czwartek, 30 lipca 2015

Rozdział 14

"Letni halny"

-Cześć córeczko.-usłyszałam w słuchawce telefonu. Bardzo się cieszę,że mama do mnie dzwoni ale musi w takim momencie. Nie będę ukrywać,że byłam przed chwilą trochę zajęta.
-Cześć mamo-odpowiedziałam zdyszana.
-Co ty robisz,ze jesteś taka zdyszana?-zapytała mama 
-Yyyy- co jej miałam powiedzieć-biegałam.
-O tej porze jest 22, nie powinnaś tak późno biegać nie znasz jeszcze dokładnie Innsbrucka.
-Oj mamo, przecież biegałam na osiedlu-powiedziałam nadal zdyszana.Zaczęłam lekko chichotać kiedy Gregor zaczął całować moją szyję, a potem podgryzał płatek mojego ucha.Oczywiście dobrze wiedział o czym mówię z mamą bo rozmawiałyśmy po niemiecku.
-Dziecko czy Ciebie śmieszy to,że się o Ciebie martwię?-zapytała 
-Nie mamo po prostu- moment ciszy bo nie wiedziałam co jej powiedzieć-kabaret oglądam w telewizji.- wymyśliłam szybko na poczekaniu,
-Wiesz Kochanie dzwonię do Ciebie zapytać jak sobie radzisz z Gregorem bo mówiłaś,że to arogancki dupek i chcę Cię zapytać czy przypadkiem Ci się nie naprzykrza w pracy.-musiałam mocno się powstrzymać,żeby nie parsknąć śmiechem. Postanowiłam nic nie mówić mamie o moich uczuciach do Gregora i że jesteśmy razem.Powiemy jej razem pewnie już nie długo.
-Mamo masz rację to arogancki dupek i strasznie mi się naprzykrza.-powiedziałam poważnie uśmiechając się do Schlierenzauera, który bawił się moimi włosami.
-Córeczko może powinnaś poprosić,żeby kto inny się nim zajął.-zaproponowała mama 
-No nie wiem. Chyba ja najlepiej się umiem nim zająć. Jak zauważyłam ból pleców chyba mu już nie doskwiera.Bardzo dokładnie się mu przyglądałam więc wiem,że jest  w bardzo dobrym stanie.Dam radę- nie mogłam uwierzyć,że zachowałam pewną powagę w tym moim monologu. Oczywiście Gregor parsknął śmiechem co nie  uszło uwadze mojej mamy.
-Ktoś z Tobą jest?-zapytała-Może Ci przeszkadzam-powiedziałam skruszona.
-Nie mamo jestem sama. Ty mi nigdy nie przeszkadzasz- powiedziałam i zobaczyłam błagalny wzrok Gregora.
-Córeczko ja Ci muszę o czymś powiedzieć. Bo ja zadzwoniłam do Ciebie bo widziałam w internecie jakieś zdjęcia Gregora z jakąś dziewczyną w Zakopanym. Byłam prawie pewna,ze to ty.Co prawda nie było widać twarzy dziewczyny bo była przyklejona do ust  Gregora ale była strasznie podobna do Ciebie. Musiałam Cię pomylić.Już ci nie będę przeszkadzać-powiedziała mama. Ojj nasze zdjęcia szybko obiegły internet.Parę godzin i mama wie.Nie przyznam się jej,ze to byłam ja.
-Na pewno mnie pomyliłaś.kocham Cię mamusiu. Muszę kończyć pa. 
-Pa córeczko-odpowiedziała i się rozłączyła.
Potrzebowałam jakiś 5 minut,żeby wyśmiać się za wszystkie czasy.Moja mama nawet sobie nie wyobrażała jak ja biegałam.Hahaa. 
-Biegałaś-powiedział Gregor, szeroko się do mnie uśmiechając.
-No co jej miałam powiedzieć.Mamo sorry ale wiesz chwilę wcześniej uprawiałam najlepszy seks w życiu i nie mogę złapać tchu.-powiedziałam śmiejąc się i głęboko patrząc Gregorowi w oczy.
-Najlepszy seks w życiu. Musisz się przyzwyczajać,że tak będzie już zawsze albo i lepiej-powiedział szczerząc się do mnie.
-Albo i lepiej. Ciekawa jestem- nie dał mi skończyć bo zaczął mnie całować i jednym  zdarnym  ruchem ręki Gregora leżałam już na nim. Potem jakoś się wszystko potoczyło,że Gregor mi udowodnił, że będzie jeszcze lepiej.
Po ekscesach nocnych szybko zasnęliśmy. 
Rano obudziłam się wypoczęta i wyspana. Oczywiście w ramionach Gregora.
-Długo mnie tak obserwujesz?-zapytałam i dałam mu całusa w usta.
-Nie wiem kiedy patrzę na Ciebie czas się dla mnie zatrzymuje.-odpowiedział poetycko.
-Gregor wiesz,że Szekspira to się omawia w gimnazjum. Mogłeś się na lekcjach wykazać-powiedziałam radośnie.
-Ja tu próbuje być romantyczny, więc udawaj,że jesteś zachwycona moimi tekstami.- na znak zgody tylko grzecznie pokiwałam głową i delikatnie się zaśmiałam.
-Możesz mi powiedzieć co tak huczy i czemu jest tak ponuro.-zapytałam Gregora, choć się już domyślałam.Niestety moje obawy się potwierdziły.
-Halny- odpowiedział równie ponuro jak dzisiejsza pogoda.
 -Latem halny... koniec świata.Przecież tak będzie wiało przez jakieś 3 dni co my będziemy robić?-zapytałam zrozpaczona.
-Coś wymyślimy.-powiedział i pocałował mnie namiętnie.-Masz ochotę na najlepsze naleśniki w mieście?-zapytał wprost w moje usta.
-Ale że co,że ja tam mam wyjść o tam-pokazałam widok za oknem.
-To nie daleko damy radę. Wstawaj.-powiedział energicznie zrywając się z łózka.
-No już moment spokojnie.-powiedziałam i powolnie zaczęłam zwlekać się z tego jakże ciepłego łóżka. 
Po około godzinie byłam gotowa do wyjścia. Ale tylko fizycznie, psychicznie nie przyjmowałam do siebie,ze mam wyjść na to tornado.Oczywiście nie zabrałam jakiś bardzo ciepłych rzeczy przecież mamy lato.
Mój strój Gregor skomentował bardzo rzeczowo :"Zamarzniesz" 



-Po co Ci ten aparat?-zapytałam
-Nie mamy ani jednego zdjęcia razem.-powiedział załamany-Zrobimy małą sesyjkę.
-W tym huraganie?-zapytałam 
-Oczywiście będzie cudnie. - powiedział i cmoknął mnie w usta. 
Wychodząc na dwór musiałam kurczowo trzymać dłoń Gregora żeby nie odlecieć. Wiało niemiłosiernie ale było na prawdę fantastycznie. Zrobiliśmy sobie wiele zdjęć. Razem i osobno. Gregor cały czas mi robił zdjęcia, a ja bezskutecznie próbowałam opanować włosy na wietrze. Okazało się to niemożliwym. Potem ja przejęłam aparat i robiłam sesję Schlierenzauerowi. Oczywiście nie protestował, a na zdjęciach wychodził jak zawodowy model. Po około pół godzinnej sesji poszliśmy do jeden z kawiarni na Krupówkach. Oczywiście nie spotkaliśmy żywej duszy.wchodząc do kawiarni przywitał nas zapach aromatycznej kawy. 
-Witaj Gregor. Co ty tu robisz o tej porze roku?-zapytał kelner mniej więcej w wieku Gregora.
-Cześć. No przecież mam tu dom. Musiałem w końcu wpaść.Poznaj moją dziewczynę Sophie.-powiedział do kelnera.-Sophie to mój dobry znajomy Dawid.
-Cześć-powiedziałam po Polsku.
-Cześć. Nie wiedziałem,że jesteś Polką.-powiedział zaskoczony i przesympatyczny Dawid.
-Mój tata jest Polakiem. -oznajmiłam 
-To dobrze może Tobie uda się nauczyć Gregora Polskiego bo ja już nie mam do niego siły-powiedział już po niemiecku.
-Nie moja wina,że Polski to taki trudny język-oznajmił oburzony teatralnie Gregor, a my z Dawidem wybuchliśmy śmiechem.
-Dobra ja wam nie przeszkadzam bo widzę,że szykuje się romantyczne śniadanie we dwoje. Mace spój. Nikt tu dziś nie zajrzy. Halny wymiata wszystkich.- oznajmił Dawid- Gregor to co zawsze tylko tym razem po dwie porcje?-upewnił się Dawid 
-Oczywiście.-oznajmił Gregor-Będziemy przy moim stoliku-powiedział i puścił oczko kelnerowi, prowadząc mnie do stolika koło kominka z widokiem na Krupówki. 
Jak się okazało Dawid przyniósł nam dwie porcję naleśników i moje ulubione latte.Śniadanie bardzo nam się przedłużyło bo kawiarnie opuściliśmy dopiero o godzinie 13:00 nawet nie zauważyłam kiedy minęły nam trzy godziny. Dużo rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Całowaliśmy się, przecież nikt nas nie widział bo nikogo nie było. Zrobiliśmy sobie też wiele zdjęć, To było naprawdę długie i pyszne śniadanie. Szczerze powiedziawszy to halny nie wpłynął na mnie dobrze zaraz po przekroczeniu progu domu strasznie zaczęłam mnie boleć głowa. 
-Gregor masz jakieś proszki na ból głowy.
-Tak mam.-powiedział-Źle się czujesz?-zapytał zatroskany, zdejmując mi kurtkę.
-Nie tylko mnie trochę głowa boli. Wezmę coś i się położę, szybko mi przejdzie.-powiedziałam.
-Idę po te proszki, a ty idź się połóż-polecił mi. Dałam mu całusa w policzek i poszłam do salonu na sofę. Nim się obejrzałam spałam jak zabita.
GREGOR 
Kiedy wkroczyłem do salonu z wodą i środkami przeciwbólowymi, Sophie już słodko spała.Nie chciałem jej budzić, tak słodko spała. Odłożyłem tabletki i wodę na stoli i delikatnie przykryłem ją kocem, następnie pocałowałem ją w czoło.Poszedłem na górę do sypialni i zgrałem wszystkie zdjęcia na płytę.Miałem plan jak wykorzystać czas kiedy Sophie śpi. Szybko nabazgrałem na kartce kilka zdań i zostawiłem ją na stoliku w salonie. Wziąwszy aparat i płytę delikatnie wyszedłem z domu, zamykając drzwi na klucz.Moim pierwszym celem podróży było studio fotograficzne.Na szczęście sprzedawca znał angielski i bez problemu powiedziałem mu jakie zdjęcia ma mi wywołać w poszczególnych formatach. Porozglądałem się troszkę po studiu i znalazłem kilka ramek na zdjęcia idealnie nadających się na zdjęcia moje i Sophie oraz ogromny album na nasze wspólne zdjęcia.Po opłaceniu wszystkiego i odebraniu zdjęć.Wyszedłem ze studia.Następnie poszedłem zrobić zakupy na kolację i obiad bo lodówka świeciła pustkami. Wracając do domu modliłem się o to żeby Sophie jeszcze spała.Moje modlitwy zostały wysłuchane.Spała słodko nie zważając na panujący za oknem huragan.Mogłem w spokoju kontynuować swój plan.
===========================================================================
===========================================================================
Witajcie.
Oto jest kolejny rozdział.
Informuję,że dodałam parę zakładek (prawy górny róg strony). Więc możecie się zapoznać z nimi. Mam jeszcze parę pomysłów i na pewno dodam jeszcze inne zakładki.Do weekendu powinnam już wszytko ogarnąć.
Możecie dodawać komentarze  Anonimowo, więc zachęcam do komentowania.
Dziękuję Wam za poprzednie komentarze, które mnie zmotywowały do pracy. 
Piszcie co sądzicie. 
Buziaki :*


niedziela, 26 lipca 2015

Rozdział 13

"Piękny górski widok"

 Leżałam w tym obcym łóżku i w pierwszej chwili czułam ogromny strach. Na szczęście szybko on minął, ponieważ w całym pomieszczeniu unosiła się woń perfum Gregora. Po chwili usłyszałam jak drzwi od pokoju delikatnie się uchylają.
-Hej- powiedział radośnie Gregor- Wyspałaś się?-zapytał podchodząc do łóżka.
-Hej tak. Tylko gdzie my w ogóle jesteśmy?-zapytałam.Usiadł na łóżku składając czuły pocałunek na moich ustach.
-Myślałem,że od razu rozpoznasz to miejsce, obróć się.-powiedział,a ja posłusznie wykonałam jego prośbę.Po chwili zobaczyłam ogromne okno panoramiczne z wielkim balkonem i piękny górski widok za oknem.Nie mogłam uwierzyć,że jesteśmy w najcudowniejszym miejscu na ziemi.
-Skąd wiedziałeś,że uwielbiam Zakopane?-zapytałam
-Bo ja też kocham to miasto, a po za tym masz dużo zdjęć w domu z Zakopanego.-odpowiedział.-Wstawaj, pokaże ci resztę domu.-oznajmił ciągnąc mnie za rękę, jednoczenie wyciągając z łóżka.
-Domu?-zapytałam
-No tak to mój dom-oznajmił radośnie- Wybudowałem go,a właściwie fachowcy postawili go rok temu. -oznajmił.
-Aha, nie wiedziałam,że aż tak lubisz Polskę.W ogóle, która jest godzina?-zapytałam kiedy  poczułam głód.
-15:00, oprowadzę Cię po domu i zjemy obiad,a potem pójdziemy się gdzieś przejść- powiedział cmokając mnie w policzek.
Dom Gregora był jak najbardziej w jego stylu.Był nowoczesny, a zarazem było w nim dużo elementów drewnianych, które oddawały klimat tej pięknej miejscowości.  Na górze znajdowały się dwie sypialnie i jedna łazienka z ogromną wanną. Na parterze był wielki salon i duża przestronna kuchnia. Z kuchni można było wyjść na taras z widokiem na piękny ogród. Po krótkim zwiedzaniu zasiedliśmy do obiadu. Oczywiście Gregor gotował więc był wyśmienity. Po obiedzie postanowiliśmy się przejść.
-Myślisz,że uda nam się przetrwać ten spacer?-zapytałam żartobliwie Gregora, który szukał właśnie kluczy.
-Oczywiście. Okulary przeciwsłoneczne działają cuda.-powiedział zakładając na nos okulary i otwierając przede mną drzwi.
Dzień był piękny. Mocno świeciło słońce i żar lał się z nieba. Nie dało się wyczuć ani grama wilgoci w powietrzu.Oczywiście krocząc przez Krupówki zachowywaliśmy się bardzo naturalnie. Trzymaliśmy się za ręce i często się całowaliśmy, z tego co zauważyłam ludzie w ogóle nie zwracali na nas uwagi.
-Gregor myślisz,że na prawdę ikt cię nie rozpoznał?-zapytałam.
-Szczerze powiedziawszy jestem pewien,że tamten człowiek nas rozpoznał- powiedział Gregor, pokazując skinieniem głowy za siebie na jakiegoś mężczyznę robiącego nam zdjęcia.Myślałam,że Gregor będzie zdenerwowany tą sytuacją ale grubo się pomyliłam. -Chcesz się powygłupiać-zapytał
-Czemu nie.-powiedziałam. Stojąc w miejscu Gregor zaczął szeptać mi cały plan do ucha.Kątem oka widziałam,że pa "fotograf" nadal robi nam zdjęcia. Szybko ustaliliśmy,że Gregor zacznie mnie całować,a ja zdejmę mu okulary,a potem szybko uciekniemy.
Schlierenzauer zaczął mnie całować, a ja w błyskawicznym tempie zdjęłam mu okulary z nosa. W końcu odkleiliśmy się od siebie i zauważyliśmy,że jest więcej "fotografów". Wykonując swój plan zaczęliśmy szybko uciekać, państwo zainteresowani oczywiście biegli za nami ale nie mieli szans. Szybko pobiegliśmy za jakiś budynek, a nasi "fotografowie" pobiegli prosto.
-Będziemy się w piekle smażyć- powiedziałam ze śmiechem opierając się o klatkę piersiową Gregora.
-Z Tobą mogę się nawet w piekle smażyć- powiedział i namiętnie mnie pocałował.
Po spacerze wróciliśmy do domu i postanowiliśmy nic nie robić. Rozłożyliśmy się na kanapie.Leżałam koło Gregora przytulona do jego klatki piersiowej, a  on obejmował mnie ramieniem.Postanowiliśmy włączyć jakiś film. Nie wiedzieliśmy na co się zdecydować więc wybraliśmy od niechcenia Igrzyska śmierci, które oglądałam już chyba z milion razy.Na początku filmu Gregor bawił się moimi włosami i skradał pocałunki na moim karku.Oczywiście bardzo mi się to podobało. Po jakimś czasie zauważyłam,że Gregor nawet nie bawi się moimi włosami więc odwróciłam twarz w jego stronę, oczywiście Gregor spał jak aniołek. Naprawdę wyglądał słodko jak spał.Nim się zorientowałam sama odpłynęłam do krainy Morfeusza.
Obudził mnie głośny trzask.Otwierając oczy przywitał mnie półmrok i zaspana twarz Gregora.
-Burza idzie. Śpij dalej pójdę zamknąć okna i zaraz wracam-oznajmił wstając z kanapy.
Gregor pozamykał szybko okna i wrócił do mnie.Oczywiście,że nie spałam.
-No chyba mi nie powiesz,że boisz się burzy-roześmiał się skoczek mocno mnie do siebie tuląc.
-Milcz. Ja się nie boję burzy tylko ją przeżywam- zaśmiałam się nerwowo. Oczywiście burzy się boję jak niczego innego na świecie.
-Głuptas- powiedział Gregor i zaczął mnie całować.Oczywiście w między czasie przyszedł mi do głowy chytry plan.
-Chodźmy do sypialni- wyszeptałam między pocałunkami. Gregor wziął mnie na ręce i zaczął się kierować do sypialni, oczywiście nie odrywając swoich ust od moich.
 -------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie po przerwie.
Przepraszam za krótki rozdział.
Mam nadzieję,ze  do środy dodam coś jeszcze.
Tymczasem czekam na wasze komentarze.
Dziękuję bardzo za prawie 6 tys. wyświetleń. Jesteście niesamowite :* 
Pozdrawiam :*

czwartek, 16 lipca 2015

Rozdział 12

"Niespodzianka"

 Nareszcie nastał długo wyczekiwany piątek, kiedy Gregor mógł wyjść ze szpitala.Wchodząc do szpitala byłam cała w skowronkach. Wpadłam do sali Gregora z prędkością światła, myślałam,że przywita mnie już w drzwiach mój chłopaka. Jednak się pomyliłam, przywitała mnie pusta sala z torbą Gregora na łóżku. Zaraz za mną do sali weszła pani Ania.
-Dzień dobry pani Aniu. Wie pani może gdzie jest Gregor?-zapytałam 
-Dzień dobry Sophie-odpowiedziała-Wiem, wiem. Zaprowadzę Cię tam, a później pójdziemy na kawę, ponieważ zapewniam Cię, że Gregor szybko stamtąd nie wróci.-ok nic nie rozumiałam gdzie się znów podziewa Gregor.
-Dobrze-powiedziałam i ruszyłam za panią Anią.
Wchodząc na oddział dziecięcy już wiedziałam gdzie jest moja zguba.Pani Ania zaprowadziła mnie pod jedną z sal na której było pełno dzieci i oczywiście Gregor. Wyglądał cudownie bawiąc się tak z tymi dziećmi. 
-On tak często chodzi do tych dzieci?-zapytałam kiedy siedziałyśmy z panią Anią w szpitalnym bufecie popijając kawę.
-Odkąd się obudził to przynajmniej dwa razy dziennie- odpowiedziała- Pan Gregor to dobry człowiek. Chyba na lepszego chłopaka nie mogła pani trafić-powiedziała i zaczęłyśmy chichotać.
-Też tak uważam.
Po około godzinnej rozmowie pani Ania powiedziała,że musi się już zbierać.Mówiła również,że Gregor zaraz będzie u siebie w sali bo lekarze mają obchód.Po chwili byłam już w sali Gregora.
-Hej.Czy ja muszę zawsze na Ciebie czekać-zapytał Gregor przytulając mnie do siebie z teatralnie oburzoną miną.
-Cześć. Kto tu na kogo czekał-powiedziałam szeroko się do niego uśmiechając
-Ale chyba nie gniewasz się?-zapytał
-No co ty głupku.-powiedziałam całując co w usta.
-Powiedzmy,że ci wierzę. Dobra ale musimy się zbierać bo jedziemy na 14:00 na obiad do rodziców, potem do galerii handlowej no i jeszcze musimy się spakować,żeby wieczorem wyjechać.- widzę,że Gregorek chyba przedawkował jakieś leki. O czym on do mnie mówi?
-O czym ty do mnie mówisz?-zapytałam
-Oj nie wnikaj niespodzianka.Chodź.-powiedział i złapał moją dłoń w swoją. Postanowiłam o nic nie pytać. Jeśli mamy jechać na obiad do rodziców Gregora to z pewnością Gloria też będzie, od niej się czegoś dowiem.Tak jak Gregor powiedział o godzinie 14:00 znaleźliśmy się pod ogromnym domem państwa Schlierenzauerów.Szczerze powiedziawszy nie stresowałam się choć powinnam. Pierwszy obiad u rodziców mojego chłopaka.W drzwiach powitała nas pani Angelika.
-Witajcie.Nie mogliśmy się już doczekać waszego przyjazdu-powiedziała mama Gregora mocno mnie do siebie przytulając
-Tak mamo widzę.-powiedział oburzony teatralnie Gregor, po chwili również go przytuliła.
Do przedpokoju po chwili wkroczył pan Paul, tata Gregora,z którym nie miałam się jeszcze okazji poznać, ponieważ był w delegacji kiedy Gregor miał wypadek i pani Angelika powiedziała mu o wypadku dopiero wtedy kiedy Gregor się wybudził.
-Cześć tato-przywitał się z nim uściskiem dłoni-Poznaj moją dziewczynę Sophie. Sophie to mój tata-powiedział.
-Dzień dobry-powiedziałam podając mu dłoń
-Witaj.-odwzajemnił gest-Gregor wiele nam o Tobie opowiadał-powiedział
Obiad minął nam w bardzo miłej i rodzinnej atmosferze. Próbowałam coś wyciągnąć od Glorii gdzie ten idiota chce mnie zabrać ale milczała jak grób. Po obiedzie pojechaliśmy do galerii. Kupiliśmy kilka rzeczy i wróciliśmy do mojego mieszkania.
-Możesz mi w końcu powiedzieć gdzie my jedziemy-zapytałam kiedy siedzieliśmy w kuchni popijając kawę.
-Niespodzianka.Bądź gotowa o 19:00 będę po Ciebie i jedziemy.Jedziemy na tydzień więc weź trochę cieplejszych ubrań.Ja lecę do siebie bo też muszę się spakować.-oznajmił
-Co o 19:00. Gregor jest 18:15 jak ja mam się spakować w 45 minut?-zapytałam
-Dasz rade-powiedział całując mnie w policzek-Do zobaczenia za 45 minut.
Wyszedł. Dobra Sophie, włączamy pełne obroty. Biegałam jak głupia po całym mieszkaniu pakując pełno rzeczy. Spakowałam dużo ubrań. I zaczęłam pakować bieliznę.Dobra, jadę tam z Gregorem z facetem którego kocham.Sophie zapierniczaj do sklepy z bielizną.Jest 18:30 sklep jest 5 minut od mojego bloku i jest jeszcze otwarty. No nic lecę.Po 5 minutach byłam już w sklepie.
-Dzień dobry. Jadę z moim chłopakiem na romantyczny wypad.Potrzebuje czegoś ekstra-wytłumaczyłam młodej sprzedawczyni.
-Dzień dobry coś znajdziemy-powiedziała.
Szybko znalazła mi 6 rewelacyjnych kompletów bielizny i 4 koszule nocne. Bardzo seksowne.Koronki i inne duperele. Oczywiście nic nie mierzyłam bo nie miałam czasu.
-Poproszę 200 euro.-powiedziała przemiła sprzedawczyni.
-Proszę bardzo.-powiedziałam podając jej pieniądze-Bardzo dziękuję za pomoc-uśmiechnęłam się do niej
-To ja dziękuję. Udanego urlopu-powiedziała i puściła do mnie oczko.
Oby był udany.Patrzę na zegarek 18:50.O matko. Muszę zdążyć. Po chyba 4 minutach byłam już w mieszkaniu. Po odcinałam metki i spakowałam wszystko  do walizki. Po chwili usłyszałam dzwonek.
-Wejdź.-krzyknęłam
-O matko. Przecież my jedziemy na tydzień a nie na rok.-oznajmił Gregor patrząc na moje dwie ogromne walizki.
-Wzięłam najpotrzebniejsze rzeczy-oznajmiłam- możemy już jechać?-zapytałam
-Tak jasne-oznajmił.
Oczywiście w samochodzie próbowałam się dowiedzieć gdzie jedziemy ale milczał jak grób.
Obudziłam się w jakimś łóżku.Tylko gdzie ja jestem?
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie.
Przepraszam,że tak późno.Nie jestem zadowolona z tego rozdziału. Taki przejściowy...
Krótki i o niczym. W weekend postaram się dodać coś sensownego.





 

sobota, 11 lipca 2015

Rozdział 11

"Kocham Cię "

 Po tym jak usłyszałam jego głos poczułam jak moje ciało zalewa fala niepohamowanej radości.Tak bardzo pragnęłam żeby się obudził. I nareszcie się to stało.
-Jestem-powiedziałam
-Ile mnie nie było wśród żywych?-zapytał.
-Troszkę.Dziś mamy wtorek, a wypadek miałeś w sobotę.-oznajmiłam mu przybliżając się do niego ze stołkiem.-Strasznie się bałam,że Cię stracę-powiedziałam nadal trzymając jego dłoń w mojej. Po moich policzkach mimowolnie popłynęły łzy, łzy szczęścia.
-Hej mała nie płacz. Nigdzie się już nie wybieram.-powiedział ocierając drugą dłonią moje łzy.
-Obiecujesz?-zapytałam jak dziecko, które potrzebuje potwierdzenia,że nic się już nigdy nie stanie.
-Obiecuje.-Chciałam mu powiedzieć jak bardzo za nim tęskniłam i jak bardzo go kocham ale niestety do sali wpadł lekarz z pielęgniarką.
-Witamy panie Schlierenzauer. Długo kazał pan na siebie czekać.-powiedział na wstępie-Jak się pan czuje?-zapytał 
-Dobrze.Nawet bardzo dobrze.-powiedział-Mógłbym sobie jeszcze raz tak dłużej pospać ale jest jeden warunek   musiałbym zobaczyć tą samą piękną osobę przy łóżku-powiedział i popatrzył znaczącym wzrokiem na mnie na co ja tylko teatralnie wywróciłam oczami.
-Widzę,że wszystko w porządku. Humor panu dopisuje- na te słowa wszyscy w sali zaczęliśmy się śmiać- Pojedziemy zaraz na tomografię i zobaczymy
-Tak wiem wiem zobaczymy co z tym moim krwiakiem, już myślałem,że on mi się na serio nie zmniejszy.-zaśmiał się Gregor, a ja siedziałam z zaskoczoną miną. 
-Czyli pan słyszał?-zapytał doktor 
-Wszystko ale nie mogłem się jakoś obudzić albo dać znaku,że was słyszę.-powiedział.
Ok czyli Gregor wie,że go kocham.Chyba będziemy musieli porozmawiać.Poważnie. 
-Rozumiem.-powiedział lekarz. 
-Niech sobie pani przejdzie pod sale numer 14 na pierwszym piętrze bo tam przewieziemy pana Gregora po tomografii-zwrócił się do mnie lekarz.
-Oczywiście.-powiedziałam i mocniej ścisnęłam dłoń Gregora- Do zobaczenia 
GREGOR
 Kocham ją ponad wszystko wiem,że ona mnie też. Byłem taki głupi myśląc,że ona mnie nie kocha. Przynajmniej przez ten wypadek się tego dowiedziałem.Kiedy się obudziłem pierwsze co miałem w głowie to Sophie. Czułem jak trzyma moją dłoń.Będę z nią musiał porozmawiać.
-Panie Schlierenzauer powiem panu  w sekrecie,że taka kobieta to skarb-powiedział do mnie lekarz kiedy przewozili mnie na tomografię.- Siedziała u pana dzień i noc przez 3 dni.Pewnie pan tego nie wie bo słyszał pan tylko głosy nic po za tym pan nie wiedział.
-O matko przecież ona musi być wykończona-powiedziałem, naprawdę się zmartwiłem.
-Spokojnie.Pańska mama i siostra uknuły świetny plan-powiedział z uśmieszkiem- Pani Gloria cudem wyciągnęła dziś nad ranem panią Sophie do domu i dosypała jej tabletek na sennych do kawy, podobno spała 6 godzin.-powiedział
-Chyba będę musiał im podziękować.-z moje mamy i Glorii to jednak niezłe agentki. Naprawdę jestem im wdzięczny.- A może mi pan powiedzieć czy media coś wiedzą?-zapytałem z nadzieją,że jednak nic nie wiedzą.
-Z tego co wiem pana mama udzieliła jakiegoś krótkiego wywiadu,że jest pan śpiączce.Ja nie mogłem żadnych informacji udzielić, ale muszę przyznać,że w recepcji mamy niezły tłok odkąd pana przyjęliśmy.-powiedział
-A mógłby pan coś powiedzieć im,że wybudziłem się i jest już wszystko ok?-zapytałem.Chciałem uniknąć spotkania z dziennikarzami.
-Tak oczywiście jeśli pan wyraża na to zgodę.
Po około 20 minutach byłem już w nowej sali jednoosobowej na szczęście i rozmawiałem z lekarzem.Dowiedziałem się,że mogę normalnie chodzić,że nie ma żadnych połamań tylko jestem troszkę poobijany i co najważniejsze krwiak się wchłoną.Po wyjściu doktora do sali wkroczyła pielęgniarka,która wyjęła mi wenflon. Byłem prawie wolny. Mogłem chodzić sobie po całym szpitalu, a jego mury miałem opuścić w piątek czyli jeszcze dwa dni. Po wyjściu pielęgniarki otworzyłem sobie okno żeby powdychać świeżego powietrza , niestety nie nacieszyłem się długo chłodem wieczoru bo do sali weszła Sophie.
-Chcesz być chory?zapytała i podeszła zamknąć okno.Wykorzystałem ten moment i chwyciłem ją w tali mocno do siebie przytulając.
-Tęskniłem za Tobą- powiedziałem parząc jej w oczy 
-Ja za Tobą też.Mam nadzieję,że więcej mnie już nie zostawisz-powiedziała 
-No przecież ci obiecałem.-przerwałem na chwilę-Kocham cię-wyznałem z czułością.
-Ja Ciebie też.Przepraszam,że uświadomiłam sobie to dopiero kiedy zrozumiałam,że mogę cię stracić- powiedziała a po jej policzku spłynęła łza, którą szybko otarłem kciukiem.
-Nie przepraszaj, to moja wina,że bałem się  powiedzieć o swoich uczuciach- powiedziałem 
-Ale...
-Nie ma żadnego ale- powiedziałem. Miałem dość gadania.
SOPHIE 
-Nie ma żadnego ale- usłyszałam, a za chwilę poczułam jego usta na moich wargach.Ten pocałunek był delikatny ale namiętny. Wyrażający wszystkie nasze uczucia.Po długiej chwili kiedy oderwaliśmy się od siebie żeby zaczerpnąć tchu, poczułam,że Gregor mnie na prawdę kocha.
  -Musimy zadzwonić do Glorii,że się obudziłeś-powiedziałam
-Jasne, Nie wiesz gdzie jest mój telefon?-zapytał.
-Mam go w torebce- powiedziałam, szukając urządzenia-Tylko odstaw telefon od ucha jak się przywitasz bo ogłuchniesz mi-powiedziałam, a on spojrzał na mnie pytająco. Zaczął dzwonić.
-Cześć Gloria. Tu Gregor- powiedział i odstawił telefon od ucha, po chwili usłyszeliśmy przeraźliwy pisk radości Glorii.-Dziękuję- szepnął do mnie.
Po 5 minutach Gregor skończył rozmowę.
-Zaraz przyjedzie po Ciebie Gloria i odwiezie cię do mieszkania.-powiedział 
-Ale po co chce zostać z Tobą -powiedziałam oburzona
-Kochanie musisz odpocząć. Lekarz mówił  mi że ciągle przy mnie siedziałaś. I nie ma żadnego ale- powiedział, a a się poddałam.wstałam z jego łóżka, a on zrobił to samo. Odprowadził mnie do drzwi sali.
Namiętnie mnie pocałował, na co odpowiedziałam tym samym, już miałam wychodzić kiedy Gregor złapał moją dłoń.
-Jeszcze zapomniałem cię spytać-chwila ciszy-Zostaniesz moją dziewczyną?
-Tak- powiedziałam, a on dał mi buziaka w policzek.
 --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej.
Czekam na wasze komentarze z opiniami na temat rozdziału :)
Pozdrawiam :*


poniedziałek, 6 lipca 2015

Rozdział 10

"Obudzi się"

 Około 13:00 byłyśmy już z Glorią na parkingu przed szpitalem.Po przejściu prawie przez cały szpital dotarłam do dobrze mi znanej sali na której leżał Gregor.Widziałam już przez szybę,że pani Angelika jest bardzo zmęczona. Teraz to ja musiałam ją wysłać do domu żeby odpoczęła. Właściwie to do mieszkania Gregora, gdzie obecnie się zatrzymali. Weszłam po cichu do sali.
-Niech pani już jedzie do domu. Zostanę z nim.-powiedziałam kładąc moją dłoń na ramieniu pani Angeliki.
-Dobrze. Znów będziesz siedziała u niego całą noc.Nie powinnaś się tak zaniedbywać. Jesteś wykończona- powiedziała wstając z krzesła i patrzyła  na mnie ze współczuciem.
-Nic mi nie będzie. Do zobaczenia jutro - powiedziałam i pocałowałam panią Angelikę w policzek.
-Do jutra.-odpowiedziała 
Po chwili siedziałam na krześle obok łóżka Gregora. Mocno trzymałam jego dłoń w swojej.Nie przeszkadzała mi obecność pielęgniarek,które siedziały w sali Gregora 24 godziny na dobę. Jedna z pielęgniarek miała na imię Anna i pochodziła z Polski.Wyglądała na około 45 lat. Była bardzo miła i codziennie wieczorem przynosiła mi herbatę kiedy zaczynała się jej zmiana. Wiedziałam,że pielęgniarki nie interesują się tym co mówię do Gregora.Dziś nastał u mnie kompletny kryzys.Wiedziałam,że lekarze dawali Gregorowi jedynie tydzień życia. Minęły już 3 dnia,a krwiak w mózgu Gregora nadal się nie zmniejszał. Za oknem robiło się już ciemno więc musiało być koło 21:00.
-Gregor błagam Cię walcz. Wszyscy tu na Ciebie czekamy. Ja też. Kocham Cię i nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie. Nie możesz mnie zostawić. Daj mi jakiś znak,że wyjdziesz z tego. Błagam Cię- powiedziałam zalewając się łzami.Po chwili poczułam jakby Gregor ścisnął moją dłoń. Nie wiedziałam czy tak było rzeczywiście czy może moja wyobraźnia płata mi figle. 
-Pani Aniu on ścisnął moją dłoń- powiedziałam do pielęgniarki cicho.
-No nareszcie już biegnę po lekarza- powiedziała uradowana.
Nie wiedziałam co to oznacza, czy to oznacza,że Gregor się obudzi? Nie wiem muszę czekać.Musiałam wyjść z sali kiedy lekarz przyszedł.Po chwili zobaczyłam jak wywożą Gregora z sali.
-Niech pani tu zaczeka musimy zrobić tomografię. Za 15 minut będziemy z powrotem z pacjentem-poinformował mnie 
-A czy Gregor się wybudzi?-zapytałam z nadzieją.
-Nie wiem wszystko się okaże po tomografii. Proszę czekać.
Siedziałam pod salą Gregora, a 15 minut dłużyło się niemiłosiernie. W końcu zobaczyłam jak pielęgniarki wiozą łóżko z Gregorem. Lekarz od razu poprosił mnie do swojego gabinetu.Usiadłam na krześle i czekałam co ma  mi do powiedzenia liczyłam na jakieś dobre wieści.
-Mam dla pani dobrą wiadomość. Krwiak znacznie się zmniejszył. Jest bardzo mały i sądzę,że do północy powinien całkiem się wchłonąć.-powiedział, a mi kamień spadł z serca
-Dziękuję. A kiedy  Gregor się obudzi-zapytałam
-Myślę,że może się wybudzić w każdej chwili.
-Nawet pan nie wie jak się cieszę-powiedziałam 
-Niech pani chwilkę poczeka z tą radością na pana Gregora. Może się obudzić w każdej chwili. Tylko proszę się nie przejmować tym jeśli wybudzi się dopiero jutro.
-Ważne,że się wybudzi. Naprawdę panu bardzo dziękuję- powiedziałam wychodząc, na co lekarz posłał mi szczery uśmiech.W mgnieniu oka znalazłam się na moim stałym miejscu, czyli przy łóżku Gregora.
-Tylko proszę mnie nie informować, jakby pan Gregor ruszał ręką, ponieważ może się to zdarzać dość często.-pani Ania puściła do mnie oczko- Proszę mi powiedzieć jeśli zacznie otwierać oczy.
-Oczywiście.
-Niech pani zadzwoni do rodziny pana Gregora żeby się nie martwili.Powiedzmy,że może pani zadzwonić z sali-powiedziała.
-Dziękuję pani Aniu- bardzo byłam zadowolona,że pani Ania była taka wyrozumiała. Przecież nie można używać telefonów na OIOMIE.Po chwili znalazłam Glorię w kontaktach i wcisnęłam zieloną słuchawkę. W jedną ręką trzymałam telefon przy uchu, a druga moja dłoń spoczywała na łóżku i trzymała dłoń Gregora.Po dwóch sygnałach usłyszałam głos Glorii w telefonie.
-Cześć. Coś się stało coś z Gregorem?-zapytała zmartwiona 
-Cześć. Tak to znaczy nie wszystko w porządku. Krwiak się zmniejsza, lekarz powiedział,że do północy nie będzie po nim śladu- powiedziałam radośnie. Usłyszałam głośny pisk w słuchawce.
-Naprawdę.Obudził się już?-zapytała z nadzieją
-Naprawdę, naprawdę. Jeszcze się nie obudził lekarz mówi,że może się w każdej chwili obudzić. Może się obudzić zaraz albo nawet dopiero jutro. Ale to nic poczekam.-powiedziałam radośnie.
-O matko nawet nie wiesz jak się cieszę. Powiem zaraz Lukasowi i rodzicom.Oczywiście kochana ty się nie przejmuj. Nie wparujemy zaraz do szpitala,żeby czekać aż się obudzi.Przyjedziemy jutro po południu. Żebyście mieli czas dla siebie jak się obudzi.-powiedziała.
-Kochana jesteś wiesz.-powiedziałam
-Wiem, wiem. Pa zadzwoń albo chociaż napisz sms'a jak się obudzi.-powiedziała Gloria.
-Jasne pa.-powiedziałam i się rozłączyłam.
Teraz siedziałam sobie spokojnie czekając na powrót Gregora "do żywych". Faktycznie tak jak mówiła pani Ania często czułam,że Gregor porusza ręką.Za każdym razem uśmiechałam się szeroko. Nadal mówiłam do niego. Około 22:00 zobaczyłam jak Gregor zaczyna się budzić. Ścisnęłam mocniej jego dłoń. Po moim policzku powolnie stoczyła się jedna łza.
-Pani Aniu budzi się- powiedziała cicho, z za moment usłyszałam.
-Sophie- usłyszałam cichy głos Gregora.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie.
Gregor powrócił do żywych... :)
Czekam na wsze komentarze jak odbieracie ten rozdział.

piątek, 3 lipca 2015

Rozdział 9

"Kocham go "

Mamy dziś 14 lipca, a ja nadal siedzę przy łóżku Gregora. Żyje ale o tym informują mnie tylko maszyny podłączone do niego. Od 3 dni nie daje znaku życia.Dziś w nocy serce Gregora zatrzymało się po raz drugi. Jest dopiero 5 rano ale słońce już mocno świeci, a jego promienie wpadają przez okno i oświecają szpitalną sale. Od chwili wypadku nie zmrużyłam oka. Cały czas czuwam przy łóżku Gregora z nadzieją,że zaraz się obudzi.Byłam w moim mieszkaniu wczoraj. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się.Chciałam zostać w szpitalu ale siostra Gregora, Gloria siłą zawiozła mnie do mojego mieszkania.
W sobotę wieczorem kiedy Gregora serce przestało bić pierwszy raz zadzwoniłam do jego mamy. Na szczęście sanitariusze,którzy zabierali Gregora kiedy potrącił go samochód zabrali jego torbę, w której był telefon.Z zamyślenia wyrwał mnie głos Glorii.
-Cześć idź do domu, prześpij się trochę.-powiedziała Gloria.
-Hej.Nie, nie jestem zmęczona-powiedziałam kiedy Gloria siadła obok na krześle. 
-Siedzisz tu od wypadku. Musi Ci na nim zależeć- stwierdziła.
- Kocham go -odparłam cicho- tylko zrozumiałam to dopiero w tedy kiedy zobaczyłam go nieprzytomnego na ulicy. Zrozumiałam to jak dowiedziałam się,ze mogę go stracić.- powiedziałam, a po moich policzkach poleciały łzy.Gloria mocno mnie do siebie przytuliła.
-On poza Tobą świata nie widzi.-stwierdziła Gloria, a ja popatrzyłam na nią pytająco- No co tak patrzysz?-zapytała- Jak tylko przyjeżdża do domu to jest Sophie to Sophie tamto. Szaleje za Tobą. Tylko nie chciał wyjść na idiotę bo bał się,że nie będziesz go chciała.- powiedziała i lekko zachichotała.
-Kocham tego idiotę.-powiedziałam 
-Chodź pojedziemy do Ciebie, a mama przy nim posiedzi-powiedziała Gloria i zaczęła ciągnąć mnie za rękę. Szczerze nie chciałam go zostawiać ale nie miałam siły już protestować. Posłusznie wstałam z krzesła kierując się do wyjścia z sali.W drzwiach spotkałam panią Angelikę, mamę Gregora.
-Jedź się prześpij kochanie, gdyby coś zaraz do ciebie zadzwonię- powiedziała i pocałowała mnie w policzek.Wyszłyśmy na korytarz i Gloria przystanęła na chwilę.
-O kurde, zapomniałam torebki, idź do samochodu stoi przed wejściem głównym-powiedziała dając mi kluczyki, które wyciągnęła z kieszeni- Zaraz przyjdę.
Na znak zgody pokiwałam jedynie głową.
GLORIA
Lubię Sophie nawet bardzo. Widzę,że kocha Gregora. On ją też bardzo kocha ale jej tego nie powiedziałam. Uznałam,że Gregor sam powinien  to zrobić. Jakieś dwa tygodnie temu chciał się ze mną spotkać żeby pogadać jak się okazało. Gregor kompletnie stracił głowę dla Sophie.
Weszłam na sale. Mama oczywiście siedziała przy łóżku Gregora.Podeszłam wzięłam torebkę i kiedy miałam już wychodzić zawróciłam i stanęłam obok łóżka Gregora.
-Masz się obudzić rozumiesz. Mógłbyś zostawić mnie , Lukasa albo rodziców. Ale wiedz , że nie możesz zostawić Sophie. Ona cię kocha idioto. - powiedziałam i wyszłam zostawiając mamę w osłupieniu. Po pół godzinnej jeździe wchodziłam z Sophie do jej mieszkania.
-Idę pod prysznic-powiedziała Sophie.
-Czekaj usiądź chwilkę w salonie zrobię kawy odpoczniesz trochę-powiedziałam z troską w głosie.
-Ale ...
-Nie ma żadnego ale- ucięłam szybko naszą rozmowę i poszłam do kuchni zrobić kawę.
 Wiem,że nie powinnam tego robić ale dorzuciłam Sophie do kawy dwie tabletki na senne wiedziałam,że padnie po nich od razu i pośpi na pewno z 3 godziny.Martwiłam się o nią. Nie spała już 3 dobę, nie mogłam pozwolić,żeby się wykończyła.Razem z mamą wpadłyśmy na pomysł dosypania jej tych tabletek.Mam nadzieję,że Sophie się nie obrazi jak się dowie prawdy.
Poszłam do salonu z kawą. Posiedziałam z nią chwilkę wypiłyśmy kawę i nawet nie zauważyłam kiedy Sophie usnęła na moim ramieniu. Była dopiero 6 rano. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić więc poszłam na spacer do parku wiedziałam,że Sophie szybko się nie obudzi.Idąc alejkami postanowiłam zadzwonić do mamy.
-Część mamo. Jak tam?-zapytałam z nadzieją,że stan Gregora się poprawił.
-Cześć córeczko, bez zmian, niestety. A Sophie śpi? -zapytała.
-Na szczęście tak, nie wiem jakim cudem mi się udało dodać jej te tabletki. Śpi jak dziecko. 
-Co się dziwić wiesz,że nie spała od wypadku Gregora-powiedziała mama.
-Wiem mamo, wiem.Muszę kończyć dzwoń jakby coś.-powiedziałam-Kocham cię mamo
-Ja ciebie też córeczko, a zapomniałabym każ coś zjeść Sophie bo niedługo można ją będzie przekłuć szpilką.-powiedziała z troską w głosie.
-Jasne.-powiedziała i zakończyłam połączenie.
 SOPHIE
-Gloria- zawołałam kiedy przypomniałam sobie jakim cudem znalazłam się w moim mieszkaniu.
-Już idę- usłyszałam głos dochodzący z kuchni, a po chwili zobaczyłam Glorię, która niosła kanapki.-Długo spałaś-stwierdziła.
-Jak to długo, która godzina-zapytałam przerażona-Co z Gregorem.
-Spokojnie jest 12:00 w południe. Z Gregorem bez zmian.-powiedziała
-Czemu mnie nie obudziłaś? Musimy jechać do szpitala-powiedziałam zrywając się z kanapy na której spałam.Poczułam dłoń Glorii na moim nadgarstku.
-Najpierw zjedz coś, potem weźmiesz prysznic, przebierzesz się, umalujesz i dopiero pojedziemy do Gregora-powiedziała spokojnie-Jedz, a ja ci powiem czemu cię nie budziłam.
GLORIA 
 -Zabiję cię kiedyś Gloria- powiedziała ze spokojem Sophie kiedy wszystko jej wytłumaczyłam, dlaczego tak długo spała.
-Dobrze, dobrze ale moją mamę też bo ona to ze mną wymyśliła,żeby ci dosypać tych tabletek.-powiedziałam 
-Dziękuje ci Gloria-powiedziała Sophie i mocno mnie przytuliła.
-Już nie dziękuj tylko idź się doprowadzić do porządku bo wyglądasz jak zombie.-powiedziałam z bananem na twarzy.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie.
Gregor żyje. Nie mogłam go na razie uśmiercić bo sama zaczęłam się obawiać o swoje życie po przeczytaniu waszych komentarzy pod ostatnim postem. Hahaha czekam na więcej takich komentarzy. :) Bardzo mnie motywują i skłaniają do pogłębiania zmarszczek z powodu ogromnego uśmiechu na mojej twarzy.
Dziękuję :*