"Czas na zmiany"
Kwiecień 2018
GREGOR
Nasze życie wywróciło się do góry nogami odkąd dowiedzieliśmy się,że zostaniemy rodzicami. Moje życie po raz kolejny diametralnie zmieniło bieg. Skoki sprawiają mi jeszcze większą frajdę. Czuję się tak jakbym dopiero teraz zaczynał skakać, ale wiem też,że teraz wszystko się zmieni. Będę miał dziecko,które potrzebuje obojga rodziców,które będzie chciało widzieć swojego tatę częściej niż dwa dni w tygodniu. Zdobyłem już wiele. Tegoroczne Igrzyska Olimpijskie dodały mi wiary w siebie, dwa złote medale zdobyte indywidualnie cieszą mnie równie mocno jak srebrny medal w drużynie. Pomimo całej frajdy ze skakania nadal zastawiam się jak połączę skoki z ojcostwem. Z mojego zmyślenia wyrywa mnie Sophia.
-Może mi w końcu powiesz gdzie idziemy.
-Zaraz będziemy na miejscu i wszystkiego się dowiesz- mówię spokojnie obejmując ją ramieniem.Kiedy mam ją w swoich ramionach czuję jakbym miał przy sobie cały świat.
Od kilku dni w Innsbrucku panuje wiosenna pogoda, dlatego też wybraliśmy się na spacer. Cała nasza wycieczka ma swój cel,który jest bardzo ważny w moim życiu. W końcu docieramy do mojego celu.
-Gregor możesz mi powiedzieć po co mnie przyprowadziłeś tu o godzinie dziewiątej rano. Przecież tu nic nie ma poza pięknym widokiem.- Odwracam się do niej i obejmuje ją w tali, chytrze się uśmiechając.
-A co byś powiedziała żeby każdego poranka podziwiać te widoki.- widzę na jej twarzy grymas niezrozumienia, więc postanawiam wytłumaczyć jej po co tu przyszliśmy-Za rok, może krócej tu będzie nasz dom, a w tym miejscu będzie ogromna kuchnia, a na górze nasza sypialnia.
-Może mi w końcu powiesz gdzie idziemy.
-Zaraz będziemy na miejscu i wszystkiego się dowiesz- mówię spokojnie obejmując ją ramieniem.Kiedy mam ją w swoich ramionach czuję jakbym miał przy sobie cały świat.
Od kilku dni w Innsbrucku panuje wiosenna pogoda, dlatego też wybraliśmy się na spacer. Cała nasza wycieczka ma swój cel,który jest bardzo ważny w moim życiu. W końcu docieramy do mojego celu.
-Gregor możesz mi powiedzieć po co mnie przyprowadziłeś tu o godzinie dziewiątej rano. Przecież tu nic nie ma poza pięknym widokiem.- Odwracam się do niej i obejmuje ją w tali, chytrze się uśmiechając.
-A co byś powiedziała żeby każdego poranka podziwiać te widoki.- widzę na jej twarzy grymas niezrozumienia, więc postanawiam wytłumaczyć jej po co tu przyszliśmy-Za rok, może krócej tu będzie nasz dom, a w tym miejscu będzie ogromna kuchnia, a na górze nasza sypialnia.
SOPHIE
Słysząc słowa Gregora zaczęłam łączyć fakty. Nie wiem co powiedzieć, brakuje mi słów żeby określić to jakie szczęście teraz czuję.Czuję jak pod moimi powiekami wzbierają się łzy. Łzy szczęścia. Gregor to zauważył i mocno mnie do siebie przytulił.
-Mówisz poważnie, kiedyś tu będzie nasz dom?-pytam aby się upewnić.
-Tak. W zasadzie to czekam tylko na to czy się zgadzasz i możemy ruszać z budową. Wszystko jest już załatwione.-mówi i czeka na moją odpowiedź.
-Kocham Cię najbardziej na świecie. Czy taka odpowiedź Cię satysfakcjonuje?-pytam, a po moim policzku spływa samotna łza,którą Gregor szybko ociera swoim kciukiem.
-Czyli zaczynamy budowę-mówi i złącza nasze usta w pocałunku.
Wracaliśmy do mieszkania w wyśmienitych nastrojach. Na naszych twarzach widniał ogromny uśmiech. Cały czas po głowie chodziło mi pytanie jak Gregorowi udało się to wszystko zorganizować,a ja niczego nie zauważyłam. Postanowiłam skończyć z torturami i zapytać go o ty co mnie dręczy.
-Kochanie kiedy wpadłeś na ten pomysł żeby wybudować dom?-zapytałam
-Jeszcze przed ślubem, a po ślubie zacząłem załatwiać wszystkie formalności. Od początku miała być to niespodzianka więc nie mogłaś o niczym się dowiedzieć. Nie chwaląc się z Twoją podejrzliwością musiałem się nieźle napracować. -mówi i zaczyna się śmiać- Raz popełniłem błąd i prawie wszystko wyszło na jaw. Na szczęście byłaś tak zła, że niczego nie zauważyłaś.
-Kiedy?-pytam
-Na początku ciąży jak chodziłaś ciągle wściekła na mnie. W paczce, którą odebrałaś przyszły plany domu, ale jej nie otworzyłaś bo stwierdziłaś,że po raz kolejny zamówiłem coś w ogóle niepotrzebnego.
-Tak pamiętam. Miałam Ci walnąć tą paczką w głowę ale stwierdziłam,że Cię oszczędzę.-mówię i wybucham śmiechem, a on razem ze mną.
-Byłaś nie do wytrzymania.Jak wychodziłem na trening to miałem przynajmniej dwie godziny spokoju.- oznajmia i przytula mnie do siebie jeszcze bardziej.
-Jestem w ciąży, więc mogę mieć pewne wahania nastrojów.-mówię tłumacząc się ze swojego zachowania. Powiem szczerze,że byłam troszkę wredna i chodziłam ciągle wściekła. Wiedziałam,że nie powinnam się tak zachowywać lecz nie byłam w stanie nad tym zapanować. Były chwile kiedy już chciałam przeprosić Gregora za moje bezsensowne i dziwne zachowanie, ale nagle po raz kolejny mnie denerwował. Przez miesiąc nie mogłam nad tym zapanować. Cała ta sytuacja zakończyła się z dnia na dzień. Po prostu pewnego dnia obudziłam się w wyśmienitym humorze i tak pozostało do dziś.
-Wszystkie plany domu pokaże Ci w mieszkaniu. Już nie mogę się doczekać kiedy będziemy mogli się wprowadzać do naszego domu. Wtedy będziemy już we trójkę. Mały Gregorek będzie taki przystojny jak ja. - mówi i teatralnie poprawia włosy.
-Chyba się przeceniasz. Wyglądasz dobrze ale nie przesadzajmy -mówię i zaczynam się śmiać. Zaledwie tydzień temu dowiedzieliśmy się,że będziemy mieć synka. Gregor oczywiści skakał z radości, już planuje jakie narty mu kupi na pierwsze urodziny. W zasadzie zastanawiam się jak ja wytrzymam w domu z dwoma mężczyznami. U mnie w domu to zawsze ja z mamą rządziłyśmy, tata był samotny więc musiał sobie radzić z nami sam. W okresie mojego dorastania rodzice wcale nie mieli ze mną łatwo. Mam nadzieje, że mały Gregorek będzie spokojniejszy. Mały Gregorek to takie tymczasowe imię. Na razie nie możemy się zdecydować jakie imię wybrać.Propozycji jest pełno, ponieważ każdy członek kadry twierdzi, że nasz syn powinien mieć po nim imię. Jedyne co ustaliliśmy z Gregorem to, to że nie będzie Gregora Juniora. Uznaliśmy,że jeden Gregor Schlierenzauer w rodzinie to wystarczająco.
Po dwudziestu minutach dotarliśmy do mieszkania. Nie mieliśmy wiele czasu, ponieważ o czternastej jesteśmy umówieni z Thomasem. Postanowiliśmy jechać razem do Zakopanego. Chcieliśmy odpocząć po sezonie. Wraz z nami oczywiście jedzie Sabrina i Lily. Myślę,że to będzie świetny wyjazd.
-Mówisz poważnie, kiedyś tu będzie nasz dom?-pytam aby się upewnić.
-Tak. W zasadzie to czekam tylko na to czy się zgadzasz i możemy ruszać z budową. Wszystko jest już załatwione.-mówi i czeka na moją odpowiedź.
-Kocham Cię najbardziej na świecie. Czy taka odpowiedź Cię satysfakcjonuje?-pytam, a po moim policzku spływa samotna łza,którą Gregor szybko ociera swoim kciukiem.
-Czyli zaczynamy budowę-mówi i złącza nasze usta w pocałunku.
Wracaliśmy do mieszkania w wyśmienitych nastrojach. Na naszych twarzach widniał ogromny uśmiech. Cały czas po głowie chodziło mi pytanie jak Gregorowi udało się to wszystko zorganizować,a ja niczego nie zauważyłam. Postanowiłam skończyć z torturami i zapytać go o ty co mnie dręczy.
-Kochanie kiedy wpadłeś na ten pomysł żeby wybudować dom?-zapytałam
-Jeszcze przed ślubem, a po ślubie zacząłem załatwiać wszystkie formalności. Od początku miała być to niespodzianka więc nie mogłaś o niczym się dowiedzieć. Nie chwaląc się z Twoją podejrzliwością musiałem się nieźle napracować. -mówi i zaczyna się śmiać- Raz popełniłem błąd i prawie wszystko wyszło na jaw. Na szczęście byłaś tak zła, że niczego nie zauważyłaś.
-Kiedy?-pytam
-Na początku ciąży jak chodziłaś ciągle wściekła na mnie. W paczce, którą odebrałaś przyszły plany domu, ale jej nie otworzyłaś bo stwierdziłaś,że po raz kolejny zamówiłem coś w ogóle niepotrzebnego.
-Tak pamiętam. Miałam Ci walnąć tą paczką w głowę ale stwierdziłam,że Cię oszczędzę.-mówię i wybucham śmiechem, a on razem ze mną.
-Byłaś nie do wytrzymania.Jak wychodziłem na trening to miałem przynajmniej dwie godziny spokoju.- oznajmia i przytula mnie do siebie jeszcze bardziej.
-Jestem w ciąży, więc mogę mieć pewne wahania nastrojów.-mówię tłumacząc się ze swojego zachowania. Powiem szczerze,że byłam troszkę wredna i chodziłam ciągle wściekła. Wiedziałam,że nie powinnam się tak zachowywać lecz nie byłam w stanie nad tym zapanować. Były chwile kiedy już chciałam przeprosić Gregora za moje bezsensowne i dziwne zachowanie, ale nagle po raz kolejny mnie denerwował. Przez miesiąc nie mogłam nad tym zapanować. Cała ta sytuacja zakończyła się z dnia na dzień. Po prostu pewnego dnia obudziłam się w wyśmienitym humorze i tak pozostało do dziś.
-Wszystkie plany domu pokaże Ci w mieszkaniu. Już nie mogę się doczekać kiedy będziemy mogli się wprowadzać do naszego domu. Wtedy będziemy już we trójkę. Mały Gregorek będzie taki przystojny jak ja. - mówi i teatralnie poprawia włosy.
-Chyba się przeceniasz. Wyglądasz dobrze ale nie przesadzajmy -mówię i zaczynam się śmiać. Zaledwie tydzień temu dowiedzieliśmy się,że będziemy mieć synka. Gregor oczywiści skakał z radości, już planuje jakie narty mu kupi na pierwsze urodziny. W zasadzie zastanawiam się jak ja wytrzymam w domu z dwoma mężczyznami. U mnie w domu to zawsze ja z mamą rządziłyśmy, tata był samotny więc musiał sobie radzić z nami sam. W okresie mojego dorastania rodzice wcale nie mieli ze mną łatwo. Mam nadzieje, że mały Gregorek będzie spokojniejszy. Mały Gregorek to takie tymczasowe imię. Na razie nie możemy się zdecydować jakie imię wybrać.Propozycji jest pełno, ponieważ każdy członek kadry twierdzi, że nasz syn powinien mieć po nim imię. Jedyne co ustaliliśmy z Gregorem to, to że nie będzie Gregora Juniora. Uznaliśmy,że jeden Gregor Schlierenzauer w rodzinie to wystarczająco.
Po dwudziestu minutach dotarliśmy do mieszkania. Nie mieliśmy wiele czasu, ponieważ o czternastej jesteśmy umówieni z Thomasem. Postanowiliśmy jechać razem do Zakopanego. Chcieliśmy odpocząć po sezonie. Wraz z nami oczywiście jedzie Sabrina i Lily. Myślę,że to będzie świetny wyjazd.
10 godzin później
W końcu dotarliśmy do Zakopanego. Było bardzo późno. Dopiero około północy dotarliśmy do domu Gregora. Mała Lily już dawno zasnęła w ramionach Thomasa. Dla każdego była to męcząca podróż. Sama prawie zasypiałam na stojąco.
Po wejściu do domu Morgi położył Lily do łóżka, a sam z Sabriną zajęli pokój obok. Naszych gości ugościliśmy na parterze domu. Gregor zaproponował,żebym się już położyła spać, a on przyniesie walizki, z chęcią skorzystałam z jego propozycji i udałam się do naszej sypialni. Ledwo się obejrzałam, a już odpływałam do krainy Morfeusza.
Obudziły mnie promienie słońca wpadające do pokoju. Leniwie otworzyłam powieki i dostrzegłam śpiącego obok Gregora. Po chwili złożyłam na jego ustach czuły pocałunek. Z ust szatyna wydobył się cichy pomruk, a potem niechętnie podniósł swoje powieki.
-Dzień dobry Skarbie-mówi i przytula mnie do siebie.
-Dzień dobry. Jak się spało ?-pytam
-Świetnie ale odkąd jesteś w ciąży strasznie się rozpychasz. Ale wcale mi to nie przeszkadza- mówi i kładzie głowę na moim ramieniu.
-Jeszcze tylko niecałe cztery miesiące.Strasznie się ciesze- Gregor kładzie swoją dłoń na moim zaokrąglonym brzuchu i lekko go masuje.
-Też się cieszę. Ciekawe jak to będzie. - widzę jak marszczy czoło, czyli zaczyna nad tym myśleć bardzo intensywnie.
-Jakoś to będzie, zobaczymy. Co dziś będziemy robić?-pytam.
-Nie wiem, Lily pewnie będzie chciała iść na skocznie. To może ja pójdę z nią i Thomasem,a ty z Sabriną będziecie miały wolny dzień.-proponuję mi, a ja z chęcią zgadzam się na tą propozycję.
Około godziny dwunastej Gregor, Thomas i Lily poszli na skocznie, a ja z Sabriną postanowiłyśmy pójść do galerii handlowej. Pierwszy sklep jaki odwiedziłyśmy to sklep z ubrankami dla dzieci. Sama nie wiedziałam jakie ubranka mam wybrać, każde ubranko było takie słodkie i malutkie.
-Patrz jakie słodkie- powiedziała blondynka pokazując kolejną bluzeczkę.
-Bierzemy-powiedziałam i cicho się zaśmiałam. Po około dwóch godzinach w końcu opuściłyśmy sklep z akcesoriami dla dzieci i postanowiłyśmy odwiedzić inne sklepy.
-Chyba troszkę za bardzo zaszalałyśmy- powiedziała Sabrina patrząc na nasze torby z zakupami.
-Kochana, od czasu do czasu możemy troszkę zaszaleć. Zaraz zadzwonię po Gregora i przyjedzie po nas, przecież nie będziemy tych zakupów targać same. - Jak powiedziałam tak też zrobiłam. Po dziesięciu minutach Gregor wraz z Thomasem i Lily zmierzali w naszym kierunku.
-Cześć. Zaszalałyście- powiedział Gregor obejmując mnie ramieniem.
- Nie sądzę, w domu wszystko Ci pokaże.
-Dobrze, dobrze. Ja muszę iść jeszcze załatwić jedną sprawę, zaraz do Was wrócimy- mówi i przekazuje Morgiemu kluczyki, a potem zabiera Lily i zmierzają w jakimś bliżej nam nieznanym kierunku.
-Jakoś to będzie, zobaczymy. Co dziś będziemy robić?-pytam.
-Nie wiem, Lily pewnie będzie chciała iść na skocznie. To może ja pójdę z nią i Thomasem,a ty z Sabriną będziecie miały wolny dzień.-proponuję mi, a ja z chęcią zgadzam się na tą propozycję.
Około godziny dwunastej Gregor, Thomas i Lily poszli na skocznie, a ja z Sabriną postanowiłyśmy pójść do galerii handlowej. Pierwszy sklep jaki odwiedziłyśmy to sklep z ubrankami dla dzieci. Sama nie wiedziałam jakie ubranka mam wybrać, każde ubranko było takie słodkie i malutkie.
-Patrz jakie słodkie- powiedziała blondynka pokazując kolejną bluzeczkę.
-Bierzemy-powiedziałam i cicho się zaśmiałam. Po około dwóch godzinach w końcu opuściłyśmy sklep z akcesoriami dla dzieci i postanowiłyśmy odwiedzić inne sklepy.
-Chyba troszkę za bardzo zaszalałyśmy- powiedziała Sabrina patrząc na nasze torby z zakupami.
-Kochana, od czasu do czasu możemy troszkę zaszaleć. Zaraz zadzwonię po Gregora i przyjedzie po nas, przecież nie będziemy tych zakupów targać same. - Jak powiedziałam tak też zrobiłam. Po dziesięciu minutach Gregor wraz z Thomasem i Lily zmierzali w naszym kierunku.
-Cześć. Zaszalałyście- powiedział Gregor obejmując mnie ramieniem.
- Nie sądzę, w domu wszystko Ci pokaże.
-Dobrze, dobrze. Ja muszę iść jeszcze załatwić jedną sprawę, zaraz do Was wrócimy- mówi i przekazuje Morgiemu kluczyki, a potem zabiera Lily i zmierzają w jakimś bliżej nam nieznanym kierunku.
GREGOR
Moja kochana żonka jak zwykle zaszalała z zakupami. Ale bez względu na to i tak ją kocham. Obecnie zmierzamy z Lily do ulubionego sklepu każdego dziecka. Muszę przecież rozpieszczać moją chrześnicę. Zakupy przebiegają nam w błyskawicznym tempie. Mała wybrała dla siebie jakąś bajkę i miśka, a ja wpadłem na pomysł,żeby kupić jakieś karty i monopol żebyśmy mieli co robić wieczorami. W ekspresowym czasie wychodzimy z galerii i podążamy do samochodu.Już z daleka dostrzegam zabijający wzrok Morgensterna. Wujek Gregor po raz kolejny górą.
THOMAS
-Wujek Gregor jest najlepszy.- po raz kolejny moja córka uświadamia mnie jaki to wujek Gregorek jest cudowny. Własna córka chce mnie dobić.
-Wiem skarbie ale jest już późno i musisz iść spać. Którą bajeczkę dziś czytamy?-pytam, na co moja córka sięga po przygody Kubusia Puchatka.
Po piętnastu minutach widzę,że moja córka w odpłynęła do krainy Morfeusza. Cicho wychodzę z pokoju i kieruję się do salonu, w którym siedzi całe towarzystwo. Przysiadam się na jedną z kanap, na której siedzi Sabrina.
-Usnęła?-pyta.
-Tak po pół godzinnym wychwalaniu wujka Gregora-mówię i robię minę zbitego psa, całe towarzystwo wybucha śmiechem,a ja udaje urażonego. Godzinę później wszyscy razem gramy w karty.
-Ja się poddaje- mówi Gregor i opada bezwładnie na kanapę.
-Ależ czemu, mężu mój kochany. Przecież przegrać z żoną w pokera po raz czwarty z rzędu to nic złego. -mówi Sophia, wszyscy wybuchamy śmiechem. Po chwili żona Schlierenzauera lituje się nad nim i mocno się do niego przytula, na co ten po chwili dusi ją w swoim uścisku.
Widać jak od nich emanuje miłość. Teraz wiem,że kilka lat temu miałem rację, mówiąc Gregorowi,że musi zawalczyć o nią. Kocha ją ponad życie, a ona jego,wiem,że jedno za drugim rzuciło by się w ogień.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie Kochane.
Dziękuje za ogrom miłych słów pod ostatnim rozdziałem.
Co do tego rozdziału to nic nie powiem... może to,że mi się wcale nie podoba. Przepraszam.
Blogger po raz kolejny głupieje i nie panuję nad kolorami czcionki. Za utrudnienia serdecznie przepraszam.
Koniec na temat rozdziału.
Koniec sezonu... co ja mam teraz robić?
Prevc z Kryształową Kulą.
Gregor z kontuzją... miałam nadzieję,że wszystko będzie dobrze... niestety informacje o stanie zdrowia Gregora nie są dobre. Oby operacja się udała!!!
Nowy blog najprawdopodobniej po egzaminach gimnazjalnych ( około 23 kwiecień). Ale nie mam pewność może być wcześniej, a może później. Z pewnością Was poinformuję.
Buziaki :*
Po piętnastu minutach widzę,że moja córka w odpłynęła do krainy Morfeusza. Cicho wychodzę z pokoju i kieruję się do salonu, w którym siedzi całe towarzystwo. Przysiadam się na jedną z kanap, na której siedzi Sabrina.
-Usnęła?-pyta.
-Tak po pół godzinnym wychwalaniu wujka Gregora-mówię i robię minę zbitego psa, całe towarzystwo wybucha śmiechem,a ja udaje urażonego. Godzinę później wszyscy razem gramy w karty.
-Ja się poddaje- mówi Gregor i opada bezwładnie na kanapę.
-Ależ czemu, mężu mój kochany. Przecież przegrać z żoną w pokera po raz czwarty z rzędu to nic złego. -mówi Sophia, wszyscy wybuchamy śmiechem. Po chwili żona Schlierenzauera lituje się nad nim i mocno się do niego przytula, na co ten po chwili dusi ją w swoim uścisku.
Widać jak od nich emanuje miłość. Teraz wiem,że kilka lat temu miałem rację, mówiąc Gregorowi,że musi zawalczyć o nią. Kocha ją ponad życie, a ona jego,wiem,że jedno za drugim rzuciło by się w ogień.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie Kochane.
Dziękuje za ogrom miłych słów pod ostatnim rozdziałem.
Co do tego rozdziału to nic nie powiem... może to,że mi się wcale nie podoba. Przepraszam.
Blogger po raz kolejny głupieje i nie panuję nad kolorami czcionki. Za utrudnienia serdecznie przepraszam.
Koniec na temat rozdziału.
Koniec sezonu... co ja mam teraz robić?
Prevc z Kryształową Kulą.
Gregor z kontuzją... miałam nadzieję,że wszystko będzie dobrze... niestety informacje o stanie zdrowia Gregora nie są dobre. Oby operacja się udała!!!
Nowy blog najprawdopodobniej po egzaminach gimnazjalnych ( około 23 kwiecień). Ale nie mam pewność może być wcześniej, a może później. Z pewnością Was poinformuję.
Buziaki :*