środa, 23 marca 2016

Rozdział 26

"Czas na zmiany"

 Kwiecień 2018
GREGOR 
Nasze życie wywróciło się do góry nogami odkąd dowiedzieliśmy się,że zostaniemy rodzicami. Moje życie po raz kolejny diametralnie zmieniło bieg. Skoki sprawiają mi jeszcze większą frajdę. Czuję się tak jakbym dopiero teraz zaczynał skakać, ale wiem też,że teraz wszystko się zmieni. Będę miał dziecko,które potrzebuje obojga rodziców,które będzie chciało widzieć swojego tatę częściej niż dwa dni w tygodniu. Zdobyłem już wiele. Tegoroczne Igrzyska Olimpijskie dodały mi wiary w siebie, dwa złote medale zdobyte indywidualnie cieszą mnie równie mocno jak srebrny medal w drużynie. Pomimo całej frajdy ze skakania nadal zastawiam się jak połączę skoki z ojcostwem. Z mojego zmyślenia wyrywa mnie Sophia.
-Może mi w końcu powiesz gdzie idziemy.
-Zaraz będziemy na miejscu i wszystkiego się dowiesz- mówię spokojnie obejmując ją ramieniem.Kiedy mam ją w swoich ramionach czuję jakbym miał przy sobie cały świat.
 Od kilku dni w Innsbrucku panuje wiosenna pogoda, dlatego też wybraliśmy się na spacer. Cała nasza wycieczka ma swój cel,który jest bardzo ważny w moim życiu. W końcu docieramy do mojego celu.
-Gregor możesz mi powiedzieć po co mnie przyprowadziłeś tu o godzinie dziewiątej rano. Przecież tu nic nie ma poza pięknym widokiem.- Odwracam się do niej i obejmuje ją w tali, chytrze się uśmiechając.
-A co byś powiedziała żeby każdego poranka podziwiać te widoki.- widzę na jej twarzy grymas niezrozumienia, więc postanawiam  wytłumaczyć jej po co tu przyszliśmy-Za rok, może krócej tu będzie nasz dom, a w tym miejscu będzie ogromna kuchnia, a na górze nasza sypialnia.
SOPHIE 
Słysząc słowa Gregora zaczęłam łączyć fakty. Nie wiem co powiedzieć, brakuje mi słów żeby określić to jakie szczęście teraz czuję.Czuję jak pod moimi powiekami wzbierają się łzy. Łzy szczęścia. Gregor to zauważył i mocno mnie do siebie przytulił.
-Mówisz poważnie, kiedyś tu będzie nasz dom?-pytam aby się upewnić.
-Tak. W zasadzie to  czekam tylko na to czy się zgadzasz i możemy ruszać z budową. Wszystko jest już  załatwione.-mówi i czeka na moją  odpowiedź.
-Kocham Cię  najbardziej na świecie. Czy taka odpowiedź Cię satysfakcjonuje?-pytam, a po moim policzku spływa samotna łza,którą Gregor szybko ociera swoim kciukiem.
-Czyli zaczynamy budowę-mówi i złącza nasze usta w pocałunku.
 Wracaliśmy do mieszkania  w wyśmienitych nastrojach. Na naszych twarzach widniał ogromny uśmiech.  Cały czas po głowie chodziło mi pytanie jak Gregorowi udało się to wszystko zorganizować,a ja niczego nie zauważyłam. Postanowiłam skończyć z torturami i zapytać  go o ty co mnie dręczy.
-Kochanie kiedy wpadłeś na ten pomysł żeby wybudować  dom?-zapytałam
-Jeszcze przed ślubem, a po ślubie zacząłem załatwiać wszystkie formalności. Od początku miała być to niespodzianka więc nie mogłaś o niczym się dowiedzieć. Nie chwaląc się z Twoją podejrzliwością musiałem się nieźle  napracować. -mówi i zaczyna się śmiać- Raz popełniłem błąd i prawie wszystko wyszło na jaw. Na szczęście byłaś tak zła, że niczego nie zauważyłaś.
-Kiedy?-pytam
-Na początku ciąży jak chodziłaś ciągle wściekła na mnie. W paczce, którą odebrałaś przyszły plany domu, ale jej nie otworzyłaś bo stwierdziłaś,że po raz kolejny zamówiłem coś  w ogóle niepotrzebnego.
-Tak pamiętam. Miałam Ci walnąć tą paczką w głowę ale stwierdziłam,że Cię oszczędzę.-mówię i wybucham śmiechem, a on razem ze mną.
-Byłaś nie do wytrzymania.Jak wychodziłem na trening to miałem przynajmniej dwie godziny spokoju.- oznajmia i przytula mnie do siebie jeszcze bardziej.
-Jestem w ciąży, więc mogę mieć pewne wahania nastrojów.-mówię tłumacząc się ze swojego zachowania. Powiem szczerze,że byłam troszkę wredna i chodziłam ciągle wściekła. Wiedziałam,że nie powinnam się tak zachowywać lecz nie byłam w stanie nad tym zapanować. Były chwile kiedy już chciałam przeprosić Gregora za moje bezsensowne i dziwne zachowanie, ale nagle po raz kolejny mnie denerwował. Przez miesiąc nie mogłam nad tym zapanować. Cała ta sytuacja zakończyła się z dnia na dzień. Po prostu pewnego dnia obudziłam się w wyśmienitym humorze i tak pozostało do dziś.
-Wszystkie plany domu pokaże Ci w mieszkaniu. Już nie mogę się doczekać kiedy będziemy mogli się wprowadzać do naszego domu. Wtedy będziemy już we trójkę. Mały Gregorek będzie taki przystojny jak ja. - mówi i teatralnie poprawia włosy.
-Chyba się przeceniasz. Wyglądasz dobrze ale nie przesadzajmy -mówię i zaczynam się śmiać.  Zaledwie tydzień temu dowiedzieliśmy się,że będziemy mieć synka. Gregor oczywiści skakał z radości, już planuje jakie narty mu kupi na pierwsze urodziny. W zasadzie zastanawiam się jak ja wytrzymam w domu z dwoma mężczyznami. U mnie w domu to zawsze ja z mamą rządziłyśmy, tata był samotny więc musiał sobie radzić z nami sam. W okresie mojego dorastania rodzice wcale nie mieli ze mną łatwo. Mam nadzieje, że mały Gregorek będzie spokojniejszy. Mały Gregorek to takie tymczasowe imię. Na razie nie możemy się zdecydować jakie imię wybrać.Propozycji jest pełno, ponieważ każdy członek kadry twierdzi, że nasz syn powinien mieć po nim imię. Jedyne co ustaliliśmy z Gregorem to, to że nie będzie Gregora Juniora. Uznaliśmy,że jeden Gregor Schlierenzauer w rodzinie to wystarczająco.
Po dwudziestu minutach dotarliśmy do mieszkania.  Nie mieliśmy wiele czasu,  ponieważ o czternastej jesteśmy umówieni z Thomasem. Postanowiliśmy jechać razem do Zakopanego. Chcieliśmy odpocząć po sezonie. Wraz z nami oczywiście jedzie Sabrina i Lily. Myślę,że to będzie świetny wyjazd.
10 godzin później 
W końcu dotarliśmy do Zakopanego. Było bardzo późno. Dopiero około północy dotarliśmy do domu Gregora. Mała Lily już dawno zasnęła w ramionach Thomasa. Dla każdego była to męcząca podróż. Sama prawie zasypiałam na stojąco. 
Po wejściu do domu Morgi położył Lily do łóżka, a sam z Sabriną zajęli pokój obok. Naszych gości ugościliśmy na  parterze domu. Gregor zaproponował,żebym się już położyła spać, a on przyniesie walizki, z chęcią skorzystałam z jego propozycji i udałam się do naszej sypialni. Ledwo się obejrzałam, a już odpływałam do krainy Morfeusza. 
Obudziły mnie promienie słońca wpadające do pokoju. Leniwie otworzyłam powieki i dostrzegłam  śpiącego obok Gregora. Po chwili złożyłam na jego ustach czuły pocałunek. Z ust szatyna wydobył się cichy pomruk, a potem niechętnie podniósł swoje powieki. 
-Dzień dobry Skarbie-mówi i przytula mnie do siebie.
-Dzień dobry. Jak się spało ?-pytam
-Świetnie ale odkąd jesteś w ciąży strasznie się rozpychasz. Ale wcale mi to nie przeszkadza- mówi i kładzie głowę na moim ramieniu. 
-Jeszcze tylko niecałe cztery miesiące.Strasznie się ciesze- Gregor kładzie swoją dłoń na moim zaokrąglonym brzuchu i lekko go masuje. 
-Też się cieszę. Ciekawe jak to będzie. - widzę jak marszczy czoło, czyli zaczyna nad tym myśleć bardzo intensywnie.
-Jakoś to będzie, zobaczymy. Co dziś będziemy robić?-pytam.
-Nie wiem, Lily pewnie będzie chciała iść na skocznie. To może ja pójdę z nią i Thomasem,a ty z Sabriną będziecie miały wolny dzień.-proponuję mi, a ja z chęcią zgadzam się na tą propozycję.

Około godziny dwunastej Gregor, Thomas i Lily poszli na skocznie, a ja z Sabriną postanowiłyśmy pójść do galerii handlowej. Pierwszy sklep jaki odwiedziłyśmy to sklep z ubrankami dla dzieci. Sama nie wiedziałam jakie ubranka mam wybrać, każde ubranko było takie słodkie i malutkie.
-Patrz jakie słodkie- powiedziała blondynka pokazując kolejną bluzeczkę.
-Bierzemy-powiedziałam i cicho się zaśmiałam. Po około dwóch godzinach w końcu opuściłyśmy sklep z akcesoriami dla dzieci i postanowiłyśmy odwiedzić inne sklepy.

-Chyba troszkę za bardzo zaszalałyśmy- powiedziała Sabrina patrząc na nasze torby z zakupami.
-Kochana, od czasu do czasu możemy troszkę zaszaleć. Zaraz zadzwonię po Gregora i przyjedzie po nas, przecież nie będziemy tych zakupów targać same. - Jak powiedziałam tak też zrobiłam. Po dziesięciu minutach Gregor wraz z Thomasem i Lily zmierzali w naszym kierunku.
-Cześć. Zaszalałyście- powiedział Gregor obejmując mnie ramieniem.
- Nie sądzę, w domu wszystko Ci pokaże.
-Dobrze, dobrze. Ja muszę iść jeszcze załatwić jedną sprawę, zaraz do Was wrócimy- mówi i przekazuje Morgiemu kluczyki, a potem zabiera Lily i zmierzają w jakimś bliżej nam nieznanym kierunku.

GREGOR  
Moja kochana żonka jak zwykle zaszalała z zakupami. Ale bez względu na to i tak ją kocham. Obecnie zmierzamy z Lily do ulubionego sklepu każdego dziecka. Muszę przecież rozpieszczać moją chrześnicę. Zakupy przebiegają nam w błyskawicznym tempie. Mała wybrała dla siebie jakąś bajkę i miśka, a ja wpadłem na pomysł,żeby kupić jakieś karty i monopol żebyśmy mieli co robić wieczorami. W ekspresowym czasie wychodzimy z galerii i podążamy do samochodu.Już z daleka dostrzegam zabijający wzrok Morgensterna. Wujek Gregor po raz kolejny górą.

THOMAS 
-Wujek Gregor jest najlepszy.- po raz kolejny moja córka uświadamia mnie jaki to wujek Gregorek jest cudowny. Własna córka chce mnie dobić.
-Wiem skarbie ale jest już późno i musisz iść spać. Którą bajeczkę dziś czytamy?-pytam, na co moja córka sięga po przygody Kubusia Puchatka.
Po piętnastu minutach widzę,że moja córka w odpłynęła do krainy Morfeusza. Cicho wychodzę z pokoju i kieruję się do salonu, w którym siedzi całe towarzystwo. Przysiadam się na jedną z kanap, na której siedzi Sabrina.
-Usnęła?-pyta.
-Tak po pół godzinnym wychwalaniu wujka Gregora-mówię i robię minę zbitego psa, całe towarzystwo wybucha śmiechem,a ja udaje urażonego. Godzinę później wszyscy razem gramy w karty.
-Ja się poddaje- mówi Gregor i opada bezwładnie na kanapę.
-Ależ czemu, mężu mój kochany. Przecież przegrać z żoną w pokera po raz czwarty z rzędu to nic złego. -mówi Sophia, wszyscy wybuchamy śmiechem. Po chwili żona Schlierenzauera lituje się nad nim i mocno się do niego przytula, na co ten po chwili dusi ją w swoim uścisku.
Widać jak od nich emanuje miłość. Teraz wiem,że kilka lat temu miałem rację, mówiąc Gregorowi,że musi zawalczyć o nią. Kocha ją ponad życie, a ona jego,wiem,że jedno za drugim rzuciło by się w ogień.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie Kochane.
Dziękuje za ogrom miłych słów pod ostatnim rozdziałem.
Co do tego rozdziału to nic nie powiem... może to,że mi się wcale nie podoba. Przepraszam.
Blogger po raz kolejny głupieje i nie panuję nad kolorami czcionki. Za utrudnienia serdecznie przepraszam.
 Koniec na temat rozdziału.

Koniec sezonu... co ja mam teraz robić?
Prevc z Kryształową Kulą.
Gregor z kontuzją... miałam nadzieję,że wszystko będzie dobrze... niestety informacje o stanie zdrowia Gregora nie są dobre. Oby operacja się udała!!!
Nowy blog najprawdopodobniej po egzaminach gimnazjalnych ( około 23 kwiecień). Ale nie mam pewność może być wcześniej, a może później. Z pewnością Was poinformuję.
Buziaki :*

poniedziałek, 7 marca 2016

Rozdział 25

"Nowy sezon, nowe życie" 

Sezon 2017/2018 Engelberg.
Sezon ruszył już pełną parą. Gregor wrócił do skakania i wszystkich zaskoczył swoją postawą. Jego plastron już po drugim konkursie zmienił barwę na żółtą i tak jest do tej pory. Dziś jest dziewiąty konkurs indywidualny w którym najprawdopodobniej zwycięży szatyn. Prowadzi po pierwszej serii, a do końca zostało jeszcze tylko pięciu skoczków. 

Po 30 minutach widzę jak Gregor po raz siódmy w tym sezonie staje na najwyższym stopniu podium. Jestem bardzo szczęśliwa, widząc,że Schlierenzauer wraca do swojej formy sprzed kilku lat. Do kadry wróciłam wraz z Gregorem, więc przebywamy ze sobą cały czas. Jesteśmy wręcz nierozłączni. Wszyscy się z nas śmieją, że jesteśmy starym dobrym małżeństwem, a nie małżeństwem z kilku miesięcznym stażem. 
Po tych kilku miesiącach doszłam do wniosku,że nasze małżeństwo jeszcze bardziej wzmocniło nasz związek.
*** W hotelu***
-Idę pobiegać, idziesz ze mną?-zapytał szatyn wkładając swoje buty do biegania. 
-Nie chce mi się, idź sam, a ja pójdę się położyć-powiedziałam podchodząc do Gregora.
-Dobrze się czujesz? Nie wyglądasz najlepiej- jak zawsze wszystko musi zauważyć. Od kilku dni nie czuję się najlepiej. 
-Wszystko ok. Idź biegać, o mnie się nie martw bo nie masz powodów. Nie wyspałam się dziś i tyle-trochę kłamstwa nie zaszkodzi.
-No dobra ale jakby coś to masz dzwonić-mówi całuje mój policzek.
-Dobrze pa.-mówię i zamykam drzwi za skoczkiem. Sama ubieram się w jakieś ubranie inne niż kadrowe. Nie chcę aby ktoś mnie rozpoznał,a odkąd jestem żoną Gregora Schlierenzauera jest to mało możliwe, ponieważ media lubią interesować się nie swoim życiem. 
Wchodzę do pobliskiej apteki i z ulgą stwierdzam,że nikogo nie ma w środku. Podchodzę do okienka i witam się ze straszą farmaceutką. 
-W czym mogę pani służyć?-pyta miło się uśmiechając.
-Poproszę dwa testy ciążowe albo najlepiej trzy-mówię delikatnie się uśmiechając.Pani z okienka pośpiesznie przynosi wybrane produkty. Szybko płacę za testy, chowając je do torebki. Z uśmiechem na ustach wychodzę z apteki  i zmierzam do naszego hotelu. W holu spotykam jak zwykle uśmiechniętego Krafta. 
-Gdzie ty się po nocy sama podziewasz?-pyta z troską obejmując mnie ramieniem.- Gdzie Twój rycerz na białym koniu?-pyta.
-Po pierwsze wyszłam tylko na chwilę,po drugie nie rycerz tylko skoczek i nie na koniu tylko nartach, poszedł pobiegać.-mówię radośnie.
-Idziesz z nami na kolację?-kiwam twierdząco głową- To za pół godziny w hotelowej restauracji-oznajmia i znika mi z pola widzenia. Ja czym prędzej podążam do pokoju. Kurtkę i buty rzucam w kąt pokoju i idę do łazienki zrobić testy, oczywiście od razu trzy naraz. 
Wychodzę z łazienki i siadam na łóżku. Czekam z niecierpliwością wyznaczony czas, a następnie odwracam po kolei testy.
Kiedy widzę na teście dwie kreski na mojej twarzy pojawia się delikatny uśmiech. Drugi test powiększa go, a trzeci rozpromienia moją twarz do granic możliwości, bowiem na każdym z trzech testów widnieją dwie kreski. Co oznacza tylko jedno będziemy mieli dziecko.... o matko będziemy mieli dziecko. Czuję ogromną radość, a zarazem przerażenie, jak my sobie poradzimy? Nie mam obawy przed powiedzeniem tego Gregorowi, ponieważ wiem,że się ucieszy bo od zawsze chciał mieć dzieci i wiem,że będzie wspaniałym ojcem. Wystarczy popatrzeć jak zajmuje się Lily. Już nie mogę się doczekać aż mu to powiem. Zrobię to dziś po kolacji, ponieważ nie chcę z tym zwlekać. Myślę,że powinien dowiedzieć się jak najszybciej. Może nie będzie super romantycznie i w ogóle ale to w tym momencie nie będzie się to liczyć. Spoglądam na zegarek i zauważam,że miałam przyjść na kolację już pięć minut temu. Szybko chowam testy do szafki nocnej i wychodzę z pokoju zmierzając do restauracji hotelowej. Wchodzę do pomieszczenia, w którym jest pełno ludzi ale w oddali słyszę i zauważam całą kadrę Austrii. Podchodzę do stolika i zajmuję jedno z wolnych miejsc. 
-Gdzie Gregor ?- pyta trener. 
-Poszedł biegać bo nie chce utracić formy. Wie trener jak to z nim jest, zawsze musi być najlepszy-mówię i wszyscy wybuchamy śmiechem. Tak naprawdę każdy już poznał nowe oblicze Gregora. To nie ten sam człowiek, który nie widział nic poza skokami. Teraz szatyn wie,że skoki są ważne ale są rzeczy ważne i ważniejsze. Zrozumiała,że nie zawsze będzie na szczycie i nie zawsze będzie najlepszy, wie ,że kiedyś przyjdzie dzień, w którym będzie musiał powiedzieć koniec.Było miło ale coś się kończy,coś się zaczyna.
-Powiem wam szczerze,że niekiedy brakuje mi Gregora takiego co rzucał nartami jak mu coś nie wyszło albo jak się przewrócił. Pamiętam jak chodził obrażony przez dwa dni kiedy to ja wygrałem konkurs, a on był dopiero drugi - mówi Michael robiąc teatralną minę.
-No to były czasy- popiera go Stefan i wpada w zadumę, po czym po raz kolejny wybuchamy śmiechem.
-Powiem wam teraz poważnie -zaczyna trener- Gdyby nie ty - zwraca się do mnie- z pewnością Gregora już by nie było w kadrze, on by się wykończył fizycznie i psychicznie. Dzięki Tobie tak naprawdę zobaczył,że świat nie kręci się tylko i wyłącznie wokół skoczni-stwierdza i szeroko się do mnie uśmiecha.Też posyłam mu ciepły uśmiech.
 -Napiszę do niego żeby już wracał- mówię i piszę do  Schlierenzauera. Po około dziesięciu minutach Gregor wchodzi na jadalnie.Szybko siada koło mnie i czule całuje mój policzek.Na co Manuel Fettner reaguje dość normalnie jak na niego.
-Możecie z tymi czułościami poczekać, aż znajdziecie się sami, gdzie ja nie będę musiał na to patrzeć-mówi zły. 
-Nie martw się znajdziesz sobie dziewczynę-mówi szatyn i nakłada sobie kolację na talerz. Oczywiście kończę kolację szybciej niż Gregor, ponieważ nie jem za dużo ze względu na to, że nie czuję się najlepiej. Wiem,że to przez ciąże, pani w aptece podczas zakupów wyjaśniła mi jakie mogą być skutki uboczne ciąży. Cała kadra już poszła do pokoi, więc w jadalni zostaliśmy tylko ja i szatyn. Kiedy jadł kanapkę oparłam swoją głowę na jego ramieniu, którym mnie po chwili objął. 
-Co się dzieje?-pyta.
-Nic, miałbyś ochotę na spacer, wiem,że biegałeś dopiero, ale samej mi się nie chce iść.- tłumaczę. 
-Z Tobą zawsze idź się ubierz i pójdziemy.-mówi
-Dziękuję-mówię z uśmiechem na twarzy. Daje mu całusa i zmykam do pokoju po kurtkę i ciepłe kozaki.Po chwili schodzę do lobby hotelowego i widzę Gregora, który siedzi w jednym z foteli. Biorę go za rękę i wychodzimy na dwór. Długo krążymy uliczkami oświetlonego kolorowymi lampkami miasta. W pobliskiej kawiarni kupujemy na wynos gorącą czekoladę i wracamy do hotelu. Podczas spaceru poruszyliśmy wiele tematów. Myśleliśmy długo jak zorganizować święta, ponieważ rodzice Gregora upierają się,że tym razem to oni organizują Wigilię, nie chcieliśmy obciążać rodziców ale są bardzo uparci i postawili na swoim,oczywiście moi rodzice również zostali zaproszeni na tę uroczystość.
 Szatyn  próbował ze mnie wyciągnąć czemu źle się czuję ale nie dałam za wygraną. Postanowiłam,że powiem mu o wszystkim jak wrócimy do hotelu. 

Teraz muszę wszystko mu powiedzieć,leżymy razem na łóżku wtuleni w siebie i przeglądamy razem jakiś magazyn sportowy, to znaczy Gregor ogląda, a ja w głowie układam sobie przemówienie, które zaraz wygłoszę. Niestety nic nie przychodzi mi do głowy, więc muszę iść na spontana. 
-Schlierenzauer musimy porozmawiać-mówię i odkładam gazetę na szafkę.
-Mam się bać-pyta przerażony.
-Nie wiem- oznajmiam i przytulam się do niego. Czuję jak mocno przyciąga mnie do siebie i gładzi moje plecy.
-Co się stało?-pyta. Mija chwila kiedy wyciągam z kieszeni mojego szlafroka trzy testy, podaje je szatynowi.
-Jestem w ciąży- mówię z delikatnym uśmiechem  na twarzy. Gregor patrzy raz na mnie raz na testy aż w końcu odkłada przedmioty na bok, a na jego twarzy pojawia się ogromny uśmiech. Mimowolnie sama się szeroko uśmiecham. Szatyn mocno mnie do siebie przytula.- Czyli się cieszysz?-pytam tak dla bezpieczeństwa. Zamiast odpowiedzi czuję jego usta na moich.
-Bardzo się ciesze-mówi radośnie-Kocham Cię nad życie. Kocham Was. -oznajmia i ponownie czuję jego usta na moich.
-Kocham cię- mówię i ponownie wtulam się w jego ramię.
Resztę wieczoru spędzamy na  rozmowie. Jak to będzie jak nie będziemy już sami. Gregor jest naprawdę szczęśliwy, tak samo jak ja. Widzę w jego oczach iskierki radości, które zdradzają wszystko...
___________________________________________________________________________________
___________________________________________________________________________________
Witajcie Kochane.
Na wstępie muszę Wam Bardzo Podziękować za 20 000 wyświetleń. Jestem w ogromnym szoku. Jak zaczynałam swoją przygodę z blogiem liczyłam na tysiąc może mniej wyświetleń, a spotkała mnie taka niespodzianka. Sama w to nie wierzę. To oczywiście wszystko dzięki Wam!!!Gdyby nie Wy, nie byłoby mnie. Jeszcze raz serdecznie DZIĘKUJĘ!!!
Dziękuję za opinię pod ostatnim rozdziałem, czekam na kolejne :* 
Niestety mam dla was złą informację. Do końca zostało już tylko dwa rozdziały i epilog, niestety chciałam zrobić jeszcze trzy ale  byłby one po prostu krótkie, za krótkie. 
Podjęłam decyzję, że będę publikować nowe opowiadanie. Kiedy jeszcze nie wiem, ponieważ chciałabym wystartować z czystą kartą, więc najpierw zakończę dotychczasowe opowiadania. Tu jest już prawie koniec, a u Karoliny i Andreasa zostały zaledwie dwa rozdziały, które są już prawie skończone. Pojawią się na blogu, kiedy tu dodam epilog. 
Jeszcze chciałam Wam przekazać krótką informację dotyczącą czasu(lat ) jaki jest w opowiadaniu. Wszystko się zgada ponieważ  według opowiadania Gregor wygrał Puchar Świata 2015/2016 (Rozdział 15)
Następnie  zawiesza karierę w sezonie 2016/2017 ( Rozdział 21), w 2017 roku odbywa się ślub, no i nowy sezon. Oczywiście daty nie są najważniejsze, ale wolałam wam to wyjaśnić, gdyby coś było nie jasne pytajcie w komentarzach.
Buziaki :*