środa, 20 stycznia 2016

Rozdział 21

"Koniec"

***Drugi dzień świąt***
Dziś cały poranek był bardzo leniwy. Zjedliśmy śniadanie potem wypiliśmy kawę a teraz szykujemy się do wyjścia na urodziny Lily. Postanowiłam włożyć rozkloszowana spódniczkę  i koszule w kratę, Gregor włożył jeansy i białą  koszule. Zrobiłam lekki makijaż i zaczęłam ubierać moje kozaki na obcasie.
- Gregor pośpiesz się-pogoniłam  szatyna, który stał jeszcze przed lustrem.
- No już idę spokojnie. - zapewnił. 
Po kilku minutach byliśmy w drodze do Thomasa. 
-Myślisz że małej się spodoba prezent ?-zapytałam kiedy staliśmy na czerwonym świetle. 
- No proszę Cię wujek Gregor wie co kupić. Domek dla lalek będzie idealny. 
- Gregor ten domek dla lalek jest ogromny. Morgi znowu będzie się czepiał że kupujemy lepsze prezenty od niego - zaczęłam się śmiać, a razem ze mną Gregor. Thomas zawsze udaje obrażonego jak Gregor coś kupi Lily bo jego prezenty idą w odstawkę.
Nagle Gregor posmutniał.
-Ej Kochanie co się stało?-zapytałam dotykając jego ramienia.
- Nic. Obawiam się turnieju. Nie chce Cię zawieść i fanów. - odpowiedział. To prawda Gregor miał teraz cięższe chwilę. Nie szło mu najlepiej. Oczywiście przejmowałam się tym ale nigdy bym nie pomyślała że może mnie zawieść.
- Co Ty opowiadasz nigdy mnie nie zawiedziesz. Dla.mnie zawsze jesteś najlepszy. Nie zawsze jest się na szczycie. Mnie nigdy nie zawiedziesz i swoich fanów także. Oni zawsze będą z Tobą na dobre i na złe ja tak samo. - zapewniłam go i posłałam mu ciepły uśmiech.
- Dziękuję.
-Za co ?-zapytałam zaskoczona.
- Ze mnie wspierasz.- zaśmiałam  się cichutko.
-To chyba obowiązek przyszłych żon.-wypowiadając to zdanie czułam taką ogromną dumę. Chyba jeszcze nie przyzwyczaiłam się do tego że będę żoną. Mam nadzieję,że w pełni się sprawdzę w nowej roli.
-Będziesz najlepszą żona pod słońcem. - zapewnił mnie Gregor.
- A Ty najlepszym mężem.
- Szczerze to już się nie mogę doczekać.
-Ja też. Jeszcze nie do końca w to wierzę. W to szczęście jakie mnie spotkało. Gdyby ktoś mi.powiedział po naszym pierwszym spotkaniu ze kiedyś będę twoja żona to bym mu chyba powiedziała żeby zmienił dilera. - powiedziałam i popatrzyła na rozśmieszonego  szatyna. Mojego , którego nie oddam za żadne skarby świata.
Nim się obejrzeliśmy byliśmy pod domem Thomasa.
- Gregor wyjmij ten domek dla lalek na już idę.- powiedziałam szeroko się do niego uśmiechając.
- No tak najgorszą robotę  zawsze ja dostaje. -powiedział oburzony.
Podeszłam do drzwi i nim zdążyłam nacisnąć dzwonek drzwi otworzyły się a w nich stanęła słodka blondyneczka szczerząc swoje śnieżnobiałe ząbki.
- Ciocia  Sophie- powiedziała i wyciągnęła rączki aby wziąć ja na ręce. Wykonałam ten migowy rozkaz i przytuliłam Lily .
-Część malutka- powiedziałam.
-Cześć ciociu strasznie jesteś zimną wejdź do domu. - mała jest przecudna.
- Gdzie tata?-zapytałam wchodząc z małą do przedpokoju.
- W pokoju ale tata poczeka. Powiedz mi czemu nie ma wujka?-zapytała smutno.
-Nie smuć się wujek jest tylko wyciąga prezent z samochodu.- powiedziałam a na małej buźce zawitał promienny uśmiech.
Rozebrałam się i poszłam przywitać się z pozostałymi.
Dziś to taki wyjątkowy dzień ze wszyscy są razem. Kristina jej rodzice, partnerka Thomasa i jego rodzice no i oczywiście najlepszy wujek pod słońcem.
-Dzień dobry wszystkim- powiedziałam wchodząc do salonu. Wszyscy się ze mną przywitali i usłyszeliśmy że ktoś wchodzi do przedpokoju . Mała wyrwała się i pobiegła pod drzwi.Usłyszeliśmy tylko jej pisk
-Wujek Gregor.- ja naprawdę nie wiem czemu te dzieciaki tak go uwielbiają.
W końcu do salonu zawitał Gregor z jubilatką na rękach.
- Dostałam super prezent od wujka i cioci. Tylko sama go tu nie przyniosę . Musisz mi pomóc tato -powiedziała i chwyciła Morgiego za rękę.
-O nieee -usłyszeliśmy pojękiwanie  Thomasa z przedpokoju- znowu mój prezent pójdzie w odstawkę.
-Przykro mi przyjacielu. Wujek Gregor wie co kupić.  -powiedział szatyn siadając koło mnie na sofie, lekko obejmując mnie ramieniem. Widziałam tylko delikatny uśmiech Kristiny.
Po mimo że nie widywałyśmy  się często bardzo się polubiłyśmy  od pierwszego spotkania.
-Kiedy ślub?- zapytała.
-15 lipca. Oczywiście wszyscy jesteście zaproszeni.- powiedział Gregor i rozdał zaproszenia. -Mamy nadzieję że wszyscy będziecie.
-No oczywiście - powiedzieli wszyscy razem.
-Będzie nam bardzo miło- powiedziałam szeroko się uśmiechając.  W między czasie do salonu weszli Lily i Morgi. Mała od razu wskoczyła mi na kolana.
-Ciociu a to prawda że będziesz żoną wujka Gregora? -zapytała mnie mała na ucho.
- Tak. Skarbie, a co?-zapytałam.
-A mogę iść z Tobą wybrać suknie?
-No jasne. - powiedziałam, promiennie  się do niej uśmiechając. Po chwili mała już była na kolanach u Gregora. Szybko zajęłam się rozmową z pozostałymi.
Po dwóch godzinach zabawy Lily padła ze zmęczenia i poszła spać. Nasze grono się pomniejszyło,zostałam tylko ja z Gregorem,Thomas z partnerką i Kristina. Podjęłam się prowadzenia samochodu więc nic nie piłam. Za to Morgi z Thomasem postanowili wypić sobie piwo. Nie wnikałam o czym rozmawiają tylko przysiadłam się do dziewczyn.
- Mam nadzieję że macie czas jutro bo potrzebuje pomocy w sprawie wyboru sukni ślubnej. Będzie moja mama,mama Gregora i Gloria ale bez Was nie idę. Nie ma opcji.
- W takim razie ja będę- powiedziała Kristina.
- Ja też będę- zawtórowała jej Sabrina
-Tylko musicie zabrać Lily. Już jej powiedziałam że bez niej nic nie kupię.
- No oczywiście że ja weźmiemy. Wiesz że bardzo dobrze Ci z takim maluszkiem. Może postaracie się z Gregorem o własne. - zaczęła temat Kristina.
- Wszystko w swoim czasie. Najpierw ślub potem dziecko. Szczerze to boję się trochę. Gregor zacznie wyjeżdżać na konkursy,a ja zostanę sama z dzieckiem. Nie mam pojęcia czy bym sobie poradziła. - wiedziałam że Morgi i szatyn są pochłonięci  swoją rozmowa więc nic nie usłyszą.
-Szczerze to miałam to samo. Naprawdę da się to pogodzić. A poza tym masz nas. Rodzice Gregora też zawsze Ci pomogą. - zapewniła mnie Kristina.
- Na razie skupiam się na weselu i tym moim kochanym narzeczonym.- powiedziałam szeroko się uśmiechając.
Około 22 zaczęliśmy się zbierać do domu. Ja prowadziłam więc Gregor grzecznie siedział na miejscu pasażera.
- O której jutro wyjeżdżacie?- zapytałam.
- O 11. Nie chce Cię zostawiać. Naprawdę nie dasz rady jechać ze mną?-zapytał błagalnie.
- Chciałabym ale mam dużo spraw suknia i te sprawy. Chce to wszystko teraz załatwić żeby potem mieć spokój.
- No dobrze,a kiedy będę mógł zobaczyć te suknie?- zapytał
- Skarbie 15 lipca. Kochasz to poczekasz.- powiedziałam parkują na osiedlu.
Po przyjściu do mieszkania Gregor zaczął się pakować. Około północy poszłam się wykąpać. Po kąpieli ubrałam seksowna bieliznę i na ramiona zarzuciłam satynowy czarny szlafrok. Wyszłam z łaznieki wprost do sypialni i podążyłam do drzwi oddzielających  salon od sypialni.
- Kochanie czy ja mam iść sama spać?-zapytałam zalotnie.
- Idź sama no ja mam jeszcze dużo pakowania- oznajmił szatyn nawet na mnie nie patrząc.
-Panie Schlierenzauer czy ja naprawdę mam iść spać sama. - powiedziałam delikatnie rozchylając mój szlafrok. Szatyn w końcu na mnie spojrzał. Po chwili powiedział.
- Jebać pakowanie- i przyległ do mnie wargami.
.....Poranek.....
Obudziłam się w ramionach szatyna. Kochałam takie poranki. Gregor obudził się chwilę po mnie i zaczął bawić się moimi włosami.
-Wstawaj bo za dwie godziny jedziecie.-podniosłam się na łokciach aby przywitać  się z nim całusem  w usta.
 Po wspólnym śniadaniu Gregor zaczął ubierać swoje kadrowe ubrania. Po chwili ktoś zadzwonił domofonem że już czekają. Z rację że pierwszy konkurs odbywa się w Niemczech pojadą samochodem kadrowym bo nie ma sensu tłuc się samolotem. Gregor bierze swoje torby i schodzimy na dół. Na ręce narzuciłam tylko bluzę. Gregor szybko zapakował wszystko do samochodu i podszedł do mnie.
- Będę tęsknić.- powiedział i wbił się w moje usta.
- Ja też. Kocham Cię bardzo mocno. Powodzenia i nie wymagaj od siebie za dużo pamiętaj wszystko małymi kroczkami. - powiedziałam mu do ucha.
- Dziękuję. Też Cię kocham. Uważaj na siebie. Będę dzwonił i pisał. Ty też się odzywaj- powiedział.
- Jasne pa. -powiedziałam i po raz ostatni złączyłam  nasze usta.
Pomachałam im i szybko pobiegłem do mieszkania bo było mi strasznie zimno.

GREGOR
Wsiadłem do busa i po raz ostatnio pomachałem  mojej kochanej Sophie.
- Już myślałem że się od siebie nie oderwiecie- stwierdził Michael.
- Oj nie przesadzaj. Będziesz miał tak samo jak się zakochasz.- powiedziałem i założyłem na uszy słuchawki. Nie dane było mi się cieszyć spokojem.
- Co znów? - zapytałem
- Ty tak na serio kochasz Sophie?- zapytał. A mnie szlak jasny trafiał.
-Nie na żarty. No kurwa czy Ciebie pojebało do końca. Jeszcze nie zauważyłeś że jest dla mnie najważniejsza. - może się za bardzo uniosłem ale cóż zrobić.
- No sorry, po prostu  jest to dla mnie wielkim zaskoczeniem. Ty Gregor Schlierenzauer który mógł mieć każdą dupę się żeni.
-Michael weź ty sobie znajdź dziewczynę bo widzę,że  ci się całkiem w głowie poprzewracało. - powiedziałem i poklepałem przyjaciela po ramieniu. Dalszą drogę odbyłem w ciszy i spokoju.

SOPHIE
-Dobra ma któraś z Was propzycję jaka suknia powali Gregora na kolana?-zapytałam kiedy weszłyśmy  do salonu sukien ślubnych.
Oczywiście zero odpowiedzi. Dobrze ze w salonie mogłam liczyć na fachową pomoc. Jakaś miła Pani ekspedientka pomogła dobrać mi suknie które będę mogła przymierzyć. Po przymierzeniu 5 sukni miałam dość. W  żadnej nie poczułam się wyjątkowo. Przymierzyłam kolejną i poszłam się pokazać moim towarzyszką.Wyszystkie wydawały się poruszone.
- Pięknie wyglądasz.-powiedziała Gloria, a reszta tylko potwierdziła kiwnięciem  głowy.
- Podoba wam się ?-zapytałam a one tylko pokiwały głową oprócz małej Lily, która miała jakiś grymas na twarzy- Lily a tobie jak się podoba?- zapytałam
- W ogóle mi się nie podoba. Wujek Gregor nie byłby zadowolony. -stwierdziła. Wszystkie spojrzała na nią jak na jakiegoś intruza a mi się zachciało śmiać co też uczyniłam
-Powiem wam szczerze, że ta suknia jest ładna ale to nie jest to.-  dziewczyny już całkiem zdębiały .- Idę to ściągnąć najwyżej pójdziemy gdzie indziej. -Po ubraniu się w swoje rzeczy wyszłam do dziewczyn które żywo rozmawiały na temat ostatniej sukni. Lily szybko do mnie podbiegła i pociągła mnie w głąb salonu.
- Ciociu ta będzie idealna- powiedziała mała.
Nie wiem jak to dziecko to robi ale  suknia była przepiękna. Zakochałam się w niej od pierwszego wejrzenia.
-Cudowna- powiedziałam sama do siebie. Przykucnęłam  przy małej i dałam jej całusa w policzek. Postanowiłam przymierzyć tę skunie. Stanąłem przed lustrem i poczuła to coś.
- To jest ta jedyna- powiedziałam kiedy wyszłam z przymierzali. 
- Piękna- powiedziała Kristina.
-Gregor będzie w siódmym niebie- powiedziała mama szatyna.
- No ja myślę- powiedziałam i wszystkie wybuchłyśmy śmiechem.
Po zakupie sukni byłam wykończona więc pożegnałam  się i wróciłam do mieszkania  z moją mamą i mamą Gregora. Poplotkowałyśmy trochę i moja mama musiała jechać do domu. W mieszkaniu została tylko moja przyszła teściowa.Poprosiłam ją żeby została u mnie na noc bo chcę zrobić dokładną listę gości na wesele. Jak na razie zaprosiliśmy tylko najbliższą rodzinę i znajomych, a do zaproszenia pozostała jeszcze cała masa ludzi. Wypisałam około 50 zaproszeń, a czułam się jakbym wróciła z wojny.
Szybko się wykąpałam i poszłam spać.
*** Sylwester***
Postanowiłam pojechać wspierać  Gregora podczas turnieju. Nic na razie nie wie,że przyjechałam do Garmisch Partenkirchen. Szatyn nie jest w najlepszej formie ani fizycznej, ani psychicznej. Pierwszy niemiecki konkurs  poszedł mu fatalnie. Zakończył go na 31 miejscu. Kiedy z nim rozmawiałam przez telefon dało się wyczuć,że to już nie ten sam Gregor Schlierenzauer który rozstawiał  przeciwników po kątach.
O mojej dzisiejszej wizycie wie tylko trener. Zadzwoniłam do niego zaraz po pierwszym konkursie, a on zajął się resztą. Załatwił pokój dla Gregora z łóżkiem dla dwojga i wejściówkę dla mnie na skocznie, oczywiście szatyn się niczego nie domyśla.
W recepcji hotelu dostałam dodatkowy klucz do pokoju Gregora co też załatwił trener, szybko zaniosłam walizki i czym prędzej poszłam na skocznie, na której lada moment miały rozpocząć się kwalifikacje.
Gregor nie oddał skoku, z którego byłby zadowolony. W rezultacie zajął 35 miejsce. Po zakończeniu kwalifikacji udałam się do hotelu, stwierdziłam,że szatyn chce być teraz sam, wiem, że ze skoczni wrócą dopiero za około godzinę.
Po kilku minutach drogi znalazłam się w pokoju Gregora. Dopiero teraz zobaczyłam jaki panuje tam bałagan. Szybko ogarnęłam pokój i usadowiłam się wygodnie na  łóżku z książką w ręku. Po niedługim czasie drzwi pokoju się otworzyły. Kiedy zobaczyłam Gregora zrozumiałam jedno, to nie był człowiek to był cień człowieka, szybko podbiegłam do niego i mocno go przytuliłam, poczułam jak szatyn równie mocno przyciąga mnie do siebie. To nie było powitanie  typu "Bardzo tęskniłem" to było powitanie "  Pomóż mi, nie daje rady"
Długo staliśmy wtuleni w siebie.
-Dziękuję,że przyjechałaś.Muszę Ci coś ważnego powiedzieć.
-Nie dziękuj mi, przejdziemy przez to razem.- powiedziałam.
-Musimy porozmawiać.-oznajmił poważnie.
-Dobrze, to ja pójdę po gorącą czekoladę do restauracji, a ty idź pod prysznic.- powiedziałam dając mu całusa. 
- Kochana jesteś- powiedział.
Było już po 18. Zeszłam do restauracji, w której byli inni skoczkowie. Przywitałam się z nimi i podążyłam do stolika Austrii.Szybko przeszłam do sedna sprawy.
-Długo jest w takim stanie?- zapytałam.
-No od pierwszych treningów. Może przy Tobie się pozbiera- powiedział z nadzieją trener.- Zejdziecie na kolacje?-zapytał.
-Nie wezmę coś do pokoju bo Gregor chce mi coś powiedzieć. Zejdziemy później.-oznajmiłam
-Ok o 21 jest takie tam spotkanie przy szampanie więc wpadnijcie. Przyda się wam trochę odmóżdżenia.- powiedział Stefan.
Z restauracji wzięłam jakieś kanapki i gorącą czekoladę, kiedy weszłam do pokoju Gregor siedział na łóżku i podpisywał karty na autografy.
-Jeju po co ci tyle tych kart?-zapytałam widząc pełno zdjęć szatyna.
-Usiądź to ci powiem.- powiedział i poklepał miejsce obok.- Podjąłem pewną ważną decyzję mam nadzieję,że nie będziesz zła. Zawieszam karierę dlatego chcę się pożegnać z fanami, nie wiem kiedy wrócę ani czy kiedykolwiek wrócę do skoków.- oznajmił
Byłam w ogromnym szoku, nie spodziewałam się takiej decyzji ale w pełni ją szanuję i go rozumiem.
Wiedziałam, że Schlierenzauer czekał na mój ruch, nie musiałam nic mówić po prostu się do niego przytuliłam. Wierzyłam,że będzie dobrze.
Długo rozmawialiśmy a potem poszliśmy do hotelowej restauracji. Gregor postanowił zakończyć swój udział w turnieju po konkursie na Bergisel. Fanom powie w swoje urodziny czyli 7 stycznia.  Dziś jednak musi powiedzieć o swojej decyzji całej kadrze.
Zebraliśmy się w restauracji hotelowej i zaczęliśmy świętować nadchodzący nowy rok po chwili Gregor poprosił o uwagę i zaczął przemówienie,
-Postanowiłem zawiesić karierę na czas nieokreślony, nie wiem kiedy wrócę i czy w ogóle wrócę.-oznajmił.
Na sali zapanowała grobowa cisza, nikt  nic nie mówił wszyscy byli w szoku, po chwili jednak wszyscy kierowali się w stronę skocza aby przekazać mu słowa wsparcia. Może nie był to najszczęśliwszy sylwester w naszym życiu ale na pewno wiele zmienił.
___________________________________________________________________________________
___________________________________________________________________________________
Witajcie Kochane.
Rozdział miał być dużo wcześniej ale podjęłam decyzję o całkowitej zmianie "pierworodnego" rozdziału.
Postanowiłam decyzję Gregora zamieścić w moim opowiadaniu. Jeszcze nie mam pewności jak się to dalej rozwinie , jednak pewien pomysł już jest.
Co do decyzji Gregora jestem w szoku lecz liczę ,że wróci silniejszy, że jeszcze nie raz nas zaskoczy.

Dziękuję za miłe komentarze pod ostatnim rozdziałem.
Do  następnego.
Buziaki :*