środa, 20 kwietnia 2016

Epilog

"Schlierenzauer znów dominuje"

Planica
Koniec sezonu  
-"Schlierenzauer znów dominuje na skoczniach świata, może nie osiągnął jeszcze tak wiele jak jego tata Gregor, ale ma wiele lat aby dorównać swojemu idolowi." -głos spikera rozbrzmiewa przed dekoracją najlepszych skoczków sezonu.
Utalentowany następca swojego ojca dumnie kroczy aby stanąć na najwyższym stopniu podium. To właśnie tu zaczyna się nowa historia. Sezon dobiega końca ale kariera tego szesnastolatka dopiero się rozpoczyna.
Młody Schlierenzauer jest bardzo podobny do swojego ojca ale tylko z wyglądu, nie zachowuje się jak on w jego wieku. Andreas nie uważa się za pana i władce jak wcześniej jego ojciec, jest skromnym i bardzo poukładanym chłopakiem. To ogromna zasługa jego rodziców, Gregor wie co robił źle w młodości i stara się tłumaczyć synowi aby nie popełniał jego błędów, jak widać przynosi to efekty.

GREGOR 
-Patrząc na niego mam wrażenie,że się starzeje.- mówię i obejmuję moją żonę ramieniem.
-Nie chce Cię dobijać dlatego powiem,że pomimo tego,że jesteś po czterdziestce nadal jesteś przystojny-mówi Sophie i składa szybko pocałunek na moim policzku. 
Czy dziś jestem spełniony? Zdecydowanie tak. Mam piękną żonę,z którą jesteśmy już tyle lat po ślubie, a wciąż kochamy się tak jakbyśmy dopiero co się poznali. Jestem ojcem,syn godnie mnie zastępuję na skoczni, a ja no cóż jestem na sportowej emeryturze, przynajmniej mam czas aby spędzić czas z rodziną.
Karierę zakończyłem osiem lat temu, do dziś szczycę się największą ilością wygranych konkursów Pucharu Świata, co mnie niezmiernie cieszy.
  
SOPHIE  
Spoglądam na mojego syna, który ochoczo udziela wywiadów i pozuje do zdjęć z fanami, a raczej z fankami. Jest tak podobny do swojego ojca, w młodości. Przez pierwsze siedem lat jego życia byliśmy pewni,że nie pójdzie w ślady Gregora. Widząc narty uciekał do innego pomieszczenia. Mówił,że nigdy nie osiągnie tego co jego tata. Cóż wszystko się zmieniło  nie pewnego dnia.
Był zimny styczniowy poranek kiedy Andreas wszedł, a raczej wjechał na nartach do naszej sypialni.Patrzyliśmy na niego, a potem wybuchliśmy śmiechem. Andi miał na głowie kask gogle rękawice i był gotowy do skakania. Pierwszy trening odbył z Gregorem, kiedy wrócili szatyn powiedział tylko jedno o swoim synu "On jest do tego stworzony" i tak od tamtej pory Andreas nie opuścił żadnego treningu. Moje rozmyślania przerywa głos szatyna.
-Ma chłopak wzięcie-mówi i patrzy na naszego syna.
-Tak samo jak ty-spoglądam na niego ukradkiem- dobrze,że po naszym ślubie Twoje faneczki zrozumiały,że nie mają ze mną szans- powiedziałam śmiejąc się, na co szatyn mi zawtórował.
Andreas w końcu skończył rozmawiać z mediami i podszedł do nas. Spojrzał na nas jak na kosmitów. 
-Czemu mi się tak przyglądacie?-zapytał podejrzliwie. 
-Przypominasz tatę za czasów młodości-mówię, syn podchodzi do mnie i obejmuje mnie ramieniem.
-Spokojnie mamo nie stanę się takim pajacem-mówi i zaczynamy się śmiać.
-Ejj młody,ja po prostu byłem eeee ...nie  przygotowany na taką masę fanek- mówi i zaczyna się śmiać razem z nami.
-Wujek Morgi też miał fanki- przypomina Andreas. 
- Dobra punkt dla ciebie-mówi szatyn i mierzwi włosy syna
-Tato, jak ja będę do zdjęć pozował- mówi oburzony, a my wybuchamy śmiechem.
Na skoczni spędzamy jeszcze kilka godzin, kiedy mamy już wychodzić zaczepia nas Morgi.
-Gregor mam propozycję...

Pół roku później.
 Nagłówek gazety sportowej:

" To już dziś wielkie otwarcie szkoły założonej przez Gregora Schlierenzauera i Thomasa Morgensterna. Dwóch mistrzów postanowiło założyć szkołę dla przyszłych skoczków. Choć placówka dopiero teraz zaczyna swoją działalność już brakuje miejsc. W szkole będą najlepsi trenerzy. Z tego co wiemy współpracy nie odmówili tacy byli skoczkowie jak Michael Hayboeck, Stefan Kraft czy Manuel Fettner.  Z tego co wiemy, sami założyciele również mają szkolić przyszłych mistrzów."

__________________________________________________________________________________
__________________________________________________________________________________
Witajcie Kochane, już po raz ostatni na tym blogu.
Ciężko jest mi się żegnać z Sophie i Gregorem, ale jeszcze ciężej z Wami.
Wiem,że wiele z Was będzie u mnie na nowym blogu ale to już nie będzie to samo. Tam będzie nowa historia, nowy początek.

Chciałabym Wam serdecznie podziękować za każdy komentarz, za każde ciepłe słowo, za każdą poradę, za każde wsparcie kiedy wena była bardzo daleko.
Dziękuję Wam wszystkim razem i każdej z osobna, to dzięki Wam powstała ta historia.Gdyby nie Wy z pewnością nie skończyłabym tego opowiadania.

Dziś jestem szczęśliwa,że udało mi się zakończyć historię Sophie i Gregora. Były chwile zwątpienia i niezadowolenia,lecz wszystko jakoś wyszło, może nie tak idealnie jak miało być ale jakoś to wyszło.

Mam nadzieję, że z każdą kolejną historią moje opowiadania będą lepsze.

Na sam koniec chciałabym podziękować  w szczególności tym autorką. Każda z Was wpłynęła na mnie w inny sposób, nie zawsze były to komentarze pod rozdziałami, często czytając Wasze opowiadania mówiłam sobie,że skoro ona potrafi to ja też może kiedyś to ogarnę.

Ann cóż Tobie dziękuję za wszystko, za każdy komentarz, za każde słowo wsparcia. Oczywiście za każde Twoje opowiadanie.

Jeszcze raz bardzo Wam dziękuję.
Do zobaczenia.
Prolog już w sobotę u Lisy i Andreasa.
Zapraszam na epilog do Karoliny i Andreasa.





  .

niedziela, 3 kwietnia 2016

Rozdział 27

"Szczęśliwa rodzinka"

Sierpień
-Cały Gregor- powiedział Morgi i wziął małego Andreasa na ręce. Jeszcze do mnie nie dociera,że od czterech dni jestem mamą. W końcu po wielu godzinnych rozmyślaniach doszliśmy do wniosku z Gregorem,że mały będzie miał na imię Andreas. Skąd ten pomysł? Otóż imię zaproponowali moi rodzice. Na początku w ogóle nie byliśmy do niego przekonani, lecz po kilku dniach doszliśmy do wniosku,że to imię będzie doskonałe i tak oto dnia 20 sierpnia o godzinie 4:23 nad ranem przyszedł na świat Andreas Schlierenzauer. Cóż nasz syn wybrał sobie po prostu genialną porę. Około jedenastej na wieczór spokojnie oglądaliśmy jeszcze telewizje, spokojnie oczywiście było do czasu aż nie dostałam skurczy. W zasadzie nie wiedziałam co się dzieje, miałam termin dopiero za tydzień, co prawda lekarz mówił mi,że mogę urodzić wcześniej ale nic na to ne wskazywało. Muszę przyznać,że wpadłam w panikę, dobrze że Gregor zachował zimną krew. Po około dziesięciu minutach byliśmy już w szpitalu, a kilka godzin później na świat przyszedł nasz synek.
-Wiadomo taki przystojny, już widzę tłum lasek wokół niego- mówi szatyn i obejmuje mnie ramieniem.
-Chyba w piaskownicy- stwierdzam i wybuchamy śmiechem. Sabrina i Thomas odwiedzali nas prawie codziennie. Morgi udzielał nam wielu porad, tak samo jak nasi rodzice, którzy odwiedzali nas równie często.

Nastał wieczór, wzięłam szybki prysznic i pomaszerowałam do naszej sypialni. Widok, który tam zastałam rozczulił mnie po raz kolejny. Gregor usypiał właśnie Andreasa. Szatyn patrzył na małego z ogromną miłością w oczach.Po chwili pocałował malca w główkę i delikatnie ułożył go do łóżeczka, żeby następnie stanąć nad nim i mu się przyglądać. Cicho podeszłam do Gregora i mocno się do niego przytuliłam, on objął mnie ramieniem i przyciągnął jeszcze bliżej siebie. Spojrzałam na drzwi balkonowe i dałam do zrozumienia szatynowi żebyśmy wyszli na dwór. Lato było gorące, więc w nocy nie było w cale zimno.Usiedliśmy na wygodnej kanapie ogrodowej i przyglądaliśmy się szczytom gór.
- Masz jutro trening?-zapytałam Schlierenzauera
- W zasadzie miałem mieć ale zadzwoniłem do trenera, że potrzebuje tacierzyńskiego przez najbliższy czas.-oznajmił, spojrzałam na niego przerażona. - Nie martw się nie zawieszam kariery, nic w tym stylu odpuszczam lato bo chce mieć czas dla Ciebie i Andreasa. - tym mnie bardzo uspokoił.
-Ciesze się.-mówię i opieram głowę o jego ramię.
-Muszę jechać jutro na budowę i zobaczyć jak postępują prace.-pokiwałam głową ze zrozumieniem. Budowa postępowała w zaskakującym tempie, lecz wprowadzimy się dopiero po sezonie zimowym żeby wszystko zrobić na spokojnie.

Następnego dnia obudziłam się wypoczęta i bardzo zrelaksowana. Kiedy wstawałam zobaczyłam,że Andreasa nie ma w łóżeczku co oznaczało,że Gregor już się nim zajął. Ubrałam szlafrok i udałam się do salonu gdzie szatyn bawił się z małym. Mąż przywitał mnie soczystym całusem w usta, a syn czymś na pozór uśmiechu. Zjedliśmy razem śniadanie, a następnie Gregor pojechał na budowę.
Kiedy szatyna jeszcze nie było odwiedzili nas Marisa i Stefan z ogromną ilością zabawek i ubranek.  Stefan zaoferował się zająć małym, więc miałyśmy z blondynką chwilę czasu aby poplotkować na różne tematy.
-Jak się czujesz ?-zapytała.
-Dobrze, doszłam do siebie bardzo szybko. Urodziłam  nad ranem i byłam obolała tak do południa może nawet nie, potem było wszystko w porządku.- mówię  z uśmiechem. Długo rozmawiałyśmy na temat porodu  i Andreasa, lecz świat nie kręci się tylko wokół mnie i mojej rodziny.
-Co się stało,że jesteś taka zadowolona?-pytam Marisę.
-Stefan chce mi się oświadczyć. -powiedziała cicho.
-To  świetnie ale skąd wiesz?
-Chodzi od kilku dni zestresowany, no i w niedziele idziemy na uroczystą kolację, gdzie będą moi i jego rodzice. - widzę jak blondynka się cieszy, w zasadzie  również jestem bardzo szczęśliwa. Marisa to moja przyjaciółka, więc chce dla niej jak najlepiej. Stefan to mężczyzn wymarzony. Zabawny, inteligentny, przystojny, wiem,że Marisa dobrze trafiła.
-W takim razie czekam na zaproszenie na ślub- informuję ją i wybuchamy śmiechem.
Marisa i Stefan spędzają u nas jeszcze kilka godzin, a potem z uśmiechem opuszczają nasze mieszkanie, zaraz po ich wyjściu Andreas zasypia, a my z Gregorem zaczynamy oglądać jakąś komedie.


Rok później.
Budzą mnie promienie słońca wpadające do naszej sypialni. Nie muszę otwierać oczu aby poczuć,że Gregor nadal smacznie śpi. Leżę przytulona do jego torsu , a jego ręka spoczywa na mojej tali. Pomimo niechęci leniwie podnoszę powieki. Po raz kolejny jestem oczarowana widokiem za oknem. Słońce lekko unosi się nad szczytami gór. Zapowiada się kolejny piękny dzień.
-Zawsze wiedziałem,że jesteś ostro szurnięta, uśmiecha się sama do siebie.-obracam się w stronę Gregora, który szczerzy się do mnie jak idiota.
-Jakbyś wstał wcześniej to do ciebie bym się uśmiechała, a tak muszę sama do siebie.-mówię i wtulam się w niego kolejny raz.
-Jutro wstanę wcześniej-mówi i cicho się śmieje, a ja razem z nim. Kolejny dzień, który już mogę uznać za udany, kiedy wiem,że mam Gregora przy sobie wiem,że wszystko będzie dobrze. Leżymy jeszcze chwilę i cieszymy  się sobą, lecz wszystko co dobre kiedyś się kończy.
-Musimy wstawać, mam fryzjera na 11. Idź zobacz czy Andi już wstał, a ja pójdę zrobić śniadanie.-mówię i wstaję z łóżka, zakładając szlafrok.  Gregor robi to samo.
-Sam nie wierzę, że Kraft się hajta- mówi i wybucha śmiechem.
-Na pewno ich życie nie będzie nudne-mówię i schodzę na dół.
Po zejściu na parter domu otwieram drzwi tarasowe i chwilę rozkoszuję się górskim powietrzem.W kuchni uruchamiam  jak zawsze radio i zaczynam robić śniadanie. W trakcie pracy słyszę jak Gregor schodzi z Andreasem po schodach. Gregor coś do niego mówi, a mały wesoło gaworzy po swojemu.
Śniadanie jemy na tarasie, ponieważ już od rana jest bardzo ciepło.Podczas śniadania staje się coś na co czekaliśmy odkąd na świat przyszedł nasz synek. Andreas wypowiada słowo "tata" i wyciąga swoje małe rączki w kierunku Gregora. Jesteśmy zaskoczeni, lecz bardzo szczęśliwi. Widzę,że szatyn ma łzy w oczach, ja tak samo. Gregor bierze malca na ręce i przytula go do siebie. Po chwili Andi zaczyna się wiercić na rękach Gregora. Patrzy na mnie swoimi ogromnymi czekoladowymi oczami i mówi "mama", pokazując na mnie paluszkiem. Podchodzę i biorę Andreasa na ręce, siadając na kolanach u Gregora. Szatyn mocno mnie do siebie przytula.
-Nic więcej do szczęścia nie potrzebuję-mówi i składa na moich ustach pocałunek.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie.
Sama nie mogę uwierzyć,że dziś dodaję ostatni rozdział. Pozostał jeszcze tylko epilog.
Szczerze powiem,że ten rozdział powyżej nie jest jakiś wybitny. Chcę się w pełni skupić na epilogu, który pojawi się za tydzień ewentualnie za dwa tygodnie.
Zapraszam serdecznie na bohaterów nowej historii.
  http://zamkniete-powieki-go-nie-widza.blogspot.com/p/bohaterowie.html
Dziękuję bardzo za komentarze pod ostatnim rozdziałem.
Czekam na Wasze opinie dotyczące tego rozdziału.
Buziaki :*

Aktualizacja 10.04.2016
Epilog jednak za tydzień.

Zapraszam na nowy rozdział do Karoliny i Andreasa.