"Nadzieja na lepsze jutro"
GREGOR
Kompletnie
nie rozumiem Sophie. Przecież policja nic by mu nie zrobiła. Chciałem
sam to załatwić, żeby dał jej i mi spokój. Cały trening myślę o Sophie, a
w szczególności o naszej porannej kłótni chyba za ostro
zareagowałem.Faktycznie musimy poważnie porozmawiać.
-Gregor do cholery jasnej. Ty dzisiaj żyjesz czy nie?- wydarł się na mnie trener i bez pozwolenia wtargnął do mojej głowy.
-Żyję
nie widać.-opowiedziałem oschle. Najgorsze jest to,że dziś na treningu
jest Morgi i on nie da mi spokoju dopóki mu nie powiem co się dzieje.
Resztę
treningu powiedzmy,że wykonałem bez większych uwag trenera. Po treningu
szybko zmyłem się z szatni,żeby uniknąć pytań kolegów z kadry ale
niestety Morgi był przebiegły i czekał na mnie pod moim samochodem.
-O co chodzi?-zapytał
-O nic- odburknąłem.
- Coś nie tak z Sophie?-dopytywał
-Można tak powiedzieć.
-Dobra
stary ja teraz nie mam czasu bo muszę jechać po Lily do przedszkola ale
wieczorem wyskoczymy na piwo. O 18;00 tam gdzie zawsze.- oznajmił.
-Ale... - nie dane było mi skończyć.
-Nie ma żadnego ale. Do wieczora.
-Cześć- odpowiedziałem i ruszyłem w kierunku mieszkania Sophie.
Po 15 minutach byłem pod blokiem.Kiedy wszedłem do mieszkania przywitała mnie głucha cisza.
- Sophie- zawołałem. Nic zero odpowiedzi. Coś było nie tak.
Sophie powinna być w domu. W kuchni znalazłem kartkę z informacją.
"Mam dość. Muszę wszystko przemyśleć. Czy nasz związek ma w ogóle jakikolwiek sens. Jadę do rodziców nie ma pojęcia kiedy wrócę."
Zostawiła mnie. Wszystko traci sens.
Co mam zrobić. Pisze sms do Thomasa
"Będę u ciebie za godzinę". Zamykam mieszkanie i jadę do centrum handlowego. Szybko trafiam do sklepu zabawkowego. Kupuje metrowego miśka dla Lily. W drodze do Morgiego zahaczam sklep spożywczy. Kupuje dwie butelki wódki, kilka piw i czekoladę dla mojej chrześnicy. Po 15 minutach jestem pod domem Thomasa.
Biorę wszystkie zakupy i dzwonię do drzwi. Oczywiście drzwi otwiera Lily.
- Wujek Gregor.- krzyczy mała i wyskakuje na mnie. Mocno ją przytulam do siebie i wchodzę do domu.
-Cześć mała. Gdzie tata? - zapytałem.
- Tato- zawołała na cały głos.
-Idę- usłyszałem głos Morgiego dochodzący z góry domu.
-Wujek a co mi przywiozłeś?- zapytała ze słodkimi oczkami.
- Skąd ta pewność że coś ci przywiozłem?- mała spryciula dobrze wie, że jak ją odwiedzam to zawsze coś dla niej mam.
-Poszukaj w przedpokoju. - poradziłem. Nie zdążyłem dokończyć, a małej już nie było.
- No nareszcie mistrzu. Gość do ciebie przychodzi, a ty co?- zacząłem nabijać się z Thomasa.
-Stary co jest?- zapytał.
- Nic pogadamy jak Kristina zabierze Lily- w tym momencie do salonu weszła mała blondynka ciągnąc za sobą wielkiego miśka.
-No wujek chyba przesadza z tymi prezentami.-ojej a ten znowu zaczyna.
- Tato to wujka sprawa i moja - powiedziała stanowczo Lily i mocno się do mnie przytuliła.- Dziękuję wujku.-powiedziała radośnie.
- Nie ma za co mała.
- Po pierwsze nie jestem mała, a po drugie gdzie jest ciocia Sophie?-zapytała.
- Ciocia pojechała do swoich rodziców.Na pewno cie odwiedzi jak wróci.-zapewniłem.
- Aha. A pobawisz się ze mną?- zapytała radośnie.
- No jasne.
Po kilku godzinnej jeździe dotarłam do mojego rodzinnego domu. Nie dzwoniłam do rodziców więc będą mieć niespodziankę.- Sophie- zawołałem. Nic zero odpowiedzi. Coś było nie tak.
Sophie powinna być w domu. W kuchni znalazłem kartkę z informacją.
"Mam dość. Muszę wszystko przemyśleć. Czy nasz związek ma w ogóle jakikolwiek sens. Jadę do rodziców nie ma pojęcia kiedy wrócę."
Zostawiła mnie. Wszystko traci sens.
Co mam zrobić. Pisze sms do Thomasa
"Będę u ciebie za godzinę". Zamykam mieszkanie i jadę do centrum handlowego. Szybko trafiam do sklepu zabawkowego. Kupuje metrowego miśka dla Lily. W drodze do Morgiego zahaczam sklep spożywczy. Kupuje dwie butelki wódki, kilka piw i czekoladę dla mojej chrześnicy. Po 15 minutach jestem pod domem Thomasa.
Biorę wszystkie zakupy i dzwonię do drzwi. Oczywiście drzwi otwiera Lily.
- Wujek Gregor.- krzyczy mała i wyskakuje na mnie. Mocno ją przytulam do siebie i wchodzę do domu.
-Cześć mała. Gdzie tata? - zapytałem.
- Tato- zawołała na cały głos.
-Idę- usłyszałem głos Morgiego dochodzący z góry domu.
-Wujek a co mi przywiozłeś?- zapytała ze słodkimi oczkami.
- Skąd ta pewność że coś ci przywiozłem?- mała spryciula dobrze wie, że jak ją odwiedzam to zawsze coś dla niej mam.
-Poszukaj w przedpokoju. - poradziłem. Nie zdążyłem dokończyć, a małej już nie było.
- No nareszcie mistrzu. Gość do ciebie przychodzi, a ty co?- zacząłem nabijać się z Thomasa.
-Stary co jest?- zapytał.
- Nic pogadamy jak Kristina zabierze Lily- w tym momencie do salonu weszła mała blondynka ciągnąc za sobą wielkiego miśka.
-No wujek chyba przesadza z tymi prezentami.-ojej a ten znowu zaczyna.
- Tato to wujka sprawa i moja - powiedziała stanowczo Lily i mocno się do mnie przytuliła.- Dziękuję wujku.-powiedziała radośnie.
- Nie ma za co mała.
- Po pierwsze nie jestem mała, a po drugie gdzie jest ciocia Sophie?-zapytała.
- Ciocia pojechała do swoich rodziców.Na pewno cie odwiedzi jak wróci.-zapewniłem.
- Aha. A pobawisz się ze mną?- zapytała radośnie.
- No jasne.
SOPHIE
Wytargałam walizkę z samochodu i ruszyłam do drzwi. Po krótkim oczekiwaniu drzwi otworzył mi tata.
-Witaj córeczko- powiedział i mocno mnie przytulił.
-Cześć tato.- odpowiedziałam.
-Pokłóciłaś się z Gregorem.- tata bardziej stwierdził niż zapytał.
-Nawet mi nie mów o tym pajacu- zaczęłam ściągać kurtkę i coś mi nie pasowało- A mama gdzie? - zapytałam zaciekawiona panującą ciszą.
- Pojechała na zakupy do galerii. Mamy jakieś trzy godziny czasu dla siebie. Musisz mi wszystko opowiedzieć.
-Muszę?- zapytałam i zrobiłam piękne oczka.
-Musisz.-tylko westchnęłam.
GREGOR
Po trzygodzinnej zabawie z Lily, mała pojechała z mamą do domu.- No stary co się stało że już teraz przyjechałeś?- zapytał Thomas.
- Sam zobacz.- powiedziałem podając mu kartkę od Sophie- Zostawiła mnie i nawet mnie to nie dziwi. To koniec.
- Co ty pierdolisz? Nigdzie nie napisała że cie zostawia. Ty tempaku pusty, ty debilu ogarnij się ona cie kocha . To ona siedziała przy twoim łóżku w szpitalu jak nie wiadomo było czy się obudzisz i to ona trzymała za ciebie kciuki w Planicy. .
- Myślisz?- mógł sobie oszczędzić tych wyzwisk.
- Ja to wiem. Wsiadaj w samochód i pędź do niej ona na pewno na ciebie czeka.- oznajmił.
- A piwo?- zapytałem.Oczywiście żartowałem. Chyba przejrzałem na oczy. Sophie mogła się wkurzyć. Martwi się o mnie tak samo jak ja o nią.
-Wsiadaj w samochód i napisz jak poszło.- oznajmił Morgi.- I nie zapomnij o kwiatach.- dodał.
-Dzięki stary. Ja spadam. Trzymaj kciuki.
Pożegnałem się z Morgim i ruszyłem do dziewczyny, którą kocham najmocniej na świecie. Po drodze pojechałem do mieszkania żeby się spakować, może zostanę na dłużej o ile Sophie mi wybaczy.
SOPHIE
Porozmawiałam z tatą, a potem z mamą, która zdążyła wrócić z zakupów. Oczywiście musiałam jej opowiedzieć po raz drugi dlaczego przyjechałam bez Gregora. Obydwoje stwierdzili że źle zrobiłam. Mogłam normalnie porozmawiać z Gregorem. Chyba jestem głupia, ale ja się pierwsza nie odezwę. Około 22 zrobiłam sobie gorącą herbatę i poszłam do mojego pokoju, rodzice poszli spać. W moim pokoju panował taki sam porządek jak go zostawiłam. W domu była kompletna cisza kiedy siadałam na parapecie z herbatą. Pogrążyłam się w swoich myślach dopóki nie zobaczyłam samochodu Gregora na podjeździe.Wybiegłam cicho z pokoju i chwytając kurtkę wybiegłam szybko na dwór. Rzuciłam się w ramiona Gregora, a on uniósł mnie nad ziemię i mocno mnie przytulił.-Przepraszam- wyszeptałam Gregorowi do ucha.
- To ja przepraszam.Kocham cie - dziś to brzmiało tak wyjątkowo.
- Ja ciebie też. Najbardziej na świecie. Jesteś dla mnie najważniejszy- powiedziałam patrząc mu prosto w oczy.
- Ty dla mnie też. Pamiętaj o tym. - po tym wyznaniu złożył na moich ustach pocałunek.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie Kochane.
Mamy kolejny rozdział.
Mam nadzieję, że wraz z rozpoczęciem sezonu zawita do mnie wena.
Czekam na wasze komentarze.
Z góry dziękuję.
Buziaki :*