sobota, 27 lutego 2016

Rozdział 24



 "Wesele"

Na sali zaczynamy od toastu i przyjmowania życzeń oraz prezentów, których jest cała masa. Ludzi też jest sporo około 180 osób. Morgi i Gloria wytrwale odbierają od nas jakieś prezenty i kwiaty. Szybko zjedliśmy obiad i nastąpił pierwszy taniec. Dla mnie to bardzo stresująca sytuacja bo patrzy na mnie ponad 150 osób. Moje obawy rozmyły się w raz z pierwszymi taktami piosenki. Tańczyliśmy z Gregorem przytuleni do siebie nie zwracając uwagi na pozostałych. Nie obchodziło mnie czy tańczę jak pokraka czy jak zawodowa tancerka ważne było to,że tańczę z moim mężem.  Po naszym tańcu usłyszeliśmy brawa.
-Chyba nie było aż tak źle- mówię i szeroko się uśmiecham do szatyna.
-Chyba nie-mówi i całuje mnie w usta.
Po chwili wszyscy zaczynają tańczyć i zabawa zaczyna się rozkręcać. Bardzo długo wirujemy w tańcu, chyba po godzinie zasiadamy do stołu. Oczywiście  z apetytem zabieram się do jedzenia ciasta, na co mój mąż reaguje wybuchem śmiechu.
-No co?-pytam 
-Nic, nic- mówi radośnie otwierając butelkę wódki. Nie wiadomo skąd przy naszym stoliku pojawia się Piotrek Żyła.
-Pan młody nie powinien zajmować się takim rzeczami- mówi i bierze butelkę i każdemu nalewa.- Mistrz w polewaniu jest tylko jeden- oznajmia i wszyscy wybuchamy śmiechem. Myślę,że na jednym kieliszku to się nie skończy i oczywiście się nie mylę do naszego stolika dołączyli wszyscy skoczkowie  wraz z partnerkami. Niestety musieliśmy opuścić roześmiane towarzystwo i podejść do innych gości. Atmosfera jest fantastyczna, wszyscy bawią się świetnie. O takim ślubie i weselu marzyłam. 

Około godziny 22 zespół, który grał na weselu ogłosił,że za chwilę zostanie podany tort. Wyszliśmy z Gregorem na środek sali trzymając się za ręce, ponownie wszyscy utkwili wzrok w nas. Światła przygasły,a kelnerzy wnieśli na sale ogromny tort po chwili na torcie rozbłysły fajerwerki cukiernicze. Razem z szatynem kroiliśmy tort co zostało uwiecznione na zdjęciach. Rozdaliśmy tort naszym rodzicom, a reszta gości została obsłużona przez kelnerów.Siedziałam Gregorowi na kolanach kiedy jedliśmy tort i rozmawialiśmy z naszymi świadkami.Długo nie nacieszyliśmy się spokojem bo Piotrek porwał mnie do tańca. Z tego co zdążyłam zauważyć mój mąż tańczył z Justyną,żoną Piotrka.
-Jak ci się podoba wesele- pytam w tańcu.
-Heheh super, wiadomo i panna młoda tak piękna.-mówi uśmiechając się do mnie
-Oj Piotruś dziękuję za komplement- mówię do Wiewióra i szeroko się do niego uśmiecham.

W końcu przychodzi ta upragniona godzina, czyli północ, czas na oczepiny. Welon łapie moja dwudziestoletnia kuzynka Nina. Jest przerażona kiedy widzi jak krawat Gregora ląduje w dłoniach Michela Hayboecka.
Nie ma odwrotu są nową parą młodą. Stoimy z Gregorem z boku i obserwujemy jak tańczą.
-Pasują do siebie- mówię do ucha szatyna.
-Właśnie widzę. Michael zerwał z dziewczyną, a Nina jest sama, może coś z tego będzie.-mówi i chytrze się uśmiecha.
-Może- mówię i przytulam się do jego ramienia.


Po oczepinach przychodzi cza na zabawę "Taniec z gwiazdami" my z Gregorem siadamy na krzesłach z boku sali i mamy oceniać tańce. Oczywiście pary taneczne  mają być tylko i wyłącznie męsko- męskie.
Po chwili na sali ustawia się około dziesięciu par. Zabawa jest fantastyczna. Po długiej przeprawie dochodzimy do finały na parkiecie pozostaje Piotrek z Maćkiem Kotem oraz Michael ze Stefanem Kraftem co nikogo nie dziwi takie papużki nierozłączki. Rozpoczyna się prawdziwa zabawa kiedy z głośników słyszymy polski hit. "Ona tańczy dla mnie". Obydwoje z Gregorem nie możemy powstrzymać śmiechu kiedy Piotrek unosi Maćka nad ziemią, albo kiedy Michael ze Stefanem robią piruety. Kiedy zabawa dobiega końca dochodzimy z szatynem do wniosku , że jest remis. Wręczamy parą po butelce wódki. Piotrek wydaje z siebie okrzyk  radości i tańczy z butelką.

Po bardzo długiej zabawie stwierdzamy z Gregorem,że się zbieramy do pokoju. Większość ludzi będzie spała właśnie tu, ponieważ wynajęliśmy dla gości pokoje, które znajdują się nad salą. Około 5 nad ranem żegnamy się z pozostałymi jeszcze gośćmi i idziemy do swojego pokoju. Już w trakcie drogi do pomieszczenia Gregor zaczyna mnie całować.Jakimś cudem otwieramy drzwi pokoju i od razu kierujemy się w stronę ogromnego łoża małżeńskiego. Szybko pozbywamy się ubrań i spędzamy ze sobą pierwszą noc jako małżeństwo.

16 lipiec
GREGOR  
 
 Budzą mnie promienie słońca wpadające przez nie końca zasłonięte rolety. Uśmiecham się sam do siebie kiedy spoglądam na przytuloną do mnie Sophie, która jeszcze słodko śpi. Delikatnie głaszczę jej nagie ramię, a potem całuję ją w czoło. Cicho wychodzę z łóżka nie budząc jej.  Biorę szybki prysznic i ubieram jakiś t-shirt i spodnie dresowe. Postanowiłem nie budzić żony dlatego po cicho sam wyszedłem na balkon i czekałem aż wstanie. Stałem przy barierce i przyglądałem się górą. W pewnym momencie poczułem delikatne dłonie na swoim torsie, a ich właścicielka przytuliła się do moich pleców.
-Jak się spało żono?-pytam mojej żony
-Doskonale mężu- odpowiada, a ja odwracam się do niej i przytulam ją do siebie
-Dzień dobry kochanie- mówię i całuję ją w usta.
-Dzień dobry. Idziemy na śniadanie?-pyta, a ja uśmiecham się pod nosem.-No z czego się śmiejesz?-pyta.
-W tym stroju chcesz iść na śniadanie?- pokazuję na jej skąpą bieliznę i moją koszulę narzuconą na jej ramionach.
-Zapomniałam - mówi i teatralnie strzela się w czoło. - Daj mi 15 minut -całuje mój policzek i znika w łazience.

SOPHIE 
 Po upływie 15 minut wychodzę na balkon w celu zawołania Gregora lecz staję na chwilę i przyglądam się szatynowi. Widzę jak podnosi dłoń do góry i przygląda się obrączce, która połyskuje w promieniach słońca. Postanawiam dołączyć do niego i złączam nasze dłonie razem. Przed wyjściem z pokoju Gregor całuje mnie w usta i opuszczamy pokój.

Zmierzamy na tą samą sale, na której wczoraj odbywało się wesele. Dziś jest jeden wielki stół przy którym siedzą wszyscy skoczkowie z partnerkami i dziećmi. Wchodzimy na sale szeroko się uśmiechając, czuję jak Gregor obejmuje mnie ramieniem. Wzbudzamy zamieszanie,kiedy zajmujemy miejsce przy stole. Naprzeciwko nas siedzi Piotrek, który nie jest w najlepszym stanie. 
-Rozumiem,że ty dziś na poprawinach nie pijesz-stwierdzam widząc  skacowanego Wiewióra.
-O nie, nie do poprawin pozostało jeszcze kilka godzin, będę gotów.- mówi, a my z Gregorem wybuchamy śmiechem. 

  Na poprawinach jest mniej osób ale to nie zmienia faktu,że zabawa jest tak samo udana jak pierwszy dzień wesela. Całą noc wirujemy z Gregorem w tańcu. 


17 lipiec

Dziś mogę z pewnością powiedzieć,że nasze wesele było takie jakie sobie wymarzyliśmy. Wszyscy dobrze się bawili. To było nasze marzenie,żeby ten dzień był wyjątkowy nie tylko dla nas ale też i dla gości. 
-Kochanie pośpiesz się- ponagla mnie Gregor, kiedy pakuję walizkę.
-Idę- mówię i wychodzę z sypialni z małą torebką.
-A gdzie walizka?-pyta 
-No przecież nie będę nosić walizki od tego jest mąż - mówię i wybucham śmiechem.
-Jeszcze się zemszczę-mówi i idzie po mój bagaż, a ja nadal nie mogę opanować śmiechu.

Po chwili słyszę dzwonek do drzwi. Otwieram i do mieszkania wchodzi uśmiechnięty Morgi. Nasz szofer, który zawiezie nas na lotnisko. 
Po 20 minutach drogi wysiadamy z samochodu Thomasa i we trójkę zmierzamy do terminalu. Wylot do Włoch mamy dopiero za dwie godziny więc spokojnie idziemy jeszcze na małą kawę. Wiem,że większość małżeństw swój miesiąc miodowy spędza wylegując się na plaży ale to nie dla nas. My jesteśmy inni. W zasadzie wczoraj dowiedziałam się,że jedziemy do Włoch, a potem do Francji. Gregor zrobił mi niespodziankę, początkowo mieliśmy nigdzie nie jechać. Cieszę się jak małe dziecko, ponieważ marzyłam o podróży do Włoch i Francji. Któż by nie chciał zobaczyć na żywo Koloseum, Fontanny di Trevi czy też Wieży Eiffla. Z moich przemyśleń wyrywa mnie rozmowa Gregora z Morgim.
-Chcesz dodać coś na portale społecznościowe,że już nie jesteś singlem?-pyta ten starszy.
-Nie wiem, nie zastanawiałem się nad tym, co  o tym sądzisz?-Gregor zwraca się do mnie.
-Gregor to twój wybór, jeśli będziesz chciał to ogłosić to nie mam nic przeciwko-mówię ,ciepło się do niego uśmiechając. 

Kilkanaście dni później... Paryż... jedna z francuskich restauracji...

Szybko nam zleciał ten pobyt we Włoszech i Francji.Dziś poszliśmy z Gregorem do pięknej francuskiej restauracji. Wybraliśmy stolik na balkonie w restauracji, jest już ciemno ale na dworze jest bardzo przyjemnie, ciepły wiaterek rozwiewa moje włosy. Siedzimy z Gregorem  w ciszy, trzymamy się za ręce i przyglądamy się Wieży Eiffla, która przybiera różnorodne barwy. W pewnym momencie szatyn wyciąga telefon z kieszeni i robi zdjęcie naszym złączonym dłonią, na których połyskują obrączki. 
-Wstawię to na portale społecznościowe w hotelu napiszę posta o tym,że jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.- mówi całując moją dłoń. 
-Kocham Cię-mówię prawie bezgłośnie.
-Ja ciebie też- odpowiada równie cicho. W  takich chwilach ciesze się,że porzuciłam moje życie w Wiedniu i zaczęłam wszystko od nowa w Innsbrucku. Z takim mężczyzną u boku można góry przenosić.
Po kolacji idziemy na ostatni spacer po Paryżu i wracamy do hotelu. Od razu zasiadamy z Gregorem do pisania posta. Nieźle się chłopak rozpisał ale przez te kilka miesięcy , od kiedy zawiesił karierę nie dawał znaku życia. Post jest obszerny ponieważ Gregor ma jeszcze jedną ważną wiadomość... Gregor wraca do skoków. Na razie zaczyna trenować i letni sezon jeszcze odpuszcza ale zimą zaczyna wszystko od nowa.
------------------------------------------------------------------------------------------------------
------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie Kochane. 
Nowy rozdział.Nie jestem z niego w pełni zadowolona, ale wszystko pozostawiam waszej opinii.
Mam nadzieję,że powyższa informacja o powrocie Gregora Was ucieszy.
Miejmy nadzieję,że niedługo w rzeczywistości Gregor powróci mocniejszy niż kiedykolwiek.
Utworzyłam maila dla Was. Jeśli macie jakiekolwiek pytania, na jakikolwiek temat możecie do mnie napisać.Jeśli nie macie odwagi bądź nie chcecie ujawniać się pod postem również możecie do mnie napisać. 
Liczę,że skorzystacie z tego i do mnie napiszecie. Zostawiam wam e- maila: 

marzycielllkadlawas@gmail.com 


 Do końca pozostało już niewiele rozdziałów. Zaledwie cztery+epilog. Miało być więcej, ale nie chce na siłę przeciągać tego opowiadania. Już mi żal się z nim żegnać lecz wszystko ma swój początek i koniec. Tu też nastąpi koniec, ale zapewniam was,że nadal będę aktywna na Blogerze.
Buziaki :*


środa, 17 lutego 2016

Rozdział 23

Nie ma pojęcia co się dzieje z bloggerem ale nie da się ustawić innego koloru czcionki, serdecznie przepraszam za problem. Postaram się go szybko naprawić. Jeśli macie taką możliwość to widać lepiej w wersji mobilnej(wersja na telefon )

 

 

"Ślub"

15 lipiec 
GREGOR 
Nigdy bym nie pomyślał, że w moim życiu zajdą takie zmiany. Ja wieczny podrywacz i kobieciarz hajtam się. Sam w to nie wierzę. Uświadamia mi to tłum osób, które krążą koło mnie jak koło jakieś angielskiej królowej. Od rana jestem w moim rodzinnym domu, ponieważ Sophie stwierdziła,że jeśli ją zobaczę w sukni przed ślubem to przyniesie to pecha. Ja osobiście tak nie uważam ale odpuściłem sobie kłótnie tuż przed  ślubem. W moim domu jest po prostu szał. Thomas lata jak nawiedzony przejmując się swoją rolą świadka, no przecież ja mam gorzej czy wszyscy myślą, ze ja serio się nie stresuje. Mam miliony czarnych myśli w głowie, a co jeśli Sophie się rozmyśli i zwieje spod ołtarza? Nawiasem mówiąc mam nadzieję, że tego nie zrobi. 
-Gregor wyprostuj się- moja mama zachowuje się jakbym miał 6 lat.
-Oczywiście mamusiu- odpowiadam kąśliwie.
-Gregor wkładasz krawat czy muchę?-pyta szczerząc się przede mną Thomas.
-Pojebało cię muchę, stary dobrze wiesz, że krawat to jedyne co przeżyję.- mówię biorąc od niego czarny krawat.
-Ok, ok. Spokojnie, daj to bo ręce cię się trzęsą jak alkoholikowi-tłumaczy i zaczyna wiązać mi krawat- Widzę,że ktoś tu się nieźle stresuje-dodaj po chwili.
-No wiesz to ja się tu hajtam nie ty, chyba mam prawo czuć się zestresowany- mówię głośniej niż powinienem.
-Spoko obstawiam, że Sophie jakbym miała cię zostawić to zrobiłaby to już dawno temu.- mówi klepiąc mnie  ramię- Zaraz się zbieramy do kościoła bo jest już 14:00, a z tego co wiem to o 15:00 usłyszymy weselne dzwony.- mówi to w taki poważny sposób,że wybuchamy śmiechem. 
SOPHIE
-Jak wyglądam- pytam moją mamę, kiedy jestem gotowa do wyjścia. W jej oczach widzę zbierające się łzy.
-No ślicznie kochanie, jesteś najpiękniejszą panną młodą. -mówi i delikatnie mnie przytula   
Wszyscy mi mówią,że pięknie wyglądam, a ja nadal nie jestem przekonana. To chyba takie typowe, mam nadzieję. Stresuję się ogromnie, co nie uchodzi uwadze mojej świadkowej. Gloria mi dziś bardzo pomogła. Przyjechała do nas do mieszkania i od rana mi we wszystkim pomagała, kosmetyczkę i fryzjerkę w sumie też mi załatwiła, jest kochana po prostu.
-Sophie może weź się uspokój co, bo zaraz cała fryzura ci się rozwali, możesz dać sobie spokój i  nie chodzić po całym mieszkaniu.-mówi spokojnie.
-Łatwo Ci mówić to nie ty wychodzisz za mąż.Jeszcze za takiego debila- mówię stając w końcu, w miejscu.
-No wiesz ostrzegałam Cię, że mój brat to wariat, a tak przy okazji dzwonił Morgi i mówił,że mój pojebany braciszek jest tak ze stresowana jak jeszcze nigdy więc chyba obydwoje musicie się ogarnąć.- spokojnie tłumaczy.-Usiądź sobie i poczekaj na mnie chwilę.- mówi cicho.Wykonuje jej polecenia i próbuje się uspokoić.Po chwili siostra szatyna wchodzi do pokoju, a w rękach ma dwa kieliszki.  
-Oszalałaś mam pić przed własnym ślubem- krzyczę cicho żeby moja mama nie usłyszała niczego ani fotograf, który robił zdjęcia kiedy się przygotowywałam.
-Oj nie przesadzaj, jeden kieliszek nikomu nie zaszkodzi.- mówi i nalewa wódkę do dwóch kieliszków. W rezultacie wypijamy po dwa kieliszki wódki ale to nie ma znaczenia, stres faktycznie może troszkę minął. Przed wyjściem  myjemy zęby, przecież nie wypada żeby od świadkowej i panny młodej czuć było jakikolwiek alkohol. W końcu wychodzimy z mieszkania i jedziemy do kościoła. 
GREGOR  
 Podjeżdżamy pod kościół w moim rodzinnym Fulpmes, Sophie uparła się, że tu chce brać ślub i koniec kropka. W zasadzie się cieszę, że tak podoba jej się to miejsce. Wysiadam z samochodu i kroczę do gości, którzy czekają pod kościołem, korzystając z pięknej pogody. Słońce pięknie świeci nad górami, nie jest bardzo gorąco około 24 stopnie więc idealnie. Co najważniejsze nie ma nigdzie żadnych fotografów, poza tym którego wynajęliśmy aby mieć pamiątkę z wesela. Zawsze obawiałem się tego,że moje wesele będzie wyglądało jak premiera filmu, pełno fotografów i kamer, a teraz jest wspaniale, spadek mojej formy chyba mi pomógł w tej sytuacji.Witam się z gośćmi oczywiście nie jestem w stanie podejść do każdego z osobna ponieważ zaprosiliśmy sporo ludzi.
-Nie wierze stary tracimy cię- mówi płaczliwie Stefan. 
-Przeżyjesz to jakoś, a poza tym wiesz Marisa wiecznie nie będzie czekać na pierścionek zaręczynowy- mówię i przybijam piątkę z dziewczyną Stefana.
Po chwili przy mnie zjawia się Andreas Kofler i reszta kadry z partnerkami. Oczywiście na ślubie nie mogło zabraknąć całego sztabu naszej kadry i kilkunastu skoczków z innych krajów. Już nie mogę się doczekać wesela z Piotrkiem Żyłą, to będzie coś. Po chwili widzę jak podjeżdża samochód, a w nim Gloria i Sophie. Podchodzę szybko i otwieram drzwi mojej przyszłej żonie. Powoli wyłania się z samochodu i wygląda czarującą, jest jeszcze piękniejsza niż na co dzień. Uśmiecha się do mnie szeroko co odwzajemniam, chwytam jej dłoń i przyciągam ją lekko do siebie. 
-Pięknie wyglądasz- szepczę jej na ucho.
-Dziękuję, ty również prezentujesz się całkiem przyzwoicie - mówi i zaczyna delikatnie się śmiać, a ja razem z nią. Obejmuję ją delikatnie w tali i składam czuły pocałunek na jej ustach. Przerywa nam oczywiście Morgi.
-Gołąbeczki moje kochane ja rozumiem, że się kochacie i tak dalej ale wiecie, że ksiądz nie będzie czekał w nieskończoność, nawiasem mówiąc macie pięć minut spóźnienia.- Morgi jednak potrafi rozwalić cały nastrój.
Szliśmy powoli, trzymając się za ręce do zebranych gości kiedy Sophie zaczęła konwersację.
-Podoba Ci się  sukienka?

-No oczywiście, ślicznie w niej wyglądasz, choć jestem ciekawy co masz pod nią- powiedziałem i zostałem obdarzony kuksańcem między żebra. 
-Zobaczysz w nocy- powiedziała a potem dodała- może zobaczysz.- oczywiście na jej twarzy pojawił się chytry uśmieszek. 
-Ty małpo-mówię i daje jej całusa w policzek. 
SOPHIE
Czułam się taka szczęśliwa kiedy dumnie kroczyłam z Gregorem przez kościół pod sam ołtarz, wzrok każdego był skupiony na nas. Byłam wręcz wzruszona. Nie mogłam się doczekać kiedy w końcu zostanę panią Schlierenzauer. Moje myśli nie skupiały się na przepięknym wystroju kościoła czy też marszu weselnym, który słyszeliśmy w tle. Moje myśli i wzrok był utkwiony w wysokim, niezwykle przystojnym szatynie, którego miałam poślubić. 
Byliśmy już pod ołtarzem kiedy kątem oka zobaczyłam wzruszenie na twarzach naszych rodziców, to uczucie było nie do opisania, byłam pewna,że moi rodzice są ze mnie dumni, nie dlatego,że znalazłam faceta, który jest w stanie mnie utrzymać, który jest rozpoznawalny i uzdolniony tylko dlatego, że znalazłam mężczyznę, który mnie pokochał bez względu na wszystko, który kocha mnie z moimi wadami , a ja jego. Moje przemyślenia przerwał ksiądz, który rozpoczął mszę.
-Zebraliśmy się tutaj aby połączyć węzłem małżeńskim Sophie i Gregora.
Tak oto doszliśmy do celu naszej drogi czyli do przysięgi małżeńskiej. Stanęliśmy naprzeciwko siebie podając sobie prawe dłonie i zaczęliśmy powtarzać słowa przysięgi małżeńskiej. Patrzyliśmy sobie w Oczy kiedy Gregor zaczął mówić przysięgę.


-Ja Gregor  biorę sobie Ciebie Sophio za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci

Chyba nie muszę wiele mówić, że w tym momencie miałam świeczki w oczach, czułam się tak spełniona jak jeszcze nigdy. Gregor i ja byliśmy jak w zamkniętej kuli, do której nikt poza nami nie ma prawa wstępu.
po chwili nadeszła moja kolej, postarałam się opanować głos i zaczęłam.

- Ja Sophie biorę sobie Ciebie Gregorze  za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

 Jedna łza spływa po moim policzku, uczucie jakie mi towarzyszy jest nie do opisania.W końcu ksiądz wypowiada słowa na, które czekałam całe życie.

-Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela. Małżeństwo przez was zawarte ja powagą Kościoła katolickiego potwierdzam i błogosławię w imię Ojca i Syna,  i Ducha Świętego. Amen.
W tym momencie mam dziwne wrażenie, że zaraz ze szczęścia się poryczę jak małe dziecko. Z niecierpliwością czekam aż ksiądz pobłogosławi obrączki i będziemy mogli założyć je na swoje palce. Po chwili zakładamy na wzajem sobie obrączki na palce wypowiadając przy tym słowa :

Przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności.
W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.

Następnie ksiądz wypowiada dobrze znaną regułkę: Teraz Pan Młody może pocałować Pannę Młodą.
Gregor delikatnie muska moje usta, a ja odpowiadam tym samym.
 -Kocham cię- mówi prawie niesłyszalnie.
-Ja ciebie też- odpowiadam równie cicho.
Po chwili msza dobiega końca i goście zaczynają opuszczać mury kościoła. My jako para młoda, trzymając się za ręce wychodzimy na końcu. Na dworze zostajemy przywitani brawami i obsypani pieniędzmi, ryżem i płatkami czerwonych róż.Gregor wbiła się namiętnie w moje usta, a ja oddaje pocałunek co zostaje uwiecznione na wielu zdjęciach. 
Zbieramy pieniądze z chodnika i przyjmujemy wstępne gratulację i życzenia. W końcu znajdujemy się w samochodzie, który zawiezie nas pod sale weselną w Innsbrucku. 
-W końcu jestem panią Schlierenzauer- mówię dumnie przyglądając się połyskującej obrączce na moim palcu.
-Też na to długo czekałem- mówi Gregor i składa na moich ustach pocałunek.


 " Miłość cier­pli­wa jest, łas­ka­wa jest. Miłość nie zaz­drości, nie szu­ka pok­lasku, nie uno­si się pychą; nie jest bez­wstyd­na, nie szu­ka swe­go, nie uno­si się gniewem, nie pa­mięta złego; nie cie­szy się z nies­pra­wied­li­wości, lecz współwe­seli się z prawdą. "
_________________________________________________________________________________
 _________________________________________________________________________________
Witajcie Kochane.
Zjawiam się z kolejny krótkim rozdziałem. 
Niestety nie miałam pojęcia co tu jeszcze dodać. Na początku miałam opisać ślub i wesele ale stwierdziłam,że wesele może zniszczyć urok tego ślubu. 
Szczerze chciałam żeby ten rozdział był lepszy niestety nie mam innego pomysły co zrobić aby stał się taki magiczny i wyjątkowy. Mimo wszystko mam nadzieję,że wam się spodoba. Czekam oczywiście na wasze komentarze, które mnie motywują i sprawiają,że na mojej twarzy pojawia się  uśmiech. Bardzo mnie ucieszyła ilość komentarzy pod ostatnim rozdziałem.Mam nadzieję,że pod tym będzie tyle samo albo i więcej:)
Mam jeszcze taką króciutką informację dotyczącą tego opowiadania. 
Zostało niewiele rozdziałów do końca :( 
Nie wiem w sumie ile jeszcze napiszę ale myślę,że około 5 i epilog. Może mniej. Nie jestem wam jeszcze w stanie dokładnie powiedzieć, może pod następnym rozdziałem określę się konkretniej, jak sobie wszystko przekalkuluje co i jak. 
Oczywiście jak skończę to opowiadanie zabieram się do zakończenia Karoliny i Andreasa. W sumie to już zaczęłam pisać tam rozdziały ale tak jak pisałam na tamtym blogu ( o ile któraś z Was jest także tam :) zacznę coś publikować jak tu pojawi się epilog.
Mogę Wam zdradzić,że pracuję nad kolejnym opowiadaniem, mam już w zasadzie prawie 6 rozdziałów, na razie nie zdradzam kto będzie w rolach głównych występował... na pewno skoczek narciarski :)
Będzie to raczej smutniejsze opowiadanie... nie będzie pięknie i kolorowo jak tu :)
Mam nadzieję,że Wam się spodoba.
Ja już kończę bo niedługo będzie komentarz dłuższy od rozdziału.
Czekam na opinie o rozdziale i jako możecie to napiszcie czy miałybyście w ogóle ochotę czytać moje kolejne opowiadanie.
Z góry  dziękuję za opinie.
Buziaki :*
 


czwartek, 4 lutego 2016

Rozdział 22

"Ostatni tydzień wolności"

15 czerwca

Za miesiąc mam zostać panią Schlierenzauer. Muszę przyznać,że już się stresuje nawet nie chcę myśleć co będzie  w dniu ślubu. U mnie i Gregora z pozoru wszystko w porządku. Niestety to tylko pozory.
Szatyn po zawieszaniu kariery udaje silnego. Wyłączył się z życia publicznego. Uczęszcza na cotygodniowe wizyty u psychologa, niekiedy idę z nim. Chcę być przy nim aby wiedział,że ma moje wsparcie, chcę żeby wiedział,że wierzę w niego i wiem,że powróci do formy. Całkiem niedawno rozmawiałam z jego psychologiem, oczywiście nie mógł mi za wiele powiedzieć. Dowiedziałam się,że głównym powodem stanu Gregora jest jego psychika. Jego problem siedzi w jego głowie nie w sprawności fizycznej. 
Dziennikarze już nie dzwonią, nie pytają kiedy, i czy kiedykolwiek wróci do skakania. Pierwszy miesiąc po zawieszeniu przez Gregora kariery był istną katorgą. Telefony dzwoniły cały czas, dziennikarze czekali pod naszym osiedlem. Skrzynka pocztowa z dnia na dzień była bardziej zapełniana. Ogromna ilość fanów pisała listy do Gregora z wyrazami wsparcia, wsparcia które było mu ogromnie potrzebne. Ludzie  mieli pretensje do szatyna,że ten kompletnie wyłączył się ze środowiska skoków i mediów. Gregor zrobił to co zalecił mu psycholog, porzucił wszelkie media społecznościowe i nie interesował się skokami. 
Ja też postanowiłam  odciąć się  od skoków. Porzuciłam pracę fizjoterapeutki kadry na rzecz pracy w ośrodku w Innsbrucku. Podczas tych paru miesięcy wiele czasu poświęcaliśmy tylko sobie. Często odwiedzaliśmy naszych rodziców i przyjaciół. Gregor na razie nie chce wracać do treningów na skoczni. Dwa razy w tygodniu chodzi na siłownie oczywiście wtedy kiedy nikogo tam nie ma.
 Obecnie jesteśmy w drodze na Cypr. Chcieliśmy troszkę odpocząć przed ślubem więc Thomas wpadł na pomysł, żeby wyjechać we czwórkę. Thomas zabrał Sabrinę , a Lily została z mamą. Postanowiliśmy spędzić cały tydzień  na odpoczynku. Żadnych treningów, żadnych dziennikarzy, zero stresu... tylko dobra zabawa. 

Wylądowaliśmy na Cyprze późnym popołudniem lecz słońce nadal mocno świeciło i było strasznie gorąco.Postanowiliśmy nie marnować czasu i od razu udać się do pobliskiej dyskoteki. Nie żałowaliśmy alkoholu w końcu wszystko jest dla ludzi, niestety konsekwencje naszych poczynań odczuliśmy dopiero następnego ranka.
-O matko chyba mi zaraz głowa eksploduje, ratuj- powiedziałam kiedy promienie słońca zaczęły drażnić moją twarz.
-Mi też, ale jestem dla ciebie skłonny zrobić wszystko-odpowiedział i położył głowę na moim ramieniu.
- Wszystko?-zapytałam podejrzliwie.
-Co tylko sobie zażyczysz.
-Więc poproszę śniadanie dla dwojga, świeżo wyciskany sok z pomarańczy i rogalik z marmoladą truskawką. - powiedziałam promiennie się uśmiechając.
-Daj mi 15 minut i jestem z powrotem- oznajmił szatyn, szybko się ubrał i wybiegł gdzieś  z pokoju.Postanowiłam to wykorzystać na chociaż jeszcze minutkę snu. Nie zdążyłam dobrze zmrużyć oka , a szatyn już podstawiał mi pod nos śniadanie.
- Wedle życzenia moja pani-powiedział stawiając mi pod nosem tacę ze śniadaniem.
- Oooo, dziękuję, wiesz, że jesteś kochany- powiedziałam dając mu buziaka w policzek- Mam nadzieję,że po ślubie się to nie zmieni.
-Oczywiście, że się zmieni, po ślubie to ty będziesz mi przynosiła śniadania do łóżka- powiedział, a ja wybuchłam nie pohamowanym śmiechem.
-Kochanie masz troszkę wybujałe marzenia. Po ślubie ma być wszystko tak jak jest. - powiedziałam szeroko się uśmiechając, szatyn, który już zaczął pałaszować śniadanie szeroko się uśmiechnął.
 Resztę tygodnia spędziliśmy na zwiedzaniu wyspy i wielogodzinnym wylegiwaniu się na słońcu.

10 lipiec

Od rana szykuję się na wielką imprezę wraz z dziewczynami nastał ten długo wyczekiwany wieczór panieński. Myślę,że taka zabawa przed ślubem nikomu nie zaszkodzi. Jestem sama w mieszkaniu bo Gregor pojechał odebrać swój garnitur ślubny, oczywiście wszystko załatwia na ostatnią chwilę, szatyn do mieszkania wrócił około 14.
-Wróciłem -oznajmił zaraz po otworzeniu drzwi. Szybko poszłam do Gregora.
-No okay ale gdzie masz garnitur?-zapytałam
-U Thomasa, ty mi do tej pory sukni nie pokazałaś- powiedział wymijając mnie po drodze dając mi buziaka w policzek.
-Ale ty wredny jesteś- powiedziałam zakładając ręce jak mała oburzona dziewczynka.
-Uczę się od najlepszych- puścił mi oczko.
Nie przekomarzałam się z nim więcej tylko poszłam dokończyć makijaż. Nie musiałam czekać długo na to aby Gregor pojawił się w sypialni. Szatyn rzucił się na łóżko.
-Co na obiad?-zapytał
-Nie wiem nie miałam za bardzo czasu na cokolwiek więc może zamów pizzę- oznajmiłam uważnie malując rzęsy.
-Może być , o której jesteś umówiona z dziewczynami?-kontynuował dialog, a ja kontynuowałam swój makijaż.
-Na 17, Gloria ma po mnie przyjechać. Zamawiasz tą pizzę?-pytam
-Co ty taka głodna jesteś może ty w ciąży jesteś-zagadnął Gregor. Co??????
-Nie,wszystko w swoim czasie- powiedziałam szczerze się do niego uśmiechając.
-Wiem wiem. Idę zamówić to jedzenie.
 Około 16 byliśmy już najedzeni, kiedy Gregor zajmował łazienkę ja wkładałam moją sukienkę. Zakładałam moje ulubione czarne szpilki kiedy w sypialni pojawił się szatyn.
-Ty chcesz w tym iść?-zapytał


-Tak.-odpowiedziałam. Gregor podszedł do mnie i objął mnie w tali.
- Wiesz, że każdy facet będzie się za Tobą oglądał. Wyglądasz prześlicznie.- powiedział szepcząc mi na ucho.
- A wiesz, że ten każdy facet nie będzie się dla mnie liczył bo już dawno znalazłam moją drugą połówkę na całe życie i to właśnie Tobie będzie zazdrościł każdy facet tego,że ty możesz mnie mieć, a on nie.- odpowiedziałam mu, za co w zamian otrzymałam pocałunek w usta.
-Kocham cię- powiedział
-Ja ciebie też, tylko wiesz jak się dowiem o jakichkolwiek striptizerkach na tym wieczorze kawalerskim to uwierz mi najpierw zabije ciebie a potem te panienki- powiedziałam, a szatyn się tylko zaśmiał.
-Ok, to dzwonie do Thomasa żeby odwołał koleżaneczki- powiedział i zaczął głośno się śmiać za co dostał kuksańca między żebra.
Za chwilę usłyszałam domofon i otworzyłam drzwi, ponieważ domyśliłam się, że to siostra Gregora.
Przywitałyśmy się , a następnie przeszłyśmy do sypialni gdzie Gregor głowił się jaką koszule ma założyć.
-O cześć siostra.
-No hej padalcu- odpowiedziała i przywitała się z nim buziakiem w policzek. Po prostu zachowują się jak dzieci. Ale pomimo, że ciągle się wyzywają kochają się i dobrze wiem,że jedno za drugim wskoczyło by w ogień.
-Debilko pilnuj mojej przyszłej żony bo wiesz w tej sukience nie jeden chciałby ją mieć na wyłączność.
 -Dobra i tak jej nie rozumiem jak mogła zgodzić się wyjść za takie coś jak ty- powiedziała Gloria.
- Jaka z ciebie jest małpa- odpowiedział jej i podszedł do mnie. -Udanej zabawy kochanie-szepnął mi na ucho.
-Tobie też- pocałowałam go w policzek.
 Szybko opuściłyśmy z Glorią mieszkanie i wyszłyśmy z bloku. Byłam w szoku kiedy zobaczyłam ogromną czarną limuzynę.
-Ale wy jesteście pojebane- powiedziałam szeroko się uśmiechając do siostry szatyna.
-Oj nie przesadzaj. Tylko wsiadaj - powiedziała i otworzyła mi drzwi, w środku już czekały dziewczyny. Z wszystkimi się przywitałam i ruszyłyśmy w drogę do najbliższego klubu. Podczas podróży dziewczyny mianowały mnie królową wieczoru i założyły mi na głowę koronę.
Morgi 
 - Chłopaki słuchajcie to ma być niezapomniany wieczór dla Gregora, musi być ostro.- ogłosiłem kiedy w moim domu czekaliśmy na Gregora 
-Dobra rozumiem to ile tych striptizerek ma być? - zapytał Michael.
-Żadnych striptizerek- powiedział Gregor wchodząc do salonu- Sophie powiedział cytuję :"jak się dowiem o jakichkolwiek striptizerkach na tym wieczorze kawalerskim to uwierz mi najpierw zabije ciebie a potem te panienki ", więc wiecie lepiej nie.- oznajmił śmiejąc się.
- Cześć stary, sam nie wierzę,że za niecały tydzień będziesz przykładnym mężem, który nie będzie wychodził z kolegami na piwo bo będzie siedział ze swoją żoną- powiedziałem rozpaczliwie.
-Ejj nie przesadzajcie. Na piwo to ja zawsze wyskoczę, mam nadzieje- wszyscy wybuchli śmiechem włącznie ze mną.
- To co uderzamy na jakiś klub. Tylko my i hektolitry wódki- rozmarzył się nam nasz Kraft. 
- A no tak zapomnieliśmy, że zacny Stefan wychodzi na piwo tylko wtedy kiedy Marisa też gdzieś wychodzi- oznajmił Manuel "Drwal " Fettner. 
-Zbieramy się panowie, nie chcemy chyba marnować tego wieczoru.- oznajmiłem zbierając całą paczkę.
Zamówiliśmy dwie taksówki i ruszyliśmy do klubu, ja jechałem z Gregorem, Kraftem , Michaelem i Manuelem było ciasno ale jakoś się zmieściliśmy, najbardziej ucierpiały nogi blondyna na których siedział Kraft, w drugiej taksówce jechali Kofler, i kuple z poza skoczni czyli Andreas i Jakob. 

Gregor 
 -To co wódka z colą?-zapytałem pozostałych kiedy dotarliśmy do klubu.
- Tak - odpowiedzieli chórem. Zamówiłem kilka  kolejek na raz i oddaliłem się do loży, którą zarezerwował Thomas.
- Dziękujemy bardzo- powiedziałem do kelnerki, która przyniosła zamówienie.
-No to za Gregora.- powiedział Morgi , przechylając kieliszek.
Sophie  
-Dziewczyny słuchajcie bo ja już jestem pijana- powiedziałam i wybuchłyśmy śmiechem. Jedziemy teraz do kolejnego chyba czwartego już klubu. Jestem pewna,że jutro nie dam rady wstać z łóżka.Wysiadłyśmy z limuzyny oczywiście nie zapominając o pełnej gracji, czyli w naszym wypadku starałyśmy się nie przewrócić.
Wchodząc do klubu śmiałyśmy się jak opętane, tak alkohol w naszym ciele już wariował.
-Poprosimy szampana i dwie butelki wódki i Twój numer kolego- powiedziała rozbawiona Gloria do barmana.
-Oczywiście śliczna- odpowiedział jej- A jak ma na imię Twoja koleżanka?-zapytał wskazując na mnie.
-Moja koleżanka w sobotę bierze ślub z moim bratem, więc wiesz jest zajęta
-Sorry kolego- powiedziałam do barmana i zaczęłam się znów chichotać.
Zasiadłyśmy w jakiejś loży i powoli sączyłyśmy szampana.
-Wiecie co ja już nie piję- powiedziała Sabrina- Dałabym sobie rękę uciąć,że na parkiecie widzę Krafta i Michaela jak tańczą- zaczęłam się śmiać kiedy dostrzegłam chłopaków, spojrzałam na loże na piętrze okazało się,że odbywa się tu też wieczór kawalerski Gregora.
- Wiecie co widzę tego dupka, czyli mojego przyszłego męża więc się do nich dołączymy.- zebrałyśmy wszystkie rzeczy i ruszyłyśmy w kierunku chłopaków, oni oczywiście w najlepsze się bawili nawet nas nie zauważając.
Podeszłam do Gregora i zasłoniłam mu oczy dłońmi.
-Ejj miało nie być striptizerki, Sophie was zabije i mnie też.- powiedział a ja wybuchłam śmiechem.
-Powiedzmy,że cię nie zabije, jeszcze- powiedziałam i usiadłam szatynowi na kolana.
-Co wy tu robicie?-zapytał zdziwiony
 -Jeśli mam być szczera to pijemy i wiem jestem pijana, wiem to ale i tak mnie kochasz.
-No kocham cię.- powiedział
-Ja ciebie też- odpowiedziałam i wbiłam się w jego usta, nie przejmowałam się tłumem ludzi wokół nas, pogłębiałam nasz pocałunek, na co Gregor odpowiadał tym samym. W końcu oderwaliśmy się od siebie. - Nawet nas nie zauważają- stwierdziłam szeroko się uśmiechając.
-Może to i lepiej-powiedział szatyn i ponownie wbił się w moje usta.
Po około dwóch godzinach wspólnego picia stwierdziliśmy,że czas iść potańczyć. Była około druga w nocy ale czas jakby się zatrzymał. Wszystkie zmartwienia i smutki odeszły w zapomnienie. Gregor w końcu oderwał się od myśli o skokach.Na parkiecie oczywiście brylowali Michael i Stefan. Razem z Gregorem przetańczyliśmy godzinę i wróciliśmy do stolika pozostawiając resztę na parkiecie. Wypiliśmy kolejnego drinka i czekaliśmy na resztę aż dołączą do nas. Z klubu wszyscy wyszliśmy około 4:30, wszyscy postanowiliśmy wrócić limuzyną, podróż trwała około pół godziny, ponieważ musieliśmy wszystkich rozwieść do domu, my z Gregorem wysiedliśmy na końcu.
-Było rewelacyjnie- powiedziałam, kiedy powolnym krokiem zmierzaliśmy do bloku.
-Dobrze,że się spotkaliśmy w tym klubie inaczej nie było by tak świetnie. - powiedział a potem mnie pocałował.
- Wiesz,że pary przeważnie całują się na tle zachodu słońca, a nie na odwrót.- powiedziałam kiedy zrozumiałam,że na dworze już się rozwidnia i oślepia mnie słońce wychodzące zza gór.
- Jak widać jesteśmy inni- powiedział - Kocham cię- dodał i wbił się w moje usta. Po długiej chwili w końcu mogłam złapać oddech.
- Ja ciebie też, ale za chwilę zasnę na stojąco, więc chodźmy już. - stwierdziłam i...

 chwyciłam jego dłoń, aby już do końca kroczyć z nim przez życie.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie Kochane.
Nie jestem zadowolona z powyższego rozdziału. 
Wręcz jestem wściekła na siebie,że jest on taki a nie inny.
Postanowiłam go opublikować , ponieważ wiem,że dawno nie było już rozdziału. 
Teraz chcę się skupić na rozdziale kolejnym, w którym jak się pewnie domyślacie będzie opis ślubu.
Mam nadzieję, że wyjdzie on taki jak chce.
Buziaki :*