poniedziałek, 7 marca 2016

Rozdział 25

"Nowy sezon, nowe życie" 

Sezon 2017/2018 Engelberg.
Sezon ruszył już pełną parą. Gregor wrócił do skakania i wszystkich zaskoczył swoją postawą. Jego plastron już po drugim konkursie zmienił barwę na żółtą i tak jest do tej pory. Dziś jest dziewiąty konkurs indywidualny w którym najprawdopodobniej zwycięży szatyn. Prowadzi po pierwszej serii, a do końca zostało jeszcze tylko pięciu skoczków. 

Po 30 minutach widzę jak Gregor po raz siódmy w tym sezonie staje na najwyższym stopniu podium. Jestem bardzo szczęśliwa, widząc,że Schlierenzauer wraca do swojej formy sprzed kilku lat. Do kadry wróciłam wraz z Gregorem, więc przebywamy ze sobą cały czas. Jesteśmy wręcz nierozłączni. Wszyscy się z nas śmieją, że jesteśmy starym dobrym małżeństwem, a nie małżeństwem z kilku miesięcznym stażem. 
Po tych kilku miesiącach doszłam do wniosku,że nasze małżeństwo jeszcze bardziej wzmocniło nasz związek.
*** W hotelu***
-Idę pobiegać, idziesz ze mną?-zapytał szatyn wkładając swoje buty do biegania. 
-Nie chce mi się, idź sam, a ja pójdę się położyć-powiedziałam podchodząc do Gregora.
-Dobrze się czujesz? Nie wyglądasz najlepiej- jak zawsze wszystko musi zauważyć. Od kilku dni nie czuję się najlepiej. 
-Wszystko ok. Idź biegać, o mnie się nie martw bo nie masz powodów. Nie wyspałam się dziś i tyle-trochę kłamstwa nie zaszkodzi.
-No dobra ale jakby coś to masz dzwonić-mówi całuje mój policzek.
-Dobrze pa.-mówię i zamykam drzwi za skoczkiem. Sama ubieram się w jakieś ubranie inne niż kadrowe. Nie chcę aby ktoś mnie rozpoznał,a odkąd jestem żoną Gregora Schlierenzauera jest to mało możliwe, ponieważ media lubią interesować się nie swoim życiem. 
Wchodzę do pobliskiej apteki i z ulgą stwierdzam,że nikogo nie ma w środku. Podchodzę do okienka i witam się ze straszą farmaceutką. 
-W czym mogę pani służyć?-pyta miło się uśmiechając.
-Poproszę dwa testy ciążowe albo najlepiej trzy-mówię delikatnie się uśmiechając.Pani z okienka pośpiesznie przynosi wybrane produkty. Szybko płacę za testy, chowając je do torebki. Z uśmiechem na ustach wychodzę z apteki  i zmierzam do naszego hotelu. W holu spotykam jak zwykle uśmiechniętego Krafta. 
-Gdzie ty się po nocy sama podziewasz?-pyta z troską obejmując mnie ramieniem.- Gdzie Twój rycerz na białym koniu?-pyta.
-Po pierwsze wyszłam tylko na chwilę,po drugie nie rycerz tylko skoczek i nie na koniu tylko nartach, poszedł pobiegać.-mówię radośnie.
-Idziesz z nami na kolację?-kiwam twierdząco głową- To za pół godziny w hotelowej restauracji-oznajmia i znika mi z pola widzenia. Ja czym prędzej podążam do pokoju. Kurtkę i buty rzucam w kąt pokoju i idę do łazienki zrobić testy, oczywiście od razu trzy naraz. 
Wychodzę z łazienki i siadam na łóżku. Czekam z niecierpliwością wyznaczony czas, a następnie odwracam po kolei testy.
Kiedy widzę na teście dwie kreski na mojej twarzy pojawia się delikatny uśmiech. Drugi test powiększa go, a trzeci rozpromienia moją twarz do granic możliwości, bowiem na każdym z trzech testów widnieją dwie kreski. Co oznacza tylko jedno będziemy mieli dziecko.... o matko będziemy mieli dziecko. Czuję ogromną radość, a zarazem przerażenie, jak my sobie poradzimy? Nie mam obawy przed powiedzeniem tego Gregorowi, ponieważ wiem,że się ucieszy bo od zawsze chciał mieć dzieci i wiem,że będzie wspaniałym ojcem. Wystarczy popatrzeć jak zajmuje się Lily. Już nie mogę się doczekać aż mu to powiem. Zrobię to dziś po kolacji, ponieważ nie chcę z tym zwlekać. Myślę,że powinien dowiedzieć się jak najszybciej. Może nie będzie super romantycznie i w ogóle ale to w tym momencie nie będzie się to liczyć. Spoglądam na zegarek i zauważam,że miałam przyjść na kolację już pięć minut temu. Szybko chowam testy do szafki nocnej i wychodzę z pokoju zmierzając do restauracji hotelowej. Wchodzę do pomieszczenia, w którym jest pełno ludzi ale w oddali słyszę i zauważam całą kadrę Austrii. Podchodzę do stolika i zajmuję jedno z wolnych miejsc. 
-Gdzie Gregor ?- pyta trener. 
-Poszedł biegać bo nie chce utracić formy. Wie trener jak to z nim jest, zawsze musi być najlepszy-mówię i wszyscy wybuchamy śmiechem. Tak naprawdę każdy już poznał nowe oblicze Gregora. To nie ten sam człowiek, który nie widział nic poza skokami. Teraz szatyn wie,że skoki są ważne ale są rzeczy ważne i ważniejsze. Zrozumiała,że nie zawsze będzie na szczycie i nie zawsze będzie najlepszy, wie ,że kiedyś przyjdzie dzień, w którym będzie musiał powiedzieć koniec.Było miło ale coś się kończy,coś się zaczyna.
-Powiem wam szczerze,że niekiedy brakuje mi Gregora takiego co rzucał nartami jak mu coś nie wyszło albo jak się przewrócił. Pamiętam jak chodził obrażony przez dwa dni kiedy to ja wygrałem konkurs, a on był dopiero drugi - mówi Michael robiąc teatralną minę.
-No to były czasy- popiera go Stefan i wpada w zadumę, po czym po raz kolejny wybuchamy śmiechem.
-Powiem wam teraz poważnie -zaczyna trener- Gdyby nie ty - zwraca się do mnie- z pewnością Gregora już by nie było w kadrze, on by się wykończył fizycznie i psychicznie. Dzięki Tobie tak naprawdę zobaczył,że świat nie kręci się tylko i wyłącznie wokół skoczni-stwierdza i szeroko się do mnie uśmiecha.Też posyłam mu ciepły uśmiech.
 -Napiszę do niego żeby już wracał- mówię i piszę do  Schlierenzauera. Po około dziesięciu minutach Gregor wchodzi na jadalnie.Szybko siada koło mnie i czule całuje mój policzek.Na co Manuel Fettner reaguje dość normalnie jak na niego.
-Możecie z tymi czułościami poczekać, aż znajdziecie się sami, gdzie ja nie będę musiał na to patrzeć-mówi zły. 
-Nie martw się znajdziesz sobie dziewczynę-mówi szatyn i nakłada sobie kolację na talerz. Oczywiście kończę kolację szybciej niż Gregor, ponieważ nie jem za dużo ze względu na to, że nie czuję się najlepiej. Wiem,że to przez ciąże, pani w aptece podczas zakupów wyjaśniła mi jakie mogą być skutki uboczne ciąży. Cała kadra już poszła do pokoi, więc w jadalni zostaliśmy tylko ja i szatyn. Kiedy jadł kanapkę oparłam swoją głowę na jego ramieniu, którym mnie po chwili objął. 
-Co się dzieje?-pyta.
-Nic, miałbyś ochotę na spacer, wiem,że biegałeś dopiero, ale samej mi się nie chce iść.- tłumaczę. 
-Z Tobą zawsze idź się ubierz i pójdziemy.-mówi
-Dziękuję-mówię z uśmiechem na twarzy. Daje mu całusa i zmykam do pokoju po kurtkę i ciepłe kozaki.Po chwili schodzę do lobby hotelowego i widzę Gregora, który siedzi w jednym z foteli. Biorę go za rękę i wychodzimy na dwór. Długo krążymy uliczkami oświetlonego kolorowymi lampkami miasta. W pobliskiej kawiarni kupujemy na wynos gorącą czekoladę i wracamy do hotelu. Podczas spaceru poruszyliśmy wiele tematów. Myśleliśmy długo jak zorganizować święta, ponieważ rodzice Gregora upierają się,że tym razem to oni organizują Wigilię, nie chcieliśmy obciążać rodziców ale są bardzo uparci i postawili na swoim,oczywiście moi rodzice również zostali zaproszeni na tę uroczystość.
 Szatyn  próbował ze mnie wyciągnąć czemu źle się czuję ale nie dałam za wygraną. Postanowiłam,że powiem mu o wszystkim jak wrócimy do hotelu. 

Teraz muszę wszystko mu powiedzieć,leżymy razem na łóżku wtuleni w siebie i przeglądamy razem jakiś magazyn sportowy, to znaczy Gregor ogląda, a ja w głowie układam sobie przemówienie, które zaraz wygłoszę. Niestety nic nie przychodzi mi do głowy, więc muszę iść na spontana. 
-Schlierenzauer musimy porozmawiać-mówię i odkładam gazetę na szafkę.
-Mam się bać-pyta przerażony.
-Nie wiem- oznajmiam i przytulam się do niego. Czuję jak mocno przyciąga mnie do siebie i gładzi moje plecy.
-Co się stało?-pyta. Mija chwila kiedy wyciągam z kieszeni mojego szlafroka trzy testy, podaje je szatynowi.
-Jestem w ciąży- mówię z delikatnym uśmiechem  na twarzy. Gregor patrzy raz na mnie raz na testy aż w końcu odkłada przedmioty na bok, a na jego twarzy pojawia się ogromny uśmiech. Mimowolnie sama się szeroko uśmiecham. Szatyn mocno mnie do siebie przytula.- Czyli się cieszysz?-pytam tak dla bezpieczeństwa. Zamiast odpowiedzi czuję jego usta na moich.
-Bardzo się ciesze-mówi radośnie-Kocham Cię nad życie. Kocham Was. -oznajmia i ponownie czuję jego usta na moich.
-Kocham cię- mówię i ponownie wtulam się w jego ramię.
Resztę wieczoru spędzamy na  rozmowie. Jak to będzie jak nie będziemy już sami. Gregor jest naprawdę szczęśliwy, tak samo jak ja. Widzę w jego oczach iskierki radości, które zdradzają wszystko...
___________________________________________________________________________________
___________________________________________________________________________________
Witajcie Kochane.
Na wstępie muszę Wam Bardzo Podziękować za 20 000 wyświetleń. Jestem w ogromnym szoku. Jak zaczynałam swoją przygodę z blogiem liczyłam na tysiąc może mniej wyświetleń, a spotkała mnie taka niespodzianka. Sama w to nie wierzę. To oczywiście wszystko dzięki Wam!!!Gdyby nie Wy, nie byłoby mnie. Jeszcze raz serdecznie DZIĘKUJĘ!!!
Dziękuję za opinię pod ostatnim rozdziałem, czekam na kolejne :* 
Niestety mam dla was złą informację. Do końca zostało już tylko dwa rozdziały i epilog, niestety chciałam zrobić jeszcze trzy ale  byłby one po prostu krótkie, za krótkie. 
Podjęłam decyzję, że będę publikować nowe opowiadanie. Kiedy jeszcze nie wiem, ponieważ chciałabym wystartować z czystą kartą, więc najpierw zakończę dotychczasowe opowiadania. Tu jest już prawie koniec, a u Karoliny i Andreasa zostały zaledwie dwa rozdziały, które są już prawie skończone. Pojawią się na blogu, kiedy tu dodam epilog. 
Jeszcze chciałam Wam przekazać krótką informację dotyczącą czasu(lat ) jaki jest w opowiadaniu. Wszystko się zgada ponieważ  według opowiadania Gregor wygrał Puchar Świata 2015/2016 (Rozdział 15)
Następnie  zawiesza karierę w sezonie 2016/2017 ( Rozdział 21), w 2017 roku odbywa się ślub, no i nowy sezon. Oczywiście daty nie są najważniejsze, ale wolałam wam to wyjaśnić, gdyby coś było nie jasne pytajcie w komentarzach.
Buziaki :*

 

9 komentarzy:

  1. Hej! :)
    Na to opowiadanie się trochę spóźniłam, chociaż przeczytałam wszyściutkie rozdziały i jest bardzo słodko *-*.
    Podoba mi się Twój styl pisania jak i cała historia, którą wymyśliłaś :*
    Czekam na nowy blog jak i na końcówkę tego i z całego serduszka zapraszam do siebie na prolog i rozdział pierwszy <3
    Buziaczki! ;*
    www.wystarczytylkochciec.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej :)
    Ojej tylko dwa rozdziały i epilog? :( Jak ten czas szybko leci. Będzie mi bardzo brakować Sophie i Gregora.
    Zajmijmy się teraźniejszością :D Rozdział cudowny! Początkowo bałam się reakcji Gregora na wiadomość o dziecku, jednak Schlieri zareagował pozytywnie i cieszę się z tego powodu. Jednak nie mogę wyobrazic Go sobie w roli ojca :D
    Czekam na następny.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć :D
    Gregor wrócił do formy i znowu wszystkich rozwala! 💪 (oby się tak wydarzyło w rzeczywistości...)
    Nie zgadzam się na koniec opowiadania :(
    Oczywiście nie mogę się doczekać na nowość od Ciebie :D
    A co do rozdziału to przeczuwałam małego Schlierenzauerka :P I dobrze! Skoro oboje się kochają i tworzą już rodzinę, to nic nie stoi na przeszkodzie :D
    Czekam niecierpliwie na następny :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem!
    Kochana, rozdział jest świetny. I aż trudno mi uwierzyć, że niedługo pożegnamy się z naszymi bohaterami... :( Pociesza mnie jednak fakt, że planujesz coś nowego ^^
    Ależ uroczo! No, jestem strasznie ciekawa, jak Gregor poradzi sobie w roli tatusia, bo to chyba będzie rola życia :) Oj, aż chciałoby się, żeby w rzeczywistości też powrócił do skakania w takim stylu...
    Czekam!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj kochana :)
    Tym razem postanowiłam znaleźć czas, aby szybciej przeczytać ten rozdział niż poprzedni :) Rozdział super. Strasznie mi sie podoba twój obraz powrotu Gregora ;) I jeszcze dzieciątko <3 Już nie mogę się doczekać kolejnego.
    I dziękuję za informowanie <3
    PS możesz mi podać link do twojego drugiego opowiadania? ( możesz u mnie w spamie;))

    OdpowiedzUsuń
  6. Doczekałam się, doczekałam się!
    Tak czułam, że w tym bądź kolejnym rozdziale przeczytam tę cudowną wiadomość. Na świecie pojawi się małe Schlierenzaurątko! Wszystko było kwestią czasu, ale bardzo się cieszę, że tak sie sprawy mają. Jestem pewna, że Greg i Sophie będą cudownymi rodzicami.
    Szkoda, że tak szybko kończysz. Liczę, że kolejne opowiadanie będzie tak świetne jak to (oczywiście w to nie wątpię). W takim razie czekam na poród i całe to zamieszanie z przyjściem maluszka na świat. Będzie cudownie!

    Całusy ;***

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeju! <3
    Będzie maleństwo! <3 Ależ to cudowna wiadomość! ;D
    Nasi bohaterowie stworzą na pewno cudowny dom dla dziecka, wychowają go na dobrego człowieka, a pomiędzy - może pojawi się kolejna pociecha. :D
    Czekam na więcej! ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem :)
    No Kochana, kolejny wspaniały rozdział!
    Ogromnie się cieszę, że Gregor wrócił do skakania. Chciałabym, aby faktycznie tak było.
    Sophie w ciąży! Do pełni szczęścia brakowało im tylko maleństwa, ale jak widać zatroszczyli się o wszystko ;)
    Jestem pewna, że oboje będą świetnymi rodzicami i jak najlepiej zaopiekują się swoją pociechą.
    Szkoda, iż zbliżamy się do końca ;(
    Czekam jednak na kolejny!
    Buziaki ;***

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej, w końcu tutaj dotarłam. :))
    Cóż mogę powiedzieć? Rozdział jest świetny! ❤
    Gregor powrócił do skakania w wielkim stylu! :D I niesamowicie mnie to cieszy. Mimo że ro tylko i aż opowiadanie jego sukcesy niebywale mnie cieszą! :)
    Ale to, czego się dowiedzieliśmy... WOW! :D Jestem niesamowicie szczęśliwa. Będą rodzicami? :D Na pewno doskonale poradzą sobie z tym zadaniem, bo przecież to owoc ich miłości. ❤ To bodziec, który jeszcze bardziej podbuduje ich fundament. :)
    Nie cieszę się, że zbliżamy się do końca, bo zdążyłam się już zżyć z naszymi bohaterami, ale taki jest Twój zamysł, więc nie będę tego negować. :) Ogromnym pocieszeniem jest kolejny pomysł. :)
    Czekam na next! :*
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń