niedziela, 29 listopada 2015

Rozdział 18

"Nadzieja na lepsze jutro"

GREGOR
 Kompletnie nie rozumiem Sophie. Przecież policja nic by mu nie zrobiła. Chciałem sam to załatwić, żeby dał jej i mi spokój. Cały trening myślę o Sophie, a w szczególności o naszej porannej kłótni chyba za ostro zareagowałem.Faktycznie musimy poważnie porozmawiać.
-Gregor do cholery jasnej. Ty dzisiaj żyjesz czy nie?- wydarł się na mnie trener i bez pozwolenia wtargnął do mojej głowy. 
-Żyję nie widać.-opowiedziałem oschle. Najgorsze jest to,że dziś na treningu jest Morgi i on nie da mi spokoju dopóki mu nie powiem co się dzieje.
Resztę treningu powiedzmy,że wykonałem bez większych uwag trenera. Po treningu szybko zmyłem się z szatni,żeby uniknąć pytań kolegów z kadry ale niestety Morgi był przebiegły i czekał na mnie pod moim samochodem.
-O co chodzi?-zapytał 
-O nic- odburknąłem.
- Coś nie tak z Sophie?-dopytywał 
-Można tak powiedzieć.
-Dobra stary ja teraz nie mam czasu bo muszę jechać po Lily do przedszkola ale wieczorem wyskoczymy na piwo. O 18;00 tam gdzie zawsze.- oznajmił.
-Ale... - nie dane było mi skończyć.
-Nie ma żadnego ale. Do wieczora.
-Cześć- odpowiedziałem i ruszyłem w kierunku mieszkania Sophie.
Po 15 minutach byłem pod blokiem.Kiedy wszedłem do mieszkania przywitała mnie głucha cisza.
- Sophie- zawołałem. Nic zero odpowiedzi. Coś było nie tak.
Sophie powinna być w domu. W kuchni znalazłem kartkę z informacją.
"Mam dość. Muszę wszystko przemyśleć. Czy nasz związek ma w ogóle jakikolwiek sens. Jadę do rodziców nie ma pojęcia kiedy wrócę."
Zostawiła mnie. Wszystko traci sens.
Co mam zrobić. Pisze sms do Thomasa
"Będę u ciebie za godzinę". Zamykam mieszkanie i jadę do centrum handlowego. Szybko trafiam do sklepu zabawkowego. Kupuje metrowego miśka dla Lily. W drodze do Morgiego zahaczam sklep spożywczy. Kupuje dwie butelki wódki, kilka piw i czekoladę dla mojej chrześnicy. Po 15 minutach jestem pod domem Thomasa.
Biorę wszystkie zakupy i dzwonię do drzwi. Oczywiście drzwi otwiera Lily.
- Wujek Gregor.- krzyczy mała i wyskakuje na mnie. Mocno ją przytulam do siebie i wchodzę do domu.
-Cześć mała. Gdzie tata? - zapytałem.
- Tato- zawołała na cały głos.
-Idę- usłyszałem głos Morgiego dochodzący z góry domu.
-Wujek a co mi przywiozłeś?- zapytała ze słodkimi oczkami.
- Skąd ta pewność że coś ci przywiozłem?- mała spryciula dobrze wie, że jak ją odwiedzam to zawsze coś dla niej mam.
-Poszukaj w przedpokoju. - poradziłem. Nie zdążyłem dokończyć, a małej już nie było.
- No nareszcie mistrzu. Gość do ciebie przychodzi, a ty co?- zacząłem nabijać się z Thomasa.
-Stary co jest?- zapytał.
- Nic pogadamy jak Kristina zabierze Lily- w tym momencie do salonu weszła mała blondynka ciągnąc za sobą wielkiego miśka.
-No wujek chyba przesadza z tymi prezentami.-ojej a ten znowu zaczyna.
- Tato to wujka sprawa i moja - powiedziała stanowczo Lily i mocno się do mnie przytuliła.- Dziękuję wujku.-powiedziała radośnie.
- Nie ma za co mała.
- Po pierwsze nie jestem mała,  a po drugie gdzie jest ciocia Sophie?-zapytała.
- Ciocia pojechała do swoich rodziców.Na pewno  cie odwiedzi jak wróci.-zapewniłem.
- Aha. A pobawisz się ze mną?- zapytała radośnie.
- No jasne.

SOPHIE
Po kilku godzinnej jeździe dotarłam do mojego rodzinnego domu. Nie dzwoniłam do rodziców więc będą mieć niespodziankę.
Wytargałam walizkę z samochodu i ruszyłam do drzwi. Po krótkim oczekiwaniu drzwi otworzył mi tata.
-Witaj córeczko- powiedział i mocno mnie przytulił.
-Cześć tato.- odpowiedziałam.
-Pokłóciłaś się z Gregorem.- tata bardziej stwierdził niż zapytał.
-Nawet mi nie mów o tym pajacu- zaczęłam ściągać kurtkę i coś mi nie pasowało- A mama gdzie? - zapytałam zaciekawiona panującą ciszą.
- Pojechała na zakupy do galerii. Mamy jakieś trzy godziny czasu dla siebie. Musisz mi wszystko opowiedzieć.
-Muszę?- zapytałam i zrobiłam piękne oczka.
-Musisz.-tylko westchnęłam.
GREGOR
Po trzygodzinnej zabawie z Lily, mała pojechała z mamą do domu.
- No stary co się stało że już teraz przyjechałeś?- zapytał Thomas.
- Sam zobacz.- powiedziałem podając mu kartkę od Sophie- Zostawiła mnie i nawet mnie to nie dziwi. To koniec.
- Co ty pierdolisz? Nigdzie nie napisała że cie zostawia. Ty tempaku pusty, ty debilu ogarnij się ona cie kocha . To ona siedziała przy twoim łóżku w szpitalu  jak nie wiadomo było czy się obudzisz i to ona trzymała za ciebie kciuki w Planicy. .
- Myślisz?- mógł sobie oszczędzić tych wyzwisk.
- Ja to wiem. Wsiadaj w samochód i pędź do niej ona na pewno na ciebie czeka.- oznajmił.
- A piwo?- zapytałem.Oczywiście żartowałem. Chyba przejrzałem na oczy. Sophie mogła się wkurzyć. Martwi się o mnie tak samo jak ja o nią.
-Wsiadaj w samochód i napisz jak poszło.- oznajmił Morgi.- I nie zapomnij o kwiatach.- dodał.
-Dzięki stary. Ja spadam. Trzymaj kciuki.
Pożegnałem się z Morgim i ruszyłem do dziewczyny, którą kocham najmocniej na świecie. Po drodze pojechałem do mieszkania żeby się spakować, może zostanę na dłużej o ile Sophie mi wybaczy.
SOPHIE
Porozmawiałam z tatą, a potem z mamą, która zdążyła wrócić z zakupów. Oczywiście musiałam jej opowiedzieć po raz drugi dlaczego przyjechałam bez Gregora. Obydwoje stwierdzili że źle zrobiłam. Mogłam normalnie porozmawiać z Gregorem. Chyba jestem głupia, ale ja się pierwsza nie odezwę. Około 22 zrobiłam sobie gorącą herbatę i poszłam do mojego pokoju, rodzice poszli spać. W moim pokoju panował taki sam porządek jak go zostawiłam. W domu była kompletna cisza kiedy siadałam na parapecie z herbatą. Pogrążyłam się w swoich myślach dopóki nie zobaczyłam samochodu Gregora na podjeździe.Wybiegłam cicho z pokoju i chwytając kurtkę wybiegłam szybko na dwór. Rzuciłam się w ramiona Gregora,  a on uniósł mnie nad ziemię i mocno mnie przytulił.
-Przepraszam- wyszeptałam Gregorowi do ucha.
- To ja przepraszam.Kocham cie - dziś to brzmiało tak wyjątkowo.
- Ja ciebie też. Najbardziej na świecie. Jesteś dla mnie najważniejszy- powiedziałam patrząc mu prosto w oczy.
- Ty dla mnie też. Pamiętaj o tym. - po tym wyznaniu złożył na moich ustach pocałunek.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie Kochane.
Mamy kolejny rozdział.
Mam nadzieję, że wraz z rozpoczęciem sezonu zawita do mnie wena.
Czekam na wasze komentarze.
Z góry dziękuję.
Buziaki :*

środa, 4 listopada 2015

Rozdział 17

"Czyżby koniec ?"

*Tydzień później.*
-Może te ściany pomalujemy na jakiś jasny kolor.- zaproponowałam kiedy siedzieliśmy z Gregorem w naszym nowym mieszkaniu i ustalaliśmy jaki kolor ścian powinien być w salonie.
-Tak od razu zróbmy wszędzie te jasne kolory. Będzie jak w szpitalu.-powiedział poirytowany.
-Możesz mi powiedzieć o co ci chodzi. Wszystko ci dziś nie pasuje.- krzyknęłam
-O nic.
-No tak najlepiej się obrazić.Rób co chcesz ja wychodzę.- powiedziałam rzucając katalogiem z kolorami o podłogę.
Szybko wybiegłam z mieszkania głośno trzaskając drzwiami.Mało mnie obchodziło co ten kretyn sobie pomyśli byłam na niego wściekła. Od przyjazdu z Planicy zachowywał się jak jakiś debil. Ciągle chodził zdenerwowany i poirytowany. Miałam go serdecznie dość. Postanowiłam że nie zmarnuje tak pięknego wiosennego dnia na jakieś niepotrzebne kłótnie. Postanowiłam pospacerować trochę po parku, jednocześnie zadzwoniłam do mojej mamy.
-Cześć mamo-powiedziałam radośnie.
-Cześć kochanie. Co się stało?-zapytała.
-Skąd wiesz że coś się stało?
- Bo z tego co mówiłaś to miałaś urządzać z Gregorem mieszkanie.
-Właśnie miałam urządzać. Ale z Gregorem nie idzie się dogadać. Od przyjazdu z Planicy chodzi zdenerwowany i całkiem się z nim nie da rozmawiać bo każda nasza rozmowa kończy się kłótnią. Boje się że to co najlepsze mamy już za sobą.-nie wiem czemu zwierzam się własnej matce.
-Kochanie w każdym związku są lepsze i gorsze chwile. Nie przejmuj się tym. Przecież się kochacie. Spróbuj porozmawiać z Gregorem. Musicie sobie wszystko wyjaśnić.- tak mama dobra rada. Ciekawe jak mam z nim porozmawiać jak każda nasza rozmowa to kłótnia.
-Spróbuje.
-Będę trzymać kciuki. A w niedzielę wpadnijcie na obiad -powiedziała mama.
-Ok. Dzięki. Do zobaczenia.
-Do zobaczenia.
Czy ta rozmowa z moja mamą mi coś dała? Raczej nie. Postanowiłam nie przejmować się dziś Gregorem. Wyruszyłam na poszukiwanie odpowiednich mebli do mieszkania. Po godzinnych poszukiwaniach znalazłam bardzo ładne meble kuchenne. Bez wahania je zamówiłam, ponieważ Gregor dał mi wolną rękę co do kuchni.
- Kiedy moge się spodziewać mebli? -zapytałam przy kasie kiedy zapisywano nasz adres.
-Dziś mamy poniedziałek więc w środę meble będę dostarczone.
- Dziękuję bardzo. Do widzenia- powiedziałam i wyszłam ze sklepu. Pomyślałam że jeszcze moze wejdę do sklepu z dodatkami do dekoracji i kupię parę drobiazgów.
Mieliśmy juz kupione meble do sypialni i kilka szafek do łazienki. Postanowiłam że zakupie kilka rzeczy takich jak ramki na zdjęcia świece itp.
Po dwóch godzinach wyszłam obładowana zakupami. Po 15 minutach byłam w swoim mieszkaniu. Torby zostawiałam w przedpokoju i poszłam pod prysznic.
Na dworze już się ciemniło kiedy zaczęłam oglądać telewizję. Nie minęło może pięć minut kiedy zadzwonił mój telefon. Miałam nadzieję że to Gregor ależ się zdziwiłam kidy odebrała.
- Tak słucham.
-Dobry wieczór. Czy pani Sophie Zielińska. Dzwonie z komendy głównej policji w Innsbrucku.
- Tak słucham o co chodzi?- po mojej głowie zaczęły krążyć czarne myśli.
- Czy może pani przyjechać do nas na komendę. Jest u nas pani chłopak Gregor Schlierenzuauer. Jest dość mocno poturbowany.- oznajmił policjant.
- O matko ale co się stało?- zapytałam przerażona.
-Wszystkiego się pani dowie po przyjeździe.
-Dobrze już jadę.
Wsiadając do samochodu byłam przerażona. Nadal nie złapali osoby.która na mnie napadła w Planicy. Policja ustaliła że to na pewno ten facet, który rywalizował o wejście do kadry z Gregorem.
Po 20 minutach dostałam się na komendę gdzie musiałam siedzieć dwie godziny w poczekalni bo przesłuchiwali Gregora. Oczywiście nic mi nie chcieli powiedzieć. Po długim oczekiwaniu w końcu z gabinetu wyszedł Gregor. Z rozwaloną wargą i podbitym okiem.
- Gregor co się stało?-zapytałam ze współczuciem. Podeszłam i lekko go przytuliłam.
- Nic takiego.Mały wypadek.-oczywiście już mnie musiał wkurzyć.
-Jak nic takiego? -zapytałam wściekła-jesteś cały poobijany.
- To nic. Ważne, że tobie nic się nie stanie.
-O czym ty mówisz?
- O tym że pan Schlierenzauer postanowił zabawić się w super bohatera.  Pani napastnik zadzwonił do pani chłopak że jeśli chce żeby pani była cała i zdrowa to ma przygotować 50 tys euro. -zaczął wyjaśniać policjant- Pan Gregor zaniósł pieniądze w wyznaczone miejsce i spotkał się z oskarżonym, a wtedy doszło do bójki i jakiś przechodzień zadzwonił na policję, na szczęście patrol był blisko więc szybko dotarł na miejsce. Jeśli dotarłby chwilę później mogłoby być gorzej. - nie wiedziałam co powiedzieć Gregor zachował się mega nie odpowiedzialnie ale stanął w mojej obronie.
-Możemy już iść? zapytał Gregor.
- Tak oczywiście. Proszę pamiętać że za tydzień ma się pan zgłosić na komisariat.-oznajmił policjant.
-Rozumiem.
Całą drogę do mojego mieszkania nie odezwałam się ani słowem zresztą Gregor tak samo. Po powrocie do mieszkania szybko się przebrałam i poszłam spać. Zostawiając Gregor bez słowa w salonie.
*Poranek*
-Wychodzę na trening.-oznajmił oschle Gregor.
-Możemy normalnie porozmawiać?- zapytałam z wyrzutem, myjąc naczynia po śniadaniu,które zjedliśmy w grobowej ciszy.
-Mam trening.Nie moja wina, że chodzisz obrażona bo chciałem Cie chronić.- oznajmił z wyrzutem. No teraz już przesadził. Poszłam do przedpokoju gdzie Gregor się ubierał.
- Ja się obrażam? To ty chodzisz cały tydzień poirytowany i z wiecznymi pretensjami. Mogłeś powiedzieć o co chodzi, pójść na policję czy cokolwiek innego zrobić ale ty wolałeś sam wymierzyć sprawiedliwość. Nie pomyślałeś, że może ci się coś stać?- zakończyłam swój monolog. Nie zdziwię się jak mnie usłyszało pół bloku.
-Nie zależy mi na swoim bezpieczeństwie tylko na Twoim. Tak trudno Ci to zrozumieć? -teraz to on podniósł głos.
-A co jakby tobie się coś stało? Dobrze wiesz,że on jest niebezpieczny.-ponownie się uniosłam.
-Jak widzisz żyję.-powiedział i wyszedł trzaskając drzwiami.
Nie wiem co się z nami porobiło przez ostatni tydzień byliśmy kochającą się parą, a teraz.... nawet nie potrafimy normalnie porozmawiać.Chyba muszę od tego wszystkiego odpocząć. Szybko wzięłam swoją torbę spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i wyruszyłam w drogę zostawiając uprzednio kartkę z informacją gdzie jestem dla Gregora.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie Kochane.
Wiem strasznie Was zaniedbałam. Przepraszam Was bardzo.
Na moją dość długą nieobecność złożyło się wiele rzeczy.
Brak czasu to jedna z nich, brak weny itp,
Nie wiem kiedy będą pojawiać się nowe rozdziały.
Trudno jest mi powiedzieć czy będzie jeden rozdział na tydzień, czy na dwa, a może jeden na miesiąc.
W tym roku szkolnym czekają mnie egzaminy gimnazjalne, więc nie mam tak wiele czasu jak wcześniej.
A ponieważ to trzecia klasa to jest wiele więcej nauki, więc będę miała mniej czasu na bloga,
Mam jednak nadzieję, że mimo wszystko będziecie ze mną.
Staram się regularnie zaglądać na wasze blogi lecz nie zawsze komentuję.
Oczywiście informujcie mnie o swoich nowościach i rozdziałach w zakładce SPAM.
Wiem,że wiele z was czeka też na nowy rozdział u Andreasa i Karoliny, mam nadzieję,że tam nowy rozdział pojawi się jeszcze w tym tygodniu.
Jeszcze raz przepraszam.
Buziaki :*