wtorek, 29 grudnia 2015

Rozdział 20

"Świąteczny prezent"

 23 grudnia Wigilia kadry Austrii 

Zbliża się godzina 18:00 kiedy wraz Gregorem podążamy do jednego z hoteli na wigilię kadrową. Jest mroźny wieczór, do około leżą zaspy śniegu, a ulice są ozdobione kolorowymi światełkami. Widok Insbrucka zapiera dech w piersiach. Zakochuje się w tym miejscu po raz kolejny. Przychodzą mi na myśl moje pierwsze tygodnie w tym mieście. Wraz z  nimi czekoladowe tęczówki przystojnego szatana. Kto by pomyślał że ten dupek będzie teraz moim narzeczonym i najważniejszą osobą w moim życiu. Chyba to jest przeznaczenie. 
Z zamyślenia wyrywa mnie głos Gregora.
-Odleciałaś chyba- stwierdza i całuje mój policzek. Po tym przelotnym pocałunku moje ciało zalewa fala ciepła.
- Zamyśliłam się. Mówiłeś coś?- zapytałam z uśmiechem.
- Pytałem o czym tak myślisz. Wiem pewnie o mnie- powiedział i walnął swoją teatralną minę zarozumialca.
-Może o Tobie ,a  może nie. Myślałam sobie o naszym pierwszym spotkaniu.- oczywiście nie dam mi dokończyć.
- Tak przeżyłem spotkanie z czarownicą. Była już "Piękna i bestia", a teraz będzie "Czarownica i dupek"- po tych słowach wybuchłam  śmiechem.
- Wszystko się zgadza. Kocham Cię dupku.
- Ja Ciebie też  czarownico.- przystanął i złożył na moich ustach długi  i namiętny pocałunek.
Po około 10 minutach drogi pojawiliśmy się w holu hotelu. Odwiesiliśmy płaszcze do szatni i powędrowaliśmy do sali , w której miała się odbyć Wigilia.
Przed wejściem Gregor mnie zatrzymał i po raz kolejny pocałował. Oderwałam się na chwilę od jego ust.
- Spóźnimy się.- oznajmiłam.
- Poczekają. Nie moja wina, że tak pięknie dziś wyglądasz.
- Chcesz mi powiedzieć że w inne dni już pięknie nie wyglądam.
Oczywiście nie odpowiedział mi , tylko przykleił się do moich ust.
Po chwili usłyszeliśmy głos Krafta.
- A oni znów nie mogą się od siebie oderwać. - powiedział i podszedł się z nami przywitać. Towarzyszyła mu oczywiście Marisa. Po przywitaniu się z parą wspólnie weszliśmy do sali.
Było to przytulne miejsce  z dużym kominkiem. W sali mieściły się dwie choinki , a na długim stole paliły się świece. Z  każdym się przywitaliśmy i usiedliśmy  do stołu obok Morgiego. Thomas choć już nie skacze zawsze jest mile widziany w kadrze.
Wszyscy podzieliliśmy  się opłatkiem i złożyliśmy sobie życzenia. W radosnej atmosferze zjedliśmy kolację, a następnie przyniesiono  ciasto. Postanowiliśmy nie przedłużać z Gregorem tego co nieuniknione.Gregor wstał i zaczął swoją przemowę.
- Dziś jest taki wyjątkowy dzień i w ten wyjątkowy dzień - nie dane było mu skoczyć.
- Stary będziesz się oświadczał ?- zapytał Stefan, a ja z Morgim tylko się zaśmialiśmy . Tylko Thomas wiedział o naszych zaręczynach . To cud ze przez tyle miesięcy nikt się nie dowiedział. Postanowiliśmy nie mówić nikomu żeby nikt na nas nie naciskał ani rodzice ani znajomi kiedy ślub i tak dalej. Sami chcieliśmy  to zorganizować. 
- Akurat to mam już za sobą.- powiedział i złączył nasze dłonie.
-Żartujesz?- zapytał Stefan.
- Nie- odpowiedziałam za Gregora i pokazałam na pierścionek na placu.
Wszyscy patrzyli  na nas ze zdziwieniem. Wyjęłam koperty z zaproszeniami na ślub. Rozdaliśmy  je z Gregorem.
- Mamy nadzieję że 15 lipca macie wolne. - powiedział szczęśliwy szatyn i złożył  na moich ustach pocałunek.
Po krótkiej chwili Stefan zaczął kojarzyć fakty.
- Ej ale załatwianie takiego wesela to nie trwa tydzień więc od kiedy żyjemy w niewiedzy.
- Od 2 kwietnia- odpowiedziałam.
- Stary tyle czasu się nie chwaliłeś. - Stefan zawsze wie co powiedzieć.
Wszyscy zaczęli nam gratulować. Oczywiście nie obeszło się bez toastu za parę młodą. Bardzo się ucieszyłam kiedy wszyscy przyjęli tą wiadomość z uśmiechem  na ustach. To taka nasza druga rodzina.
Długo.jeszcze siedzieliśmy  i rozmawialiśmy. Po 23 zaczęliśmy się rozchodzić do domów.
My z Gregorem wyszliśmy prawie na samym  końcu. Szybko stwierdziliśmy że jest strasznie zimno i weźmiemy taksówkę. Po 10 minutach byliśmy w domu. Oczywiście byłam wykończona więc szybko wzięłam prysznic i położyłam się spać. Gregor postanowił jeszcze spakować kilka prezentów. Było tego dość sporo z tego względu, ze postanowiliśmy zrobić jedną wielką wigilię dla całej rodziny.

***24 grudnia Wigilia.***

Budzą mnie zapachy potraw docierając z kuchni. Wstaje z niebywałą energią i wręcz biegiem lecę do kuchni.
- Część Kochanie- mówię i zarzucam ręce na szyję Gregora.
- Część Skarbie. Co Ci się dziś stało. Nigdy nie wstajesz z taką energią.- zapytał Gregor.
-Nic mamy święta. Pierwsze które spędzimy razem. - powiedziałam i cmoknęłam go w usta.
- Z Ciebie to naprawę jest wariatka.- stwierdził   radośnie.
- I za to mnie kochasz- powiedziałam
- Za wszystko Cię kocham.
- Ja Ciebie też. Ale możesz mi powiedzieć gdzie Ty idziesz? - zapytałam kiedy zaczął ubierać kurtkę.
- Kochanie mamy święta, a choinki nie mamy, ani żadnych ozdób.- Ale ja głupia jestem  naprawdę. Kompletnie zapomniałam że podczas przeprowadzki nic takiego nie przenieśliśmy. Naprawdę patrzą na nasze mieszkanie czuję że włożyliśmy w jego urządzenie  całe nasze serca.
- Ok. Wracaj szybko.- powiedziałam i dałam mu buziaka w policzek.
Szybo się ubrałam zaczęłam przygotowywać mieszkanie na przyjęcie gości. Najpierw wkroczyłam  do kuchni dokończyć to co zaczął Gregor. Dużo zrobił więc musiał wcześnie wstać. Ja zabrała się za robienie ciasta. Cztery rodzaje ciast to naprawdę wyzwanie no ale muszę podołać. Nie możemy dać plamy.
Zrobiłam pierwsze ciasto i zabrałam się za sprzątanie salonu i sypialni. Następnie ogarnęłam  pokój gościnny. Na razie gościnny. Kiedy sprzątałam  ten pokój przypomniała mi się pewną sytuacja.

-Gregor po co nam właściwie ten dodatkowy pokój?- zapytałam kiedy leżeliśmy na łóżku w naszej nowej sypialni.
- No wiesz. Nigdy nie chciałabyś mieć takiego małego Gregorka w domu?-zapytał. 
- Albo małej Sophie. - powiedziałam rozmarzona.
Nic więcej nie musieliśmy mówić. Obydwoje chcemy mieć dziecko w przyszłości. Ale wszystko po kolei. 

Po skończonym sprzątaniu udałam się z powrotem do kuchni i z niepokojem spojrzałam na zegar. Dochodziła 12 więc Gregora nie było od dwóch godzin. Chwyciłam  telefon i wybrałam numer Gregora.
-Za ile będziesz?- zapytałam
-Za pół godziny. Uwierz widok kupującego choinkę Gregora Schlierenzauera to.dość nietypowy widok. Więc nie obeszło się bez kilku zdjęć i autografów.
- Ok. Czekam.
Zanim Gregor wrócił zrobiłam drugie ciasto i wstawiłam je do piekarnika. Usłyszałam że klucz przekręca  się w drzwiach więc poszłam pomóc szatynowi.
- O matko ile Ty tego kupiłeś.- powiedziałam.Kiedy zobaczyłam wielką choinkę i kilkanaście pudeł z ozdobami.
- No wiesz to nasze pierwsze święta  razem więc musiałem się postarać. Zaraz  przyjdę ci pomóc, a potem ubierzemy choinkę. - oznajmił, a ja wróciłam do kuchni. Niestety poprzednie święta spędziliśmy najpierw u moich rodziców, a potem u jego więc to nie były łatwe święta. Więcej byliśmy w drodze.
W kuchni włączyliśmy  radio w którym leciały świąteczne  piosenki i super się przy tym bawiliśmy.
Podzieliliśmy  się zajęciami. Ja przygotowywała ciasta i sałatkę a Gregor zajął się rybą, barszczem i zupą grzybową. Postanowiliśmy zrobić święta po polsku. Myślę że rodzinie Gregora kolacja przypadnie do gustu. Po długich przygotowaniach zaczęliśmy ubierać choinkę. Z niepokojem spojrzeliśmy  na zegarek który wskazywał godzinę 16:30, a o 18:00 mieli przyjść goście.
- Ja lecę się wykąpać.- oznajmiłam.
- Okey  ja dokończę ogarniać ozdoby.
Musiałam się pośpieszyć  bo Gregor też chciał się wykąpać więc po 15 minutach opuściłam łazienkę w samym ręczniku. Udała się do sypialni po sukienkę. Gregor właśnie wybierał koszule.
- O szybka jesteś. Pięknie wyglądasz.- powiedział i podszedł do mnie. Objął mnie w pasie i zaczął mnie całować. Najpierw usta, potem szyję i dekolt.
- Głupku  nie zdążymy. Za godzinę maja być goście. - wyszeptałam mu do ucha.
- Poczekają za drzwiami- oznajmił i ściągnął  ze mnie szlafrok.
- W sumie to masz rację...
Oczywiście 15 minut przed przyjściem gości my byliśmy w totalnej rozsypce. Gregor nawet nie wstał jeszcze z łóżka.
Ale miałam na niego sposób.
- Powtórzymy  to wieczorem.- szepnęłam mu do ucha.
Goście na szczęście przyszli lekko spóźnieni , więc zdążyliśmy ze wszystkim. .
Ja założyłam elegancką czerwoną sukienkę  do kolan, a Gregor czarny białą koszule, czarny krawat i garnitur pod kolor krawatu.
Przywitaliśmy  gości, a potem zasiedliśmy do wieczerzy. Oczywiście najpierw życzenia i dzielenie się opłatkiem. Kolacja wszystkim smakowała. A rodzina Gregora była oczarowana Polską kuchnia. Po kolacji przyszedł czas na prezenty. Gregor jako gospodarz domu podjął się ich rozdania.
- A i mam prośbę prezenty otworzymy wszyscy razem. - poprosił Gregor.
Wszyscy dostali  swoje prezenty.Pod choinką zostały tylko dwa prezenty.
-Sophie. - powiedział Gregor. Podeszłam i odebrałam swój prezent.
- To od Ciebie?- zapytałam
- Mam nadzieję że Ci się spodoba.
Otworzyłam pakunek i w środku zobaczyłam moją wymarzona sukienkę i przepiękne buty.
Rzuciłam się na szyję szatynowi.
- Dziękuję. Ta sukienka jest przepiękna. I te buty. Cudowne. Dziękuję, dziękuję, dziękuję. - przytuliłam się  mocno do niego i dałam mu całusa.
Następnie Gregor otworzył swój prezent.
- Anioł po prostu anioł. Dziękuję skarbie. Skąd wiedziałaś ?- zapytał .
- Kobieca intuicja.- odpowiedziałam. Wiedziałam że xbox i elegancki zegarek  zadowoli szatyna.
- Reszta w sypialni- szepnęłam  mu na ucho, na jego twarzy pojawił się chytry uśmieszek.
- Dobrze otwórzcie prezenty. I wyjmijcie koperty. - oznajmił Gregor.
Nagle w pokoju zapadła cisza i nikt nic nie mówiła tylko patrzyli na nas ze zdziwieniem.
Pierwszy podszedł do nas mój tata.
-To dobry chłopak. Wiesz zapytał mnie o zdaniem.-powiedział, a wszyscy wybuchli śmiechem.
- Naprawdę?- nie dowierzałam. To było staroświeckie ale miłe.
-No oczywiście. To była nasza słodka tajemnica- odpowiedział Gregor i objął mnie ramieniem.
Reszta osób szybko podeszła do nas i zaczęła nam gratulować.
-Witaj w rodzinie- powiedział tata Gregora i mocno mnie przytulił. Byłam naprawdę wzruszona.
 Długo rozmawialiśmy o tym jak to wszystko załatwiliśmy sami z Gregorem.  To była piękna i wzruszająca Wigilia.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie.
Troszkę spóźnione ale świąteczne.
Dziękuję za życzenia świąteczne i wszystkie komentarze pod ostatnim rozdziałem.
W kolejnym rozdziale również pozostaniemy w tematyce świąt.
Świąteczne rozdziały będą( ten powyżej też ) przechodnie co się równa nudne... przepraszam. 
Życzę Wam udanego sylwestra i szczęśliwego Nowego Roku
 Buziaki :*

 


czwartek, 17 grudnia 2015

Rozdział 19


"Czyżby forever..."

***SOPHIE***
Budzą mnie promienie słońca wpadające przez odsunięte rolety. Spojrzałam leniwie na stolik, na którym stał bukiet róż, które dostałam wczoraj od Gregora.Wszystko sobie wyjaśniliśmy podczas wczorajszej długiej, bardzo długiej rozmowy. Myślę, że ta sytuacja i ta rozmowa umocniła nasz związek. Ale coś mi tu nie pasuje, wszystko jest na swoim miejscu tylko Gregora nie ma. Nie śpiesząc się wstałam ,ubrałam szlafrok i postanowiłam zejść na dół aby poszukać Gregora. Zaraz po otworzeniu drzwi usłyszałam śmiechy i rozmowy.
Zeszłam do salonu skąd dobiegały głosy rozmowy. Moi rodzice siedzieli z Gregorem w najlepsze żartując i nawet mnie nie zauważyli.
-A gdzie śniadanie do łóżka?- zapytałam, siadają Gregorowi na kolanach.
- śniadanie jest rano, a nie w południe.- oznajmił.
-Która godzina?-zapytałam i dałam mu całusa w policzek.
-Dwunasta w południe- odpowiedział.
- O długo spałam. Co dziś robimy?-zapytałam.
- Może pójdziemy do kina, państwo oczywiście z nami- zwrócił się do moich rodziców.
- Z chęcią ale dziś idziemy do pracy po południu.- odpowiedziała moja mama.
-Szkoda. O cholera dziś jest środa.
- No tak.- odpowiedziała moja mama.
- Meble mają dziś przywieźć do kuchni. Daj telefon.- oznajmiłam Gregorowi.
- Zadzwoń do Morgiego. Klucze są u mnie w mieszkaniu.- oznajmił dając mi telefon.
Wzięłam szybko telefon i zaczęłam dzwonić do Thomasa.
- Cześć Thomasku.
-Cześć widzę, że się dogadaliście z Gregorem. Taka radosna jesteś.
-Powiedzmy że jest bardzo dobrze. Ale mamy problem. Zamówiłam meble do kuchni i dziś mają je dostarczyć, a my wracamy w poniedziałek.- nie dał mi dokończyć.
- Ok, ok. Rozumiem gdzie są klucze?- taki przyjaciel to skarb.
- W przedpokoju na półce. Kocham cie wiesz?- mina Gregor bezcenna.
- Ejj a ja- odezwał się zazdrośnik.
-O widzę, że pan Gregor wrócił do żywych. O której mają przywieźć meble?
- O 13.Tak wiem, za niecałą godzinę.
- Szybka jesteś. Ja kończę w takim razie i do zobaczenia w poniedziałek.
- Dzięki pa.
Około 13 zjedliśmy obiad, a potem moi rodzice udali się do pracy.

-Do kiedy masz urlop?-zapytał Gregor kiedy leżeliśmy przed telewizorem.
- Do przyszłego piątku.
- To może pojedziemy do Zakopanego na kilka dni- zaproponował. Na mojej twarzy pojawił się chytry uśmieszek.
- To kiedy jedziemy?-zapytałam
- Kiedy chcesz.
- To może w sobotę.-zaproponowałam
- Mi pasuje, idę zrobić coś do picia, a potem idziemy do kina.
***Sobota***
Po kilku dniach u moich rodziców pojechaliśmy do Zakopanego. Przywitała nas jeszcze zimowa aura.
- Ale tu jest pięknie - powiedziałam kiedy dojechaliśmy pod dom.
***GREGOR***
-Będzie jeszcze piękniej wieczorem- powiedziałem i chwyciłem walizki.
Wiedziałem, że dzisiejszy dzień będzie wyjątkowy. Mimowolnie włożyłem dłoń do kieszeni kurtki i poczułem pod palcami małe pudełeczko.
- Kochanie co powiesz na kolację w restauracji?- zapytałem podchodząc do Sophie i przytuliłem się do jej pleców.
- Dziś nie mogę - odpowiedziała ze smutkiem- dziś umówiłam  się z kochankiem.- powiedziałam i zaczęła się śmiać.  A ja razem z nią.
- Kocham cie wariatko.
- Ja ciebie też. O której wychodzimy?- zapytała
-O 18,a potem  Cię porywam- mega oryginalnie Gregor. Brawo ty.
- Mam się bać?
- Nie koniecznie.- powiedziałem i lekko musnąłem jej wargi.
- Powiedzmy, że ci ufam.- powiedziała i pogłębiła nasz pocałunek. Po chwili oderwała się ode mnie jak oparzona.
- Mam niewiele czasu idę się szykować. - oznajmiła i pobiegła na górę. Tak więc pozostała mi dolna łazienka. Muszę jakoś wyglądać w tak ważnym dniu. No dobra Gregorku biała czy błękitna koszula? Raz się żyje biała i garnitur. Włosy idealne krawat czarny, pudełeczko mojego życia w marynarce. Wyszedłem z łazienki i stwierdziłem że Sophie dopiero bierze prysznic więc spokojnie miałem pół godziny dla siebie. Postawiłem zadzwonić do Morgiego.
- Cześć stary.
- Siema Gregor co tam?- zapytał.
- Pamiętasz że zawsze mówiłem że się nie ustatkuje, że do końca życia będę w krótkich związkach itp. ?- zapytałem przyjaciela.
- No pamiętam. Zmieniłeś zdanie. Nie mylę się? - jako on mnie zna.
- Masz rację. Zmieniłem. Sophie to ta jedyna. - oznajmiłem i przyglądałem się zdjęciu które stało na kominku. Sophie pięknie się uśmiechała. Nawet na zdjęciu wyglądała jak anioł.
- Stary trzymam kciuki nie spieprz tego. - pogroził.
-Nie spieprzę. Przysięgam. Muszę kończyć narazie.
-Powodzenia.
Po tej krótkiej rozmowie oczekiwałem w ciszy Sophie.Po kilkunastu minutach usłyszałem kroki dochodzące ze schodów. Sophie wyglądała cudownie.
Dopasowana czerwona sukienka przed kolana wysokie również czerwone szpilki lekki makijaż i pofalowane włosy.
- Warto było czekać wyglądasz olśniewająco.
-Ty też.Idziemy?  -zapytała.
- Jasne.- ubraliśmy płaszcze i ruszyliśmy w kierunku restauracji.
Po kolacji nastał czas na niespodziankę.
- Gdzie ta niespodzianka? - zapytała.
- Za zakrętem- oznajmiłem.
Po krótkiej chwili naszym oczom ukazała się Wielka Krokiew. Było już ciemno więc była pieknie oświetlona.
Doszliśmy pod obiekt.
-Debilu nie wpuszczą nas jest późno-oznajmiła Sophie .
- Kochanie nie wiem czy wiesz ale jestem Gregor Schlierenzauer. - oznajmiłem i pociągnąłem ją do wejścia. Powiem szczerze nie było łatwo zorganizować tego wszystkiego ale się udało. Mam nadzieję że Sophie będzie szczęśliwa. Ochroniarz życzył nam tylko szczęśliwego wieczoru. Sophie spojrzała na mnie pytająco ale nic nie powiedziałem.
Doszliśmy na trybuny a światło lekko przygasło.
- Co się dzieje?- zapytała Sophie.
- Chyba mają problemy z elektryką. - chyba to kupiła. Nagle z głośników dobiegł nas cichy dźwięk romantycznie piosenki.
- Chyba faktycznie mają problemy z elektryką.- stwierdziła Sophie.
Przytuliłem lekko Sophie do siebie i spojrzałem jej głęboko w oczy.
- Sophie wiesz że w moim życiu i sercu skoki zawsze były na pierwszym miejscu.- zacząłem.
- Gregor nadal są na pierwszym miejscu.-przerwała mi .
- Nie. Dziś z całą pewnością na pierwszym miejscu jesteś ty. A skoki nie mają już szans żeby cię dogonić. - zobaczyłem że łzy stoją jej w oczach.
Kocham cię ponad wszystko.
- Ja ciebie też. Te słowa dla mnie bardzo wiele znaczą.- powiedziała.
- To nie wszystko co chce ci powiedzieć. A właściwie chce cię o coś zapytać.
Kocham cię i zrozumiałem, że jesteś dla mnie najważniejsza. Bez ciebie moje życie nie ma sensu. Dlatego chce cie zapytać- szybko wyjąłem pudełeczko i uklęknąłem - Sophie zostaniesz moją żoną? - zapytałem.
***SOPHIE***
Matko zabrakło mu tchu. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach.
- Tak. Oczywiście, że tak- wydukałam przez łzy. Poczułam jak Gregor wkłada lśniący pierścionek na mój palec, a następnie całuje moją dłoń.
Wstaje z kolan, mocno nie przytula, unosi mnie nad ziemie obraca nas wokół własnej osi i złącza nasze usta w pocałunku. Za plecami słyszę huk fajerwerków.Stawia mnie na ziemię. Przytula po raz kolejny i szepcze do ucha.
-Kocham cie teraz, będę cie kochał jutro , za rok, za dwa i tak do końca życia albo dłużej.
-Kocham cie Gregor. To wszystko co dla mnie zrobiłeś. Nie wiem co powiedzieć. Dziękuję.
- To ją dziękuję, że postanowiłaś uszczęśliwić mnie na całe życie. Jestem najszczęśliwszym facetem na całym świecie. - oznajmił i po raz kolejny pocałował mnie tak jak jeszcze nigdy.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie kochane.
Cóż mogę powiedzieć. To jeszcze nie koniec. Zapewniam.
Czekam na wasze opinię i dziękuję za wszystkie poprzednie komentarze.

Buziaki :*

niedziela, 29 listopada 2015

Rozdział 18

"Nadzieja na lepsze jutro"

GREGOR
 Kompletnie nie rozumiem Sophie. Przecież policja nic by mu nie zrobiła. Chciałem sam to załatwić, żeby dał jej i mi spokój. Cały trening myślę o Sophie, a w szczególności o naszej porannej kłótni chyba za ostro zareagowałem.Faktycznie musimy poważnie porozmawiać.
-Gregor do cholery jasnej. Ty dzisiaj żyjesz czy nie?- wydarł się na mnie trener i bez pozwolenia wtargnął do mojej głowy. 
-Żyję nie widać.-opowiedziałem oschle. Najgorsze jest to,że dziś na treningu jest Morgi i on nie da mi spokoju dopóki mu nie powiem co się dzieje.
Resztę treningu powiedzmy,że wykonałem bez większych uwag trenera. Po treningu szybko zmyłem się z szatni,żeby uniknąć pytań kolegów z kadry ale niestety Morgi był przebiegły i czekał na mnie pod moim samochodem.
-O co chodzi?-zapytał 
-O nic- odburknąłem.
- Coś nie tak z Sophie?-dopytywał 
-Można tak powiedzieć.
-Dobra stary ja teraz nie mam czasu bo muszę jechać po Lily do przedszkola ale wieczorem wyskoczymy na piwo. O 18;00 tam gdzie zawsze.- oznajmił.
-Ale... - nie dane było mi skończyć.
-Nie ma żadnego ale. Do wieczora.
-Cześć- odpowiedziałem i ruszyłem w kierunku mieszkania Sophie.
Po 15 minutach byłem pod blokiem.Kiedy wszedłem do mieszkania przywitała mnie głucha cisza.
- Sophie- zawołałem. Nic zero odpowiedzi. Coś było nie tak.
Sophie powinna być w domu. W kuchni znalazłem kartkę z informacją.
"Mam dość. Muszę wszystko przemyśleć. Czy nasz związek ma w ogóle jakikolwiek sens. Jadę do rodziców nie ma pojęcia kiedy wrócę."
Zostawiła mnie. Wszystko traci sens.
Co mam zrobić. Pisze sms do Thomasa
"Będę u ciebie za godzinę". Zamykam mieszkanie i jadę do centrum handlowego. Szybko trafiam do sklepu zabawkowego. Kupuje metrowego miśka dla Lily. W drodze do Morgiego zahaczam sklep spożywczy. Kupuje dwie butelki wódki, kilka piw i czekoladę dla mojej chrześnicy. Po 15 minutach jestem pod domem Thomasa.
Biorę wszystkie zakupy i dzwonię do drzwi. Oczywiście drzwi otwiera Lily.
- Wujek Gregor.- krzyczy mała i wyskakuje na mnie. Mocno ją przytulam do siebie i wchodzę do domu.
-Cześć mała. Gdzie tata? - zapytałem.
- Tato- zawołała na cały głos.
-Idę- usłyszałem głos Morgiego dochodzący z góry domu.
-Wujek a co mi przywiozłeś?- zapytała ze słodkimi oczkami.
- Skąd ta pewność że coś ci przywiozłem?- mała spryciula dobrze wie, że jak ją odwiedzam to zawsze coś dla niej mam.
-Poszukaj w przedpokoju. - poradziłem. Nie zdążyłem dokończyć, a małej już nie było.
- No nareszcie mistrzu. Gość do ciebie przychodzi, a ty co?- zacząłem nabijać się z Thomasa.
-Stary co jest?- zapytał.
- Nic pogadamy jak Kristina zabierze Lily- w tym momencie do salonu weszła mała blondynka ciągnąc za sobą wielkiego miśka.
-No wujek chyba przesadza z tymi prezentami.-ojej a ten znowu zaczyna.
- Tato to wujka sprawa i moja - powiedziała stanowczo Lily i mocno się do mnie przytuliła.- Dziękuję wujku.-powiedziała radośnie.
- Nie ma za co mała.
- Po pierwsze nie jestem mała,  a po drugie gdzie jest ciocia Sophie?-zapytała.
- Ciocia pojechała do swoich rodziców.Na pewno  cie odwiedzi jak wróci.-zapewniłem.
- Aha. A pobawisz się ze mną?- zapytała radośnie.
- No jasne.

SOPHIE
Po kilku godzinnej jeździe dotarłam do mojego rodzinnego domu. Nie dzwoniłam do rodziców więc będą mieć niespodziankę.
Wytargałam walizkę z samochodu i ruszyłam do drzwi. Po krótkim oczekiwaniu drzwi otworzył mi tata.
-Witaj córeczko- powiedział i mocno mnie przytulił.
-Cześć tato.- odpowiedziałam.
-Pokłóciłaś się z Gregorem.- tata bardziej stwierdził niż zapytał.
-Nawet mi nie mów o tym pajacu- zaczęłam ściągać kurtkę i coś mi nie pasowało- A mama gdzie? - zapytałam zaciekawiona panującą ciszą.
- Pojechała na zakupy do galerii. Mamy jakieś trzy godziny czasu dla siebie. Musisz mi wszystko opowiedzieć.
-Muszę?- zapytałam i zrobiłam piękne oczka.
-Musisz.-tylko westchnęłam.
GREGOR
Po trzygodzinnej zabawie z Lily, mała pojechała z mamą do domu.
- No stary co się stało że już teraz przyjechałeś?- zapytał Thomas.
- Sam zobacz.- powiedziałem podając mu kartkę od Sophie- Zostawiła mnie i nawet mnie to nie dziwi. To koniec.
- Co ty pierdolisz? Nigdzie nie napisała że cie zostawia. Ty tempaku pusty, ty debilu ogarnij się ona cie kocha . To ona siedziała przy twoim łóżku w szpitalu  jak nie wiadomo było czy się obudzisz i to ona trzymała za ciebie kciuki w Planicy. .
- Myślisz?- mógł sobie oszczędzić tych wyzwisk.
- Ja to wiem. Wsiadaj w samochód i pędź do niej ona na pewno na ciebie czeka.- oznajmił.
- A piwo?- zapytałem.Oczywiście żartowałem. Chyba przejrzałem na oczy. Sophie mogła się wkurzyć. Martwi się o mnie tak samo jak ja o nią.
-Wsiadaj w samochód i napisz jak poszło.- oznajmił Morgi.- I nie zapomnij o kwiatach.- dodał.
-Dzięki stary. Ja spadam. Trzymaj kciuki.
Pożegnałem się z Morgim i ruszyłem do dziewczyny, którą kocham najmocniej na świecie. Po drodze pojechałem do mieszkania żeby się spakować, może zostanę na dłużej o ile Sophie mi wybaczy.
SOPHIE
Porozmawiałam z tatą, a potem z mamą, która zdążyła wrócić z zakupów. Oczywiście musiałam jej opowiedzieć po raz drugi dlaczego przyjechałam bez Gregora. Obydwoje stwierdzili że źle zrobiłam. Mogłam normalnie porozmawiać z Gregorem. Chyba jestem głupia, ale ja się pierwsza nie odezwę. Około 22 zrobiłam sobie gorącą herbatę i poszłam do mojego pokoju, rodzice poszli spać. W moim pokoju panował taki sam porządek jak go zostawiłam. W domu była kompletna cisza kiedy siadałam na parapecie z herbatą. Pogrążyłam się w swoich myślach dopóki nie zobaczyłam samochodu Gregora na podjeździe.Wybiegłam cicho z pokoju i chwytając kurtkę wybiegłam szybko na dwór. Rzuciłam się w ramiona Gregora,  a on uniósł mnie nad ziemię i mocno mnie przytulił.
-Przepraszam- wyszeptałam Gregorowi do ucha.
- To ja przepraszam.Kocham cie - dziś to brzmiało tak wyjątkowo.
- Ja ciebie też. Najbardziej na świecie. Jesteś dla mnie najważniejszy- powiedziałam patrząc mu prosto w oczy.
- Ty dla mnie też. Pamiętaj o tym. - po tym wyznaniu złożył na moich ustach pocałunek.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie Kochane.
Mamy kolejny rozdział.
Mam nadzieję, że wraz z rozpoczęciem sezonu zawita do mnie wena.
Czekam na wasze komentarze.
Z góry dziękuję.
Buziaki :*

środa, 4 listopada 2015

Rozdział 17

"Czyżby koniec ?"

*Tydzień później.*
-Może te ściany pomalujemy na jakiś jasny kolor.- zaproponowałam kiedy siedzieliśmy z Gregorem w naszym nowym mieszkaniu i ustalaliśmy jaki kolor ścian powinien być w salonie.
-Tak od razu zróbmy wszędzie te jasne kolory. Będzie jak w szpitalu.-powiedział poirytowany.
-Możesz mi powiedzieć o co ci chodzi. Wszystko ci dziś nie pasuje.- krzyknęłam
-O nic.
-No tak najlepiej się obrazić.Rób co chcesz ja wychodzę.- powiedziałam rzucając katalogiem z kolorami o podłogę.
Szybko wybiegłam z mieszkania głośno trzaskając drzwiami.Mało mnie obchodziło co ten kretyn sobie pomyśli byłam na niego wściekła. Od przyjazdu z Planicy zachowywał się jak jakiś debil. Ciągle chodził zdenerwowany i poirytowany. Miałam go serdecznie dość. Postanowiłam że nie zmarnuje tak pięknego wiosennego dnia na jakieś niepotrzebne kłótnie. Postanowiłam pospacerować trochę po parku, jednocześnie zadzwoniłam do mojej mamy.
-Cześć mamo-powiedziałam radośnie.
-Cześć kochanie. Co się stało?-zapytała.
-Skąd wiesz że coś się stało?
- Bo z tego co mówiłaś to miałaś urządzać z Gregorem mieszkanie.
-Właśnie miałam urządzać. Ale z Gregorem nie idzie się dogadać. Od przyjazdu z Planicy chodzi zdenerwowany i całkiem się z nim nie da rozmawiać bo każda nasza rozmowa kończy się kłótnią. Boje się że to co najlepsze mamy już za sobą.-nie wiem czemu zwierzam się własnej matce.
-Kochanie w każdym związku są lepsze i gorsze chwile. Nie przejmuj się tym. Przecież się kochacie. Spróbuj porozmawiać z Gregorem. Musicie sobie wszystko wyjaśnić.- tak mama dobra rada. Ciekawe jak mam z nim porozmawiać jak każda nasza rozmowa to kłótnia.
-Spróbuje.
-Będę trzymać kciuki. A w niedzielę wpadnijcie na obiad -powiedziała mama.
-Ok. Dzięki. Do zobaczenia.
-Do zobaczenia.
Czy ta rozmowa z moja mamą mi coś dała? Raczej nie. Postanowiłam nie przejmować się dziś Gregorem. Wyruszyłam na poszukiwanie odpowiednich mebli do mieszkania. Po godzinnych poszukiwaniach znalazłam bardzo ładne meble kuchenne. Bez wahania je zamówiłam, ponieważ Gregor dał mi wolną rękę co do kuchni.
- Kiedy moge się spodziewać mebli? -zapytałam przy kasie kiedy zapisywano nasz adres.
-Dziś mamy poniedziałek więc w środę meble będę dostarczone.
- Dziękuję bardzo. Do widzenia- powiedziałam i wyszłam ze sklepu. Pomyślałam że jeszcze moze wejdę do sklepu z dodatkami do dekoracji i kupię parę drobiazgów.
Mieliśmy juz kupione meble do sypialni i kilka szafek do łazienki. Postanowiłam że zakupie kilka rzeczy takich jak ramki na zdjęcia świece itp.
Po dwóch godzinach wyszłam obładowana zakupami. Po 15 minutach byłam w swoim mieszkaniu. Torby zostawiałam w przedpokoju i poszłam pod prysznic.
Na dworze już się ciemniło kiedy zaczęłam oglądać telewizję. Nie minęło może pięć minut kiedy zadzwonił mój telefon. Miałam nadzieję że to Gregor ależ się zdziwiłam kidy odebrała.
- Tak słucham.
-Dobry wieczór. Czy pani Sophie Zielińska. Dzwonie z komendy głównej policji w Innsbrucku.
- Tak słucham o co chodzi?- po mojej głowie zaczęły krążyć czarne myśli.
- Czy może pani przyjechać do nas na komendę. Jest u nas pani chłopak Gregor Schlierenzuauer. Jest dość mocno poturbowany.- oznajmił policjant.
- O matko ale co się stało?- zapytałam przerażona.
-Wszystkiego się pani dowie po przyjeździe.
-Dobrze już jadę.
Wsiadając do samochodu byłam przerażona. Nadal nie złapali osoby.która na mnie napadła w Planicy. Policja ustaliła że to na pewno ten facet, który rywalizował o wejście do kadry z Gregorem.
Po 20 minutach dostałam się na komendę gdzie musiałam siedzieć dwie godziny w poczekalni bo przesłuchiwali Gregora. Oczywiście nic mi nie chcieli powiedzieć. Po długim oczekiwaniu w końcu z gabinetu wyszedł Gregor. Z rozwaloną wargą i podbitym okiem.
- Gregor co się stało?-zapytałam ze współczuciem. Podeszłam i lekko go przytuliłam.
- Nic takiego.Mały wypadek.-oczywiście już mnie musiał wkurzyć.
-Jak nic takiego? -zapytałam wściekła-jesteś cały poobijany.
- To nic. Ważne, że tobie nic się nie stanie.
-O czym ty mówisz?
- O tym że pan Schlierenzauer postanowił zabawić się w super bohatera.  Pani napastnik zadzwonił do pani chłopak że jeśli chce żeby pani była cała i zdrowa to ma przygotować 50 tys euro. -zaczął wyjaśniać policjant- Pan Gregor zaniósł pieniądze w wyznaczone miejsce i spotkał się z oskarżonym, a wtedy doszło do bójki i jakiś przechodzień zadzwonił na policję, na szczęście patrol był blisko więc szybko dotarł na miejsce. Jeśli dotarłby chwilę później mogłoby być gorzej. - nie wiedziałam co powiedzieć Gregor zachował się mega nie odpowiedzialnie ale stanął w mojej obronie.
-Możemy już iść? zapytał Gregor.
- Tak oczywiście. Proszę pamiętać że za tydzień ma się pan zgłosić na komisariat.-oznajmił policjant.
-Rozumiem.
Całą drogę do mojego mieszkania nie odezwałam się ani słowem zresztą Gregor tak samo. Po powrocie do mieszkania szybko się przebrałam i poszłam spać. Zostawiając Gregor bez słowa w salonie.
*Poranek*
-Wychodzę na trening.-oznajmił oschle Gregor.
-Możemy normalnie porozmawiać?- zapytałam z wyrzutem, myjąc naczynia po śniadaniu,które zjedliśmy w grobowej ciszy.
-Mam trening.Nie moja wina, że chodzisz obrażona bo chciałem Cie chronić.- oznajmił z wyrzutem. No teraz już przesadził. Poszłam do przedpokoju gdzie Gregor się ubierał.
- Ja się obrażam? To ty chodzisz cały tydzień poirytowany i z wiecznymi pretensjami. Mogłeś powiedzieć o co chodzi, pójść na policję czy cokolwiek innego zrobić ale ty wolałeś sam wymierzyć sprawiedliwość. Nie pomyślałeś, że może ci się coś stać?- zakończyłam swój monolog. Nie zdziwię się jak mnie usłyszało pół bloku.
-Nie zależy mi na swoim bezpieczeństwie tylko na Twoim. Tak trudno Ci to zrozumieć? -teraz to on podniósł głos.
-A co jakby tobie się coś stało? Dobrze wiesz,że on jest niebezpieczny.-ponownie się uniosłam.
-Jak widzisz żyję.-powiedział i wyszedł trzaskając drzwiami.
Nie wiem co się z nami porobiło przez ostatni tydzień byliśmy kochającą się parą, a teraz.... nawet nie potrafimy normalnie porozmawiać.Chyba muszę od tego wszystkiego odpocząć. Szybko wzięłam swoją torbę spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i wyruszyłam w drogę zostawiając uprzednio kartkę z informacją gdzie jestem dla Gregora.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie Kochane.
Wiem strasznie Was zaniedbałam. Przepraszam Was bardzo.
Na moją dość długą nieobecność złożyło się wiele rzeczy.
Brak czasu to jedna z nich, brak weny itp,
Nie wiem kiedy będą pojawiać się nowe rozdziały.
Trudno jest mi powiedzieć czy będzie jeden rozdział na tydzień, czy na dwa, a może jeden na miesiąc.
W tym roku szkolnym czekają mnie egzaminy gimnazjalne, więc nie mam tak wiele czasu jak wcześniej.
A ponieważ to trzecia klasa to jest wiele więcej nauki, więc będę miała mniej czasu na bloga,
Mam jednak nadzieję, że mimo wszystko będziecie ze mną.
Staram się regularnie zaglądać na wasze blogi lecz nie zawsze komentuję.
Oczywiście informujcie mnie o swoich nowościach i rozdziałach w zakładce SPAM.
Wiem,że wiele z was czeka też na nowy rozdział u Andreasa i Karoliny, mam nadzieję,że tam nowy rozdział pojawi się jeszcze w tym tygodniu.
Jeszcze raz przepraszam.
Buziaki :*



sobota, 22 sierpnia 2015

Rozdział 16

"Impreza"

-Czy wy chociaż  raz możecie się gdzieś nie spóźnić?-zapytał Stefan kiedy wpadliśmy na imprezę w hotelowej restauracji z godzinnym spóźnieniem.
-Oj nie przesadzaj.-powiedziałam uśmiechając się serdecznie do Krafta.
 Impreza trwała w najlepsze. O wszystko zadbał jak zwykle nie zawodny Piotrek.Nie musieliśmy długo czekać bo po chwili Wiewiór zabrał nas pod bar. Oczywiście musieliśmy opić z nim sukces Gregora.Nie wiem skąd Piotrek brał tyle energii do życia, ilekroć go widziałam zawsze był uśmiechnięty i radosny. Nigdy nie narzekał.Przecież każdy chyba ma ciężki dzień w życiu, czyżby Piotrek był wyjątkiem?
-No stary Twoje zdrowie- powiedział Piotrek i wypił z Gregorem zawartość kieliszków.-A ty nie pijesz?-zapytał kiedy popijałam zimną colę.
-Na razie nie. Może potem się napije. Przecież ktoś musi naszego Gregorka zaprowadzić do pokoju kiedy zaliczy zgona- powiedziałam szczerząc się do Piotrka. 
-Oj przepraszam ja nie zamierzam zaliczyć zgona- oznajmił oburzony Gregor.
-Popatrz kochaniutki- zwrócił się do Gregora Piotrek-widzisz te jakieś 50 osób?-zapytał,a Gregor pokiwał twierdząco głową-każdy chce z Tobą się napić i tak zaliczysz zgona. Tak jak większość, która chce opić koniec sezonu.-powiedział radośnie Piotrek, a my wybuchliśmy śmiechem.
Około godziny 22 rozpoczęła się naprawdę przyjemna impreza. Było wiele dziewczyn skoczków więc na parkiecie można było dostrzec wiele tańczących par.Oczywiście my z Gregorem również dotrzymywaliśmy kroku pozostałym parą.Reszta nocy  zapowiadała się niezwykle przyjemnie i zabawnie. Niestety to tylko złudzenie... wcale nie było tak świetnie, ale tego wtedy jeszcze nie wiedziałam.
Było grubo po północy kiedy z głośników usłyszeliśmy naszą piosenkę.Na parkiecie z Gregorem byliśmy do siebie przytuleni i poruszaliśmy się spokojnie w rytm muzyki.
-Wiesz,że Cię kocham-wyszeptał Gregor tuż nad moim uchem, przyjemnie drażniąc oddechem moją skórę.
-Wiem ja Ciebie też.
-Zamieszkasz ze mną?-zapytał, zatrzymując mnie w tańcu i patrząc mi w oczy. Nie spodziewałam się takiej propozycji.Jeśli  już spaliśmy ze sobą to albo w mieszkaniu Gregora albo u mnie.
-Tak.-powiedziałam, a on złożył czuły pocałunek na moich ustach.-To kiedy mogę się wprowadzać?-zapytałam radośnie nadal tańcząc z głową opartą na ramieniu Gregora.
-Za kilka dni. Jak dokończę remont naszego nowego mieszkania.-powiedział radośnie.
-Jak to naszego nowego mieszkania?-zapytałam bo zaczynałam się powoli plątać. Jakie nowe mieszkanie.
-Kupiłem nam mieszkanie-powiedział radośnie-Miałem nadzieję,że zgodzisz się ze mną zamieszkać
-A jakbym się nie zgodziła?-zaczęłam się z nim droczyć.
-Zapewne musiałbym cię zrzucić i znaleźć sobie inną dziewczynę-powiedział udając poważną minę.
-Ejj-powiedziałam i walnęłam go lekko pięścią w ramię.
-Bolało-powiedział smutny 
-Miało boleć.
-Głuptas mój kochany-powiedział całując mnie w czoło. 
-Ja ci dam nową dziewczynę- pogroziłam mu palcem, a potem sama wybuchłam śmiechem.
Po naszych wspólnych tańcach postanowiłam trochę się przewietrzyć, więc ubierając kurtkę szybko wyszłam na dwór. Zeszłam na chodnik po ośnieżonych śniegiem schodkach. Już chciałam ruszyć z powrotem do hotelu kiedy poczułam mocne szarpnięcie od tyłu i poleciałam  całym ciałem na ścianę budynku. Byłam przerażona kiedy przed oczami zobaczyłam jakiegoś mężczyznę, który złapał mnie za ręce i mocno przypierał do ściany.
-Co tu robisz maleńka nie powinnaś być teraz ze swoim głupiutkim kochasiem Gregorem.Zabije cię rozumiesz. Zniszczę Ciebie tak jak on zniszczył mnie. Myśli,że jest najlepszy. Ciekawe jak sobie poradzi z dziewczyną która za chwilę będzie martwa.-powiedział, w jego ręce zobaczyłam nóż, który zalśnił od światła latarni. Byłam przerażona nie na żarty.
-Zostaw mnie-wydukałam przez łzy.
-Nie ma mowy, Do zobaczenia księżniczko.-powiedział i przyłożył mi nóż do szyi,a potem poczułam pulsujący ból.
GREGOR 
 
-Ja idę po Sophie miała iść się tylko przewietrzyć,a nie ma jej już 15 minut-powiedziałem do chłopaków przy barze.
-Idź i zaraz wracajcie-powiedział Michi i poklepał mnie po ramieniu.
Wyszedłem szybko z hotelu mając jakieś dziwne przeczucia. Niestety nie myliłem się. Szybko zbiegłem po schodach i obróciłem się na pięcie,widząc jak jakiś facet stoi przy Sophie i trzyma nóż przy jej gardle.
-Zostaw ją-krzyknąłem.
-Masz za swoje-odkrzyknął do mnie i przejechał ostrzem noża po szyi Sophie, ten skurwiel zaczął uciekać, a ja  biegiem ruszyłem w stronę Sophie, która osuwała się po ścianie hotelu.
-Boże  Kochanie.-krzyknąłem kiedy zobaczyłem stróżkę krwi spływającą po jej szyi. Byłem przerażony. 
-Nic mi nie jest-wychrypiała przez łzy, przyłożyłem jej apaszkę do krwawiącej rany.-Zabierz mnie do pokoju-poprosiła, kiedy mocno ją przytulałem do siebie. 
-Musimy jechać do szpitala. Lekarz musi Cię obejrzeć i na policję.-powiedziałem stanowczo.
-Dobrze ale potem.Chodźmy na chwilę do pokoju-poprosiła błagalnie. Postanowiłem spełnić jej prośbę.Wziąłem ją całą rozdygotaną na ręce i niezauważalnie przemknęliśmy do pokoju.
-Przytul mnie-poprosiła kiedy posadziłem ją na łóżku.Spełniłem jej życzenie i mocno przytuliłem.
-Kto to był?-zapytałem kiedy trochę się otrząsnęła i nie płakała tak bardzo.
-Nie wiem mówił,że zniszczy mnie tak jak ty go zniszczyłeś.Nie wiem kim był ten facet pierwszy raz go widziałam na oczy. Boję się,że Tobie się może coś stać- powiedziała nadal łamiącym się głosem.
-Cii. Dopilnuje, żeby ten sukinsyn zapłacił za to co ci zrobił-powiedziałem. Domyślałem się kto to może być ale nie chciałem dodatkowo stresować Sophie. Zabije tego skurwiela. Jak on mógł się choćby zbliżyć do mojej Sophie. Pożałuje tego.
SOPHIE
Strasznie się bałam ale nie o siebie tylko o Gregora. Ten facet chciał go zniszczyć.
-Gregor ty coś wiesz, prawda? Ty podejrzewasz kto mógł mnie zaatakować.-zapytałam kiedy siedzieliśmy w poczekali w szpitalu.
-Skąd wiesz?-zapytał siadając koło mnie na krześle.
-Znam Cię. Po prostu wiem.-powiedziałam opierając się o jego ramię,a on mnie objął i przyciągnął jeszcze bliżej siebie.
-Wydaje mi się ,że to może być chłopak z którym rywalizowałem o wejście do kadry narodowej.-oznajmił- Dopilnuje,żeby zapłacił za to co Ci zrobił - syknął zaciskając dłonie w pięści.
-Obstawiam,że to ty wygrałeś tą bitwę?-zapytałam
-Teraz wolałbym przegrać- powiedział. Załapałam go za dłoń i splotłam swoje palce z jego palcami.Spojrzałam mu w oczy.
-To była dawno rozumiesz. Dzięki temu jesteś najlepszym skoczkiem świata. Zrozum to.To nie Twoja wina,że byłeś lepszy.Nic już lepiej nie mów-powiedziałam i zamknęłam mu usta pocałunkiem.
-Ok.-odpowiedział niechętnie-  I tak o zniszczę -dodał po chwili.
- Pani Sophie Zielińska-usłyszałam miła panią pielęgniarkę.
-Idę z Tobą-zakomunikował Gregor.
-Niech Ci będzie-odpowiedziałam i ruszyliśmy do gabinetu doktora.
-Dobry wieczór-powiedział doktor, w sumie co miał powiedzieć. Jest 2 w nocy.-Co państwa do mnie sprowadza.
-Mam rozciętą skórę na szyi, a ten mój towarzysz nie chce mnie nawet na chwilę zostawić samej-powiedziałam i szeroko się uśmiechnęłam do pana doktora, który odwzajemnił uśmiech.
-Proszę niech pani usiądzie tu-powiedział wskazując na jakiś fotel z lampą-a pan niech usiądzie tu- zwrócił się do Gregora pokazując mu miejsce koło biurka.Podszedł do mnie przyjrzał się dokładnie mojej ranie.
-Dobrze obejdzie się bez szycia ale muszę zapytać jak to się stało.
-Ktoś napadł Sophie i przeciął jej skórę nożem-odpowiedział za mnie mój towarzysz.
-Tak było-potwierdziłam
-Zgłosiła pani to już na policję?-zapytał lekarz.
-Jeszcze zamierzam jechać jak wyjdę z stąd.-oznajmiłam zgodnie z prawdą.
-Dobrze założę pani opatrunek i wystawię odpowiedni papier i z tym zgłosi się pani na policję-powiedział.
-Dziękuję-powiedziałam kiedy lekarz założył mi opatrunek i wypisał jakieś zaświadczenie na policję.
-Dziękujemy panie doktorze-powiedział Gregor i uścisnął dłoń lekarza.
-Nie ma za co.Do widzenia. No i oczywiście gratuluję zdobycia Kryształowej Kuli-powiedział lekarz.
-Dziękuje bardzo.-podziękował lekarz i opuściliśmy jego gabinet.
-Nawet ie wiesz jak się cieszę,że nic poważnego Ci nie jest-powiedział Gregor obejmując mnie ramieniem i całując w głowę,
-Mówiłam,że nic mi nie będzie ale ty zawsze musisz przeżywać.-powiedziałam i posłałam mu uśmiech.
Teraz czekało mnie najgorsze. Złożenie zawiadomienia na policji.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie Kochane.
Dziękuję bardzo za komentarze pod poprzednim rozdziałem i za 8 tysięcy wyświetleń. Jestem nadal w szoku.
Czekam na wasze opinie co do rozdziału :)
A teraz krótka informacja.
Na pewno zastanawiacie się dlaczego nie pojawia się nowy rozdział u Karoliny i Andreasa.Jest to spowodowane kompletnym dołkiem co do ich losów. Mam połowę rozdziału i od tygodnia się męczę nad drugą połową. Nie mam pojęcia kiedy dodam rozdział.Postaram się jeszcze w sierpniu ale nie obiecuję. Bardzo Was przepraszam.
Pozdrawiam.

czwartek, 13 sierpnia 2015

Rozdział 15

"Powodzenia Kochanie"

Ed Sheeran - Photograph 

 Obudziłam się niezwykle wyspana. Ból głowy mi już nie doskwierał.Na dole było niezwykle cicho, więc stwierdziłam,że Gregor albo jest na górze albo go nie ma.Poszłam po cichu na górę. W sypialni zastałam skupionego Gregora, oczywiście nawet mnie nie zauważył.
-Nad czym tak pracujesz?-zapytałam, a on prawie podskoczył ze strachu na łóżku.
-Chcesz mnie zabić?-zapytał z udawaną obrazą.Podeszłam i wgramoliłam się na łóżko,przytulając się do jego pleców i brodą opierając się o jego ramię.
-Co ty robisz?Zdążyłeś już wywołać nasze zdjęcia?-zapytałam 
-Kochanie spałaś 5 godzin.-uświadomił mnie- Jak głowa?-zapytał
-Ok. Już mnie nic nie boli.Co ty właściwie robisz z tymi zdjęciami?-zapytałam zaciekawiona.
-Te będę  wklejać do albumu-powiedział pokazując na plik zdjęć-A te wstawimy w ramki i gdzieś powiesimy.-powiedział pokazując na inne zdjęcia.
-To mi się podoba,postawmy je na kominku w salonie- zaproponowałam biorąc do ręki jedno ze zdjęć na którym jesteśmy przytuleni do siebie.
-Też mi się podoba.-powiedział i pocałował mnie w usta.
-Gdzie masz laptopa-zapytałam.
-Leży o tam na stoliku- powiedział wskazując na stolik w kącie pokoju. 
-Muszę wejść i sprawdzić czy gdzieś nie ma naszych zdjęć.-powiedziałam radośnie się do niego uśmiechając.Wzięłam laptopa i wróciłam na łóżko.
-A jak są to co wstydzisz się mnie?-zapytał zrozpaczony.
-Oczywiście,że tak jak ja bym się mogła pokazać gdziekolwiek z takim aroganckim dupkiem-oczywiście żartowałam 
-O już nie żyjesz-powiedział i zaczął mnie łaskotać.Nie było już dla mnie ratunku. Łaskotki to moja słaba strona.Mam łaskotki na całym ciele. Na łaskotkach się nie skończyło, zaczęliśmy się całować, a potem Gregor zaczął rozpinać moją koszulę, oczywiście nie protestowałam, ale musiałam się z nim podrażnić.
-A co ze zdjęciami?-zapytałam pomiędzy pocałunkami.
-Później.-opowiedział szybko.
-Jestem głodna może byśmy coś zjedli.-zaproponowałam 
-Później-nie mogłam już wytrzymać i wybuchłam śmiechem.
-A może pójdziemy do galerii.-już nie wiedziałam co mówić.
-Nie teraz-oznajmił kiedy zaczęłam ściągać z niego koszulkę. 
-Wiesz chyba jednak poczekajmy z tym jedzeniem i zakupami,są ważniejsze sprawy-oznajmiłam radośnie.Po chwili usłyszałam mój telefon.-Jeśli to moja mama to się zabiję,-oznajmiłam odrywając się od Gregora i wzięłam telefon z szafki nocnej. Nie patrząc na wyświetlacz odebrałam.
-Słucham.
-Cześć córeczko.-o super co za zmiana. Nie mama ale za to tata.
-Hej tato.
-Chciałem Ci się spytać jak Ci mija, a właściwe Wam pobyt w Zakopanym?- o matko kochana. Mogłam się domyślić,że tata się nie da nabrać. Chyba cała pobladłam bo Gregor zaczął się na mnie patrzeć jakbym zaraz miała umrzeć.
-Skąd wiesz?-zapytałam cicho.
-Przecież widziałem te zdjęcia.Nie dam się nabrać tak jak mama.Kiedy przedstawisz nam Gregora?-zapytał a ja aż wstałam z łóżka z wrażenia.
-Co?-zapytałam
-No skoro jesteście razem to chyba powinniśmy go poznać. Przecież go nie zjemy. Bardzo się cieszę,że jesteś szczęśliwa.-oznajmił radośnie.
-Jak będziemy wracać za parę dni to do was wstąpimy.Błagam nie mów nic mamie. Sama jej wszystko wyjaśnię jak przyjedziemy.
-Dobrze, dobrze. Do zobaczenia córeczko.
-Pa, tato.-pożegnałam się z tatą i zakończyłam połączenie.
Przez chwilę musiałam wszystko sobie poukładać w głowie.Po chwili zrozumiałam,że moi rodzice zaakceptują Gregora, a tata to już z pewnością.
***
20 marca 2016 roku
Planica-ostatni konkurs sezonu 2015/2016
***
-Powodzenia Kochanie-powiedziałam przytulając Gregora i dając mu buziaka w policzek.
-Dziękuję Skarbie. Wiesz,że cię kocham?-zapytał
-Wiem, ja Ciebie też, a teraz już leć i walcz.-powiedziałam.Po chwili Gregor opuścił domek kadry Austrii.Nie wiem jakim cudem udało mi się wytrzymać z tym aroganckim dupkiem ponad osiem miesięcy.Ale wiem jedno te osiem miesięcy to cudowny czas w moim życiu. Wiele się zmieniło...
Zamieszkałam z Gregorem. Tymczasowo zmieniłam pracę. W sezonie zimowym byłam masażystką w kadrze Polskiej.A poza sezonem nadal pracuje w ośrodku. 
-Ciocia Sophie-usłyszałam krzyk małej Lily, córki Thomasa, która właśnie biegła wprost w moje ramiona.
-Cześć szkrabie, a co ty tu robisz?-zapytałam.-Hej Thomas-powiedziałam witając się z Thomasem.
-No przyjechaliśmy z tatusiem dopingować wujka Gregora.-oznajmiła radośnie dziewczynka.
-O to świetnie, wujek będzie bardzo szczęśliwy-Oczywiście Gregor uwielbiał Lily.Zawsze kiedy do nas wpadali z Thomasem, Gregor zajmował się nią jak własną córką.
-Chodź Lily- powiedział Thomas, zdejmując małą z moich ramion.-Idź poszukać wujka Stefana.
-Jest w drugim pokoju i ma słodycze-szepnęłam małej na ucho na co ona tylko się szeroko uśmiechnęła i już pędziła do drugiego pokoju.
-Co tam u was?-zapytał mnie Morgi siadając koło mnie na sofie.
-Dobrze. Po staremu. Moi rodzice nadal ubóstwiają Gregora.Nikt z prasy się nie domyśla,że jesteśmy razem. Żyć nie umierać.-powiedziałam radośnie.
-Ale macie dobrze. Młodzi , zakochani i jeszcze piękni-zachwycał się Thomas.
-Thomas ty masz dziecko, ty nie możesz brać narkotyków, widzisz,że zaczynasz bredzić- powiedziałam,a potem wybuchliśmy nie pohamowanym śmiechem.Rozmowa z Morgim tak mi zleciała,że nawet nie zauważyłam,że zaraz ma skakać Gregor.Postanowiliśmy z Thomasem i Lily wyjść na zewnątrz,żeby lepiej widzieć. W końcu jesteśmy na skoczni więc nie będziemy oglądać skoków na telewizorze e domku.
-Chodź Lily, idziemy bo zaraz będzie skakać wujek Gregor.-oznajmiłam podając rękę małej.
-I co wujek dziś wygra Kryształową Kulę tak jak tatuś?-zapytała zaciekawiona.
-Być może, jeśli będziesz go mocno dopingować to kto wie.-oznajmiłam radośnie. Gregor miał bardzo duże szanse na wygraną całego Pucharu Świata. Musi dziś tylko oddać dwa dobre i dalekie skoki.
*
Półtorej godziny później
*
Stoję sobie sama przy barierce i mocno ściskam kciuki. Gregor właśnie zasiada na belkę. Jest pierwszy po pierwszej serii teraz wystarczy,żeby powtórzył doskonały skok i Kryształowa Kula będzie jego. Strasznie się denerwuję. Boję się jak nigdy czy mu się nic nie stanie.Długo siedzi na belce.
W końcu widzę jak Gregor sunie po rozbiegu Letalnicy. Energicznie wybija się z progu i leci, leci i leci. 
O matko nie wieżę własnym oczom. Gregor pobił rekord tej skoczni i skoczył 250 metrów. Matko kochana on wygrał. Udowodnił,że potrafi się podnieść z dołka. Sam Gregor odpina narty,a koledzy z kadry biorą go na swoje ramiona.Gregor wznosi swoje narty w geście triumfu, a potem zeskakuje z ramion kolegów i o nie  co on robi... zmierza z wielkim bananem na twarzy w moją stronę.Podchodzi do barierek i jednym zgrabnym ruchem je przeskakuję.
-Co ty robisz?-pytam kiedy jest koło mnie i mocno obejmuję mnie w tali przyciągając mnie do siebie.
-Kocham Cię. To dla Ciebie i dzięki Tobie wygrałem tą Kryształową Kulę.- mówi i namiętnie mnie całuje, nie zwracając uwagi na fotoreporterów, którzy masowo zaczynają nam robić zdjęcia.Czyli koniec z ukrywaniem się.
-Kocham cię- mówię kiedy odrywam się od jego ust.-Leć już po tą Kulę.- mówię,a on składa pocałunek na moim ustach i pokonuje barierki biorąc swoje narty i zmierza do kolegów z kadry.
W mgnieniu oka koło mojego boku pojawia się Lily z Morgim.
-Widzę,że koniec z ukrywaniem się- oznajmił radośnie Thomas.
-Jak widzisz. Lily idziemy do domku po wkurzać trochę Stefana-zaproponowałam. Stefan niestety nie brał udziału w dzisiejszym konkursie ponieważ podczas wczorajszych treningów nadciągnął sobie jakiś mięsień i biedaczek ledwo co chodzi.Po chwili siedziałam już na kanapie z Morgim, Lily i  Stefanem.
Nagle do domku wpadł Pieter.Oczywiście gdzie by  nie spojrzeć tam pojawia się Żyła.
- Słuchajcie, dziś o 20:00 w hotelowej restauracji robimy wielką bibę. Obecność obowiązkowa.- oznajmił szybko Piotrek i pobiegł dalej.
Po około dwóch godzinach do domu zawitał Gregor. Wszyscy gdzieś się zmyli więc byliśmy sami. 
-Gratuluję mój mistrzu- powiedziałam zarzucając mu ręce na szyję.
-Dziękuję Kochanie.-powiedział i zaczął mnie całować.Po kilku minutach oderwaliśmy się od siebie.
-Mówiłam Ci już,że świetnie całujesz?-zapytałam ze śmiechem 
-Coś tam wspominałaś- powiedział i dał mi buziaka w usta.
-Wiesz o 20:00 jest impreza. Więc może się wybierzemy.
-Wiem , wiem. Piotrek już chyba ogłosił to całemu światu, ale jest dopiero 15:00 więc spokojnie ten czas możemy spędzić we dwoje, W naszym jakże wygodnym hotelowym łóżku-powiedział kusząco Gregor.
-Chyba przystanę na Twoją propozycję.-powiedziałam szczerząc się do niego. 
Po około pół godzinie, znaleźliśmy się w naszym hotelowym pokoju.
-Telefon wyłączyłaś?-zapytał całując mnie w szyję,a  ja wybuchłam śmiechem.
-Oczywiście- oznajmiłam całkowicie oddając się w ręce Gregora. Moja mama ma bardzo złe wyczucie czasu i często się zdarzało tak,że dzwoniła w nieodpowiednim momencie.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie.
Przepraszam,że tak późno ale najzwyczajniej w świecie nie chciało mi się pisać przez ten gorąc i mam jakiś dołek. Brak weny kompletny.
To coś powyżej jest straszne, mam nadzieję, że kolejny rozdział będzie lepszy.
Czekam na komentarze ;*  

czwartek, 30 lipca 2015

Rozdział 14

"Letni halny"

-Cześć córeczko.-usłyszałam w słuchawce telefonu. Bardzo się cieszę,że mama do mnie dzwoni ale musi w takim momencie. Nie będę ukrywać,że byłam przed chwilą trochę zajęta.
-Cześć mamo-odpowiedziałam zdyszana.
-Co ty robisz,ze jesteś taka zdyszana?-zapytała mama 
-Yyyy- co jej miałam powiedzieć-biegałam.
-O tej porze jest 22, nie powinnaś tak późno biegać nie znasz jeszcze dokładnie Innsbrucka.
-Oj mamo, przecież biegałam na osiedlu-powiedziałam nadal zdyszana.Zaczęłam lekko chichotać kiedy Gregor zaczął całować moją szyję, a potem podgryzał płatek mojego ucha.Oczywiście dobrze wiedział o czym mówię z mamą bo rozmawiałyśmy po niemiecku.
-Dziecko czy Ciebie śmieszy to,że się o Ciebie martwię?-zapytała 
-Nie mamo po prostu- moment ciszy bo nie wiedziałam co jej powiedzieć-kabaret oglądam w telewizji.- wymyśliłam szybko na poczekaniu,
-Wiesz Kochanie dzwonię do Ciebie zapytać jak sobie radzisz z Gregorem bo mówiłaś,że to arogancki dupek i chcę Cię zapytać czy przypadkiem Ci się nie naprzykrza w pracy.-musiałam mocno się powstrzymać,żeby nie parsknąć śmiechem. Postanowiłam nic nie mówić mamie o moich uczuciach do Gregora i że jesteśmy razem.Powiemy jej razem pewnie już nie długo.
-Mamo masz rację to arogancki dupek i strasznie mi się naprzykrza.-powiedziałam poważnie uśmiechając się do Schlierenzauera, który bawił się moimi włosami.
-Córeczko może powinnaś poprosić,żeby kto inny się nim zajął.-zaproponowała mama 
-No nie wiem. Chyba ja najlepiej się umiem nim zająć. Jak zauważyłam ból pleców chyba mu już nie doskwiera.Bardzo dokładnie się mu przyglądałam więc wiem,że jest  w bardzo dobrym stanie.Dam radę- nie mogłam uwierzyć,że zachowałam pewną powagę w tym moim monologu. Oczywiście Gregor parsknął śmiechem co nie  uszło uwadze mojej mamy.
-Ktoś z Tobą jest?-zapytała-Może Ci przeszkadzam-powiedziałam skruszona.
-Nie mamo jestem sama. Ty mi nigdy nie przeszkadzasz- powiedziałam i zobaczyłam błagalny wzrok Gregora.
-Córeczko ja Ci muszę o czymś powiedzieć. Bo ja zadzwoniłam do Ciebie bo widziałam w internecie jakieś zdjęcia Gregora z jakąś dziewczyną w Zakopanym. Byłam prawie pewna,ze to ty.Co prawda nie było widać twarzy dziewczyny bo była przyklejona do ust  Gregora ale była strasznie podobna do Ciebie. Musiałam Cię pomylić.Już ci nie będę przeszkadzać-powiedziała mama. Ojj nasze zdjęcia szybko obiegły internet.Parę godzin i mama wie.Nie przyznam się jej,ze to byłam ja.
-Na pewno mnie pomyliłaś.kocham Cię mamusiu. Muszę kończyć pa. 
-Pa córeczko-odpowiedziała i się rozłączyła.
Potrzebowałam jakiś 5 minut,żeby wyśmiać się za wszystkie czasy.Moja mama nawet sobie nie wyobrażała jak ja biegałam.Hahaa. 
-Biegałaś-powiedział Gregor, szeroko się do mnie uśmiechając.
-No co jej miałam powiedzieć.Mamo sorry ale wiesz chwilę wcześniej uprawiałam najlepszy seks w życiu i nie mogę złapać tchu.-powiedziałam śmiejąc się i głęboko patrząc Gregorowi w oczy.
-Najlepszy seks w życiu. Musisz się przyzwyczajać,że tak będzie już zawsze albo i lepiej-powiedział szczerząc się do mnie.
-Albo i lepiej. Ciekawa jestem- nie dał mi skończyć bo zaczął mnie całować i jednym  zdarnym  ruchem ręki Gregora leżałam już na nim. Potem jakoś się wszystko potoczyło,że Gregor mi udowodnił, że będzie jeszcze lepiej.
Po ekscesach nocnych szybko zasnęliśmy. 
Rano obudziłam się wypoczęta i wyspana. Oczywiście w ramionach Gregora.
-Długo mnie tak obserwujesz?-zapytałam i dałam mu całusa w usta.
-Nie wiem kiedy patrzę na Ciebie czas się dla mnie zatrzymuje.-odpowiedział poetycko.
-Gregor wiesz,że Szekspira to się omawia w gimnazjum. Mogłeś się na lekcjach wykazać-powiedziałam radośnie.
-Ja tu próbuje być romantyczny, więc udawaj,że jesteś zachwycona moimi tekstami.- na znak zgody tylko grzecznie pokiwałam głową i delikatnie się zaśmiałam.
-Możesz mi powiedzieć co tak huczy i czemu jest tak ponuro.-zapytałam Gregora, choć się już domyślałam.Niestety moje obawy się potwierdziły.
-Halny- odpowiedział równie ponuro jak dzisiejsza pogoda.
 -Latem halny... koniec świata.Przecież tak będzie wiało przez jakieś 3 dni co my będziemy robić?-zapytałam zrozpaczona.
-Coś wymyślimy.-powiedział i pocałował mnie namiętnie.-Masz ochotę na najlepsze naleśniki w mieście?-zapytał wprost w moje usta.
-Ale że co,że ja tam mam wyjść o tam-pokazałam widok za oknem.
-To nie daleko damy radę. Wstawaj.-powiedział energicznie zrywając się z łózka.
-No już moment spokojnie.-powiedziałam i powolnie zaczęłam zwlekać się z tego jakże ciepłego łóżka. 
Po około godzinie byłam gotowa do wyjścia. Ale tylko fizycznie, psychicznie nie przyjmowałam do siebie,ze mam wyjść na to tornado.Oczywiście nie zabrałam jakiś bardzo ciepłych rzeczy przecież mamy lato.
Mój strój Gregor skomentował bardzo rzeczowo :"Zamarzniesz" 



-Po co Ci ten aparat?-zapytałam
-Nie mamy ani jednego zdjęcia razem.-powiedział załamany-Zrobimy małą sesyjkę.
-W tym huraganie?-zapytałam 
-Oczywiście będzie cudnie. - powiedział i cmoknął mnie w usta. 
Wychodząc na dwór musiałam kurczowo trzymać dłoń Gregora żeby nie odlecieć. Wiało niemiłosiernie ale było na prawdę fantastycznie. Zrobiliśmy sobie wiele zdjęć. Razem i osobno. Gregor cały czas mi robił zdjęcia, a ja bezskutecznie próbowałam opanować włosy na wietrze. Okazało się to niemożliwym. Potem ja przejęłam aparat i robiłam sesję Schlierenzauerowi. Oczywiście nie protestował, a na zdjęciach wychodził jak zawodowy model. Po około pół godzinnej sesji poszliśmy do jeden z kawiarni na Krupówkach. Oczywiście nie spotkaliśmy żywej duszy.wchodząc do kawiarni przywitał nas zapach aromatycznej kawy. 
-Witaj Gregor. Co ty tu robisz o tej porze roku?-zapytał kelner mniej więcej w wieku Gregora.
-Cześć. No przecież mam tu dom. Musiałem w końcu wpaść.Poznaj moją dziewczynę Sophie.-powiedział do kelnera.-Sophie to mój dobry znajomy Dawid.
-Cześć-powiedziałam po Polsku.
-Cześć. Nie wiedziałem,że jesteś Polką.-powiedział zaskoczony i przesympatyczny Dawid.
-Mój tata jest Polakiem. -oznajmiłam 
-To dobrze może Tobie uda się nauczyć Gregora Polskiego bo ja już nie mam do niego siły-powiedział już po niemiecku.
-Nie moja wina,że Polski to taki trudny język-oznajmił oburzony teatralnie Gregor, a my z Dawidem wybuchliśmy śmiechem.
-Dobra ja wam nie przeszkadzam bo widzę,że szykuje się romantyczne śniadanie we dwoje. Mace spój. Nikt tu dziś nie zajrzy. Halny wymiata wszystkich.- oznajmił Dawid- Gregor to co zawsze tylko tym razem po dwie porcje?-upewnił się Dawid 
-Oczywiście.-oznajmił Gregor-Będziemy przy moim stoliku-powiedział i puścił oczko kelnerowi, prowadząc mnie do stolika koło kominka z widokiem na Krupówki. 
Jak się okazało Dawid przyniósł nam dwie porcję naleśników i moje ulubione latte.Śniadanie bardzo nam się przedłużyło bo kawiarnie opuściliśmy dopiero o godzinie 13:00 nawet nie zauważyłam kiedy minęły nam trzy godziny. Dużo rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Całowaliśmy się, przecież nikt nas nie widział bo nikogo nie było. Zrobiliśmy sobie też wiele zdjęć, To było naprawdę długie i pyszne śniadanie. Szczerze powiedziawszy to halny nie wpłynął na mnie dobrze zaraz po przekroczeniu progu domu strasznie zaczęłam mnie boleć głowa. 
-Gregor masz jakieś proszki na ból głowy.
-Tak mam.-powiedział-Źle się czujesz?-zapytał zatroskany, zdejmując mi kurtkę.
-Nie tylko mnie trochę głowa boli. Wezmę coś i się położę, szybko mi przejdzie.-powiedziałam.
-Idę po te proszki, a ty idź się połóż-polecił mi. Dałam mu całusa w policzek i poszłam do salonu na sofę. Nim się obejrzałam spałam jak zabita.
GREGOR 
Kiedy wkroczyłem do salonu z wodą i środkami przeciwbólowymi, Sophie już słodko spała.Nie chciałem jej budzić, tak słodko spała. Odłożyłem tabletki i wodę na stoli i delikatnie przykryłem ją kocem, następnie pocałowałem ją w czoło.Poszedłem na górę do sypialni i zgrałem wszystkie zdjęcia na płytę.Miałem plan jak wykorzystać czas kiedy Sophie śpi. Szybko nabazgrałem na kartce kilka zdań i zostawiłem ją na stoliku w salonie. Wziąwszy aparat i płytę delikatnie wyszedłem z domu, zamykając drzwi na klucz.Moim pierwszym celem podróży było studio fotograficzne.Na szczęście sprzedawca znał angielski i bez problemu powiedziałem mu jakie zdjęcia ma mi wywołać w poszczególnych formatach. Porozglądałem się troszkę po studiu i znalazłem kilka ramek na zdjęcia idealnie nadających się na zdjęcia moje i Sophie oraz ogromny album na nasze wspólne zdjęcia.Po opłaceniu wszystkiego i odebraniu zdjęć.Wyszedłem ze studia.Następnie poszedłem zrobić zakupy na kolację i obiad bo lodówka świeciła pustkami. Wracając do domu modliłem się o to żeby Sophie jeszcze spała.Moje modlitwy zostały wysłuchane.Spała słodko nie zważając na panujący za oknem huragan.Mogłem w spokoju kontynuować swój plan.
===========================================================================
===========================================================================
Witajcie.
Oto jest kolejny rozdział.
Informuję,że dodałam parę zakładek (prawy górny róg strony). Więc możecie się zapoznać z nimi. Mam jeszcze parę pomysłów i na pewno dodam jeszcze inne zakładki.Do weekendu powinnam już wszytko ogarnąć.
Możecie dodawać komentarze  Anonimowo, więc zachęcam do komentowania.
Dziękuję Wam za poprzednie komentarze, które mnie zmotywowały do pracy. 
Piszcie co sądzicie. 
Buziaki :*


niedziela, 26 lipca 2015

Rozdział 13

"Piękny górski widok"

 Leżałam w tym obcym łóżku i w pierwszej chwili czułam ogromny strach. Na szczęście szybko on minął, ponieważ w całym pomieszczeniu unosiła się woń perfum Gregora. Po chwili usłyszałam jak drzwi od pokoju delikatnie się uchylają.
-Hej- powiedział radośnie Gregor- Wyspałaś się?-zapytał podchodząc do łóżka.
-Hej tak. Tylko gdzie my w ogóle jesteśmy?-zapytałam.Usiadł na łóżku składając czuły pocałunek na moich ustach.
-Myślałem,że od razu rozpoznasz to miejsce, obróć się.-powiedział,a ja posłusznie wykonałam jego prośbę.Po chwili zobaczyłam ogromne okno panoramiczne z wielkim balkonem i piękny górski widok za oknem.Nie mogłam uwierzyć,że jesteśmy w najcudowniejszym miejscu na ziemi.
-Skąd wiedziałeś,że uwielbiam Zakopane?-zapytałam
-Bo ja też kocham to miasto, a po za tym masz dużo zdjęć w domu z Zakopanego.-odpowiedział.-Wstawaj, pokaże ci resztę domu.-oznajmił ciągnąc mnie za rękę, jednoczenie wyciągając z łóżka.
-Domu?-zapytałam
-No tak to mój dom-oznajmił radośnie- Wybudowałem go,a właściwie fachowcy postawili go rok temu. -oznajmił.
-Aha, nie wiedziałam,że aż tak lubisz Polskę.W ogóle, która jest godzina?-zapytałam kiedy  poczułam głód.
-15:00, oprowadzę Cię po domu i zjemy obiad,a potem pójdziemy się gdzieś przejść- powiedział cmokając mnie w policzek.
Dom Gregora był jak najbardziej w jego stylu.Był nowoczesny, a zarazem było w nim dużo elementów drewnianych, które oddawały klimat tej pięknej miejscowości.  Na górze znajdowały się dwie sypialnie i jedna łazienka z ogromną wanną. Na parterze był wielki salon i duża przestronna kuchnia. Z kuchni można było wyjść na taras z widokiem na piękny ogród. Po krótkim zwiedzaniu zasiedliśmy do obiadu. Oczywiście Gregor gotował więc był wyśmienity. Po obiedzie postanowiliśmy się przejść.
-Myślisz,że uda nam się przetrwać ten spacer?-zapytałam żartobliwie Gregora, który szukał właśnie kluczy.
-Oczywiście. Okulary przeciwsłoneczne działają cuda.-powiedział zakładając na nos okulary i otwierając przede mną drzwi.
Dzień był piękny. Mocno świeciło słońce i żar lał się z nieba. Nie dało się wyczuć ani grama wilgoci w powietrzu.Oczywiście krocząc przez Krupówki zachowywaliśmy się bardzo naturalnie. Trzymaliśmy się za ręce i często się całowaliśmy, z tego co zauważyłam ludzie w ogóle nie zwracali na nas uwagi.
-Gregor myślisz,że na prawdę ikt cię nie rozpoznał?-zapytałam.
-Szczerze powiedziawszy jestem pewien,że tamten człowiek nas rozpoznał- powiedział Gregor, pokazując skinieniem głowy za siebie na jakiegoś mężczyznę robiącego nam zdjęcia.Myślałam,że Gregor będzie zdenerwowany tą sytuacją ale grubo się pomyliłam. -Chcesz się powygłupiać-zapytał
-Czemu nie.-powiedziałam. Stojąc w miejscu Gregor zaczął szeptać mi cały plan do ucha.Kątem oka widziałam,że pa "fotograf" nadal robi nam zdjęcia. Szybko ustaliliśmy,że Gregor zacznie mnie całować,a ja zdejmę mu okulary,a potem szybko uciekniemy.
Schlierenzauer zaczął mnie całować, a ja w błyskawicznym tempie zdjęłam mu okulary z nosa. W końcu odkleiliśmy się od siebie i zauważyliśmy,że jest więcej "fotografów". Wykonując swój plan zaczęliśmy szybko uciekać, państwo zainteresowani oczywiście biegli za nami ale nie mieli szans. Szybko pobiegliśmy za jakiś budynek, a nasi "fotografowie" pobiegli prosto.
-Będziemy się w piekle smażyć- powiedziałam ze śmiechem opierając się o klatkę piersiową Gregora.
-Z Tobą mogę się nawet w piekle smażyć- powiedział i namiętnie mnie pocałował.
Po spacerze wróciliśmy do domu i postanowiliśmy nic nie robić. Rozłożyliśmy się na kanapie.Leżałam koło Gregora przytulona do jego klatki piersiowej, a  on obejmował mnie ramieniem.Postanowiliśmy włączyć jakiś film. Nie wiedzieliśmy na co się zdecydować więc wybraliśmy od niechcenia Igrzyska śmierci, które oglądałam już chyba z milion razy.Na początku filmu Gregor bawił się moimi włosami i skradał pocałunki na moim karku.Oczywiście bardzo mi się to podobało. Po jakimś czasie zauważyłam,że Gregor nawet nie bawi się moimi włosami więc odwróciłam twarz w jego stronę, oczywiście Gregor spał jak aniołek. Naprawdę wyglądał słodko jak spał.Nim się zorientowałam sama odpłynęłam do krainy Morfeusza.
Obudził mnie głośny trzask.Otwierając oczy przywitał mnie półmrok i zaspana twarz Gregora.
-Burza idzie. Śpij dalej pójdę zamknąć okna i zaraz wracam-oznajmił wstając z kanapy.
Gregor pozamykał szybko okna i wrócił do mnie.Oczywiście,że nie spałam.
-No chyba mi nie powiesz,że boisz się burzy-roześmiał się skoczek mocno mnie do siebie tuląc.
-Milcz. Ja się nie boję burzy tylko ją przeżywam- zaśmiałam się nerwowo. Oczywiście burzy się boję jak niczego innego na świecie.
-Głuptas- powiedział Gregor i zaczął mnie całować.Oczywiście w między czasie przyszedł mi do głowy chytry plan.
-Chodźmy do sypialni- wyszeptałam między pocałunkami. Gregor wziął mnie na ręce i zaczął się kierować do sypialni, oczywiście nie odrywając swoich ust od moich.
 -------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie po przerwie.
Przepraszam za krótki rozdział.
Mam nadzieję,ze  do środy dodam coś jeszcze.
Tymczasem czekam na wasze komentarze.
Dziękuję bardzo za prawie 6 tys. wyświetleń. Jesteście niesamowite :* 
Pozdrawiam :*

czwartek, 16 lipca 2015

Rozdział 12

"Niespodzianka"

 Nareszcie nastał długo wyczekiwany piątek, kiedy Gregor mógł wyjść ze szpitala.Wchodząc do szpitala byłam cała w skowronkach. Wpadłam do sali Gregora z prędkością światła, myślałam,że przywita mnie już w drzwiach mój chłopaka. Jednak się pomyliłam, przywitała mnie pusta sala z torbą Gregora na łóżku. Zaraz za mną do sali weszła pani Ania.
-Dzień dobry pani Aniu. Wie pani może gdzie jest Gregor?-zapytałam 
-Dzień dobry Sophie-odpowiedziała-Wiem, wiem. Zaprowadzę Cię tam, a później pójdziemy na kawę, ponieważ zapewniam Cię, że Gregor szybko stamtąd nie wróci.-ok nic nie rozumiałam gdzie się znów podziewa Gregor.
-Dobrze-powiedziałam i ruszyłam za panią Anią.
Wchodząc na oddział dziecięcy już wiedziałam gdzie jest moja zguba.Pani Ania zaprowadziła mnie pod jedną z sal na której było pełno dzieci i oczywiście Gregor. Wyglądał cudownie bawiąc się tak z tymi dziećmi. 
-On tak często chodzi do tych dzieci?-zapytałam kiedy siedziałyśmy z panią Anią w szpitalnym bufecie popijając kawę.
-Odkąd się obudził to przynajmniej dwa razy dziennie- odpowiedziała- Pan Gregor to dobry człowiek. Chyba na lepszego chłopaka nie mogła pani trafić-powiedziała i zaczęłyśmy chichotać.
-Też tak uważam.
Po około godzinnej rozmowie pani Ania powiedziała,że musi się już zbierać.Mówiła również,że Gregor zaraz będzie u siebie w sali bo lekarze mają obchód.Po chwili byłam już w sali Gregora.
-Hej.Czy ja muszę zawsze na Ciebie czekać-zapytał Gregor przytulając mnie do siebie z teatralnie oburzoną miną.
-Cześć. Kto tu na kogo czekał-powiedziałam szeroko się do niego uśmiechając
-Ale chyba nie gniewasz się?-zapytał
-No co ty głupku.-powiedziałam całując co w usta.
-Powiedzmy,że ci wierzę. Dobra ale musimy się zbierać bo jedziemy na 14:00 na obiad do rodziców, potem do galerii handlowej no i jeszcze musimy się spakować,żeby wieczorem wyjechać.- widzę,że Gregorek chyba przedawkował jakieś leki. O czym on do mnie mówi?
-O czym ty do mnie mówisz?-zapytałam
-Oj nie wnikaj niespodzianka.Chodź.-powiedział i złapał moją dłoń w swoją. Postanowiłam o nic nie pytać. Jeśli mamy jechać na obiad do rodziców Gregora to z pewnością Gloria też będzie, od niej się czegoś dowiem.Tak jak Gregor powiedział o godzinie 14:00 znaleźliśmy się pod ogromnym domem państwa Schlierenzauerów.Szczerze powiedziawszy nie stresowałam się choć powinnam. Pierwszy obiad u rodziców mojego chłopaka.W drzwiach powitała nas pani Angelika.
-Witajcie.Nie mogliśmy się już doczekać waszego przyjazdu-powiedziała mama Gregora mocno mnie do siebie przytulając
-Tak mamo widzę.-powiedział oburzony teatralnie Gregor, po chwili również go przytuliła.
Do przedpokoju po chwili wkroczył pan Paul, tata Gregora,z którym nie miałam się jeszcze okazji poznać, ponieważ był w delegacji kiedy Gregor miał wypadek i pani Angelika powiedziała mu o wypadku dopiero wtedy kiedy Gregor się wybudził.
-Cześć tato-przywitał się z nim uściskiem dłoni-Poznaj moją dziewczynę Sophie. Sophie to mój tata-powiedział.
-Dzień dobry-powiedziałam podając mu dłoń
-Witaj.-odwzajemnił gest-Gregor wiele nam o Tobie opowiadał-powiedział
Obiad minął nam w bardzo miłej i rodzinnej atmosferze. Próbowałam coś wyciągnąć od Glorii gdzie ten idiota chce mnie zabrać ale milczała jak grób. Po obiedzie pojechaliśmy do galerii. Kupiliśmy kilka rzeczy i wróciliśmy do mojego mieszkania.
-Możesz mi w końcu powiedzieć gdzie my jedziemy-zapytałam kiedy siedzieliśmy w kuchni popijając kawę.
-Niespodzianka.Bądź gotowa o 19:00 będę po Ciebie i jedziemy.Jedziemy na tydzień więc weź trochę cieplejszych ubrań.Ja lecę do siebie bo też muszę się spakować.-oznajmił
-Co o 19:00. Gregor jest 18:15 jak ja mam się spakować w 45 minut?-zapytałam
-Dasz rade-powiedział całując mnie w policzek-Do zobaczenia za 45 minut.
Wyszedł. Dobra Sophie, włączamy pełne obroty. Biegałam jak głupia po całym mieszkaniu pakując pełno rzeczy. Spakowałam dużo ubrań. I zaczęłam pakować bieliznę.Dobra, jadę tam z Gregorem z facetem którego kocham.Sophie zapierniczaj do sklepy z bielizną.Jest 18:30 sklep jest 5 minut od mojego bloku i jest jeszcze otwarty. No nic lecę.Po 5 minutach byłam już w sklepie.
-Dzień dobry. Jadę z moim chłopakiem na romantyczny wypad.Potrzebuje czegoś ekstra-wytłumaczyłam młodej sprzedawczyni.
-Dzień dobry coś znajdziemy-powiedziała.
Szybko znalazła mi 6 rewelacyjnych kompletów bielizny i 4 koszule nocne. Bardzo seksowne.Koronki i inne duperele. Oczywiście nic nie mierzyłam bo nie miałam czasu.
-Poproszę 200 euro.-powiedziała przemiła sprzedawczyni.
-Proszę bardzo.-powiedziałam podając jej pieniądze-Bardzo dziękuję za pomoc-uśmiechnęłam się do niej
-To ja dziękuję. Udanego urlopu-powiedziała i puściła do mnie oczko.
Oby był udany.Patrzę na zegarek 18:50.O matko. Muszę zdążyć. Po chyba 4 minutach byłam już w mieszkaniu. Po odcinałam metki i spakowałam wszystko  do walizki. Po chwili usłyszałam dzwonek.
-Wejdź.-krzyknęłam
-O matko. Przecież my jedziemy na tydzień a nie na rok.-oznajmił Gregor patrząc na moje dwie ogromne walizki.
-Wzięłam najpotrzebniejsze rzeczy-oznajmiłam- możemy już jechać?-zapytałam
-Tak jasne-oznajmił.
Oczywiście w samochodzie próbowałam się dowiedzieć gdzie jedziemy ale milczał jak grób.
Obudziłam się w jakimś łóżku.Tylko gdzie ja jestem?
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie.
Przepraszam,że tak późno.Nie jestem zadowolona z tego rozdziału. Taki przejściowy...
Krótki i o niczym. W weekend postaram się dodać coś sensownego.





 

sobota, 11 lipca 2015

Rozdział 11

"Kocham Cię "

 Po tym jak usłyszałam jego głos poczułam jak moje ciało zalewa fala niepohamowanej radości.Tak bardzo pragnęłam żeby się obudził. I nareszcie się to stało.
-Jestem-powiedziałam
-Ile mnie nie było wśród żywych?-zapytał.
-Troszkę.Dziś mamy wtorek, a wypadek miałeś w sobotę.-oznajmiłam mu przybliżając się do niego ze stołkiem.-Strasznie się bałam,że Cię stracę-powiedziałam nadal trzymając jego dłoń w mojej. Po moich policzkach mimowolnie popłynęły łzy, łzy szczęścia.
-Hej mała nie płacz. Nigdzie się już nie wybieram.-powiedział ocierając drugą dłonią moje łzy.
-Obiecujesz?-zapytałam jak dziecko, które potrzebuje potwierdzenia,że nic się już nigdy nie stanie.
-Obiecuje.-Chciałam mu powiedzieć jak bardzo za nim tęskniłam i jak bardzo go kocham ale niestety do sali wpadł lekarz z pielęgniarką.
-Witamy panie Schlierenzauer. Długo kazał pan na siebie czekać.-powiedział na wstępie-Jak się pan czuje?-zapytał 
-Dobrze.Nawet bardzo dobrze.-powiedział-Mógłbym sobie jeszcze raz tak dłużej pospać ale jest jeden warunek   musiałbym zobaczyć tą samą piękną osobę przy łóżku-powiedział i popatrzył znaczącym wzrokiem na mnie na co ja tylko teatralnie wywróciłam oczami.
-Widzę,że wszystko w porządku. Humor panu dopisuje- na te słowa wszyscy w sali zaczęliśmy się śmiać- Pojedziemy zaraz na tomografię i zobaczymy
-Tak wiem wiem zobaczymy co z tym moim krwiakiem, już myślałem,że on mi się na serio nie zmniejszy.-zaśmiał się Gregor, a ja siedziałam z zaskoczoną miną. 
-Czyli pan słyszał?-zapytał doktor 
-Wszystko ale nie mogłem się jakoś obudzić albo dać znaku,że was słyszę.-powiedział.
Ok czyli Gregor wie,że go kocham.Chyba będziemy musieli porozmawiać.Poważnie. 
-Rozumiem.-powiedział lekarz. 
-Niech sobie pani przejdzie pod sale numer 14 na pierwszym piętrze bo tam przewieziemy pana Gregora po tomografii-zwrócił się do mnie lekarz.
-Oczywiście.-powiedziałam i mocniej ścisnęłam dłoń Gregora- Do zobaczenia 
GREGOR
 Kocham ją ponad wszystko wiem,że ona mnie też. Byłem taki głupi myśląc,że ona mnie nie kocha. Przynajmniej przez ten wypadek się tego dowiedziałem.Kiedy się obudziłem pierwsze co miałem w głowie to Sophie. Czułem jak trzyma moją dłoń.Będę z nią musiał porozmawiać.
-Panie Schlierenzauer powiem panu  w sekrecie,że taka kobieta to skarb-powiedział do mnie lekarz kiedy przewozili mnie na tomografię.- Siedziała u pana dzień i noc przez 3 dni.Pewnie pan tego nie wie bo słyszał pan tylko głosy nic po za tym pan nie wiedział.
-O matko przecież ona musi być wykończona-powiedziałem, naprawdę się zmartwiłem.
-Spokojnie.Pańska mama i siostra uknuły świetny plan-powiedział z uśmieszkiem- Pani Gloria cudem wyciągnęła dziś nad ranem panią Sophie do domu i dosypała jej tabletek na sennych do kawy, podobno spała 6 godzin.-powiedział
-Chyba będę musiał im podziękować.-z moje mamy i Glorii to jednak niezłe agentki. Naprawdę jestem im wdzięczny.- A może mi pan powiedzieć czy media coś wiedzą?-zapytałem z nadzieją,że jednak nic nie wiedzą.
-Z tego co wiem pana mama udzieliła jakiegoś krótkiego wywiadu,że jest pan śpiączce.Ja nie mogłem żadnych informacji udzielić, ale muszę przyznać,że w recepcji mamy niezły tłok odkąd pana przyjęliśmy.-powiedział
-A mógłby pan coś powiedzieć im,że wybudziłem się i jest już wszystko ok?-zapytałem.Chciałem uniknąć spotkania z dziennikarzami.
-Tak oczywiście jeśli pan wyraża na to zgodę.
Po około 20 minutach byłem już w nowej sali jednoosobowej na szczęście i rozmawiałem z lekarzem.Dowiedziałem się,że mogę normalnie chodzić,że nie ma żadnych połamań tylko jestem troszkę poobijany i co najważniejsze krwiak się wchłoną.Po wyjściu doktora do sali wkroczyła pielęgniarka,która wyjęła mi wenflon. Byłem prawie wolny. Mogłem chodzić sobie po całym szpitalu, a jego mury miałem opuścić w piątek czyli jeszcze dwa dni. Po wyjściu pielęgniarki otworzyłem sobie okno żeby powdychać świeżego powietrza , niestety nie nacieszyłem się długo chłodem wieczoru bo do sali weszła Sophie.
-Chcesz być chory?zapytała i podeszła zamknąć okno.Wykorzystałem ten moment i chwyciłem ją w tali mocno do siebie przytulając.
-Tęskniłem za Tobą- powiedziałem parząc jej w oczy 
-Ja za Tobą też.Mam nadzieję,że więcej mnie już nie zostawisz-powiedziała 
-No przecież ci obiecałem.-przerwałem na chwilę-Kocham cię-wyznałem z czułością.
-Ja Ciebie też.Przepraszam,że uświadomiłam sobie to dopiero kiedy zrozumiałam,że mogę cię stracić- powiedziała a po jej policzku spłynęła łza, którą szybko otarłem kciukiem.
-Nie przepraszaj, to moja wina,że bałem się  powiedzieć o swoich uczuciach- powiedziałem 
-Ale...
-Nie ma żadnego ale- powiedziałem. Miałem dość gadania.
SOPHIE 
-Nie ma żadnego ale- usłyszałam, a za chwilę poczułam jego usta na moich wargach.Ten pocałunek był delikatny ale namiętny. Wyrażający wszystkie nasze uczucia.Po długiej chwili kiedy oderwaliśmy się od siebie żeby zaczerpnąć tchu, poczułam,że Gregor mnie na prawdę kocha.
  -Musimy zadzwonić do Glorii,że się obudziłeś-powiedziałam
-Jasne, Nie wiesz gdzie jest mój telefon?-zapytał.
-Mam go w torebce- powiedziałam, szukając urządzenia-Tylko odstaw telefon od ucha jak się przywitasz bo ogłuchniesz mi-powiedziałam, a on spojrzał na mnie pytająco. Zaczął dzwonić.
-Cześć Gloria. Tu Gregor- powiedział i odstawił telefon od ucha, po chwili usłyszeliśmy przeraźliwy pisk radości Glorii.-Dziękuję- szepnął do mnie.
Po 5 minutach Gregor skończył rozmowę.
-Zaraz przyjedzie po Ciebie Gloria i odwiezie cię do mieszkania.-powiedział 
-Ale po co chce zostać z Tobą -powiedziałam oburzona
-Kochanie musisz odpocząć. Lekarz mówił  mi że ciągle przy mnie siedziałaś. I nie ma żadnego ale- powiedział, a a się poddałam.wstałam z jego łóżka, a on zrobił to samo. Odprowadził mnie do drzwi sali.
Namiętnie mnie pocałował, na co odpowiedziałam tym samym, już miałam wychodzić kiedy Gregor złapał moją dłoń.
-Jeszcze zapomniałem cię spytać-chwila ciszy-Zostaniesz moją dziewczyną?
-Tak- powiedziałam, a on dał mi buziaka w policzek.
 --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej.
Czekam na wasze komentarze z opiniami na temat rozdziału :)
Pozdrawiam :*


poniedziałek, 6 lipca 2015

Rozdział 10

"Obudzi się"

 Około 13:00 byłyśmy już z Glorią na parkingu przed szpitalem.Po przejściu prawie przez cały szpital dotarłam do dobrze mi znanej sali na której leżał Gregor.Widziałam już przez szybę,że pani Angelika jest bardzo zmęczona. Teraz to ja musiałam ją wysłać do domu żeby odpoczęła. Właściwie to do mieszkania Gregora, gdzie obecnie się zatrzymali. Weszłam po cichu do sali.
-Niech pani już jedzie do domu. Zostanę z nim.-powiedziałam kładąc moją dłoń na ramieniu pani Angeliki.
-Dobrze. Znów będziesz siedziała u niego całą noc.Nie powinnaś się tak zaniedbywać. Jesteś wykończona- powiedziała wstając z krzesła i patrzyła  na mnie ze współczuciem.
-Nic mi nie będzie. Do zobaczenia jutro - powiedziałam i pocałowałam panią Angelikę w policzek.
-Do jutra.-odpowiedziała 
Po chwili siedziałam na krześle obok łóżka Gregora. Mocno trzymałam jego dłoń w swojej.Nie przeszkadzała mi obecność pielęgniarek,które siedziały w sali Gregora 24 godziny na dobę. Jedna z pielęgniarek miała na imię Anna i pochodziła z Polski.Wyglądała na około 45 lat. Była bardzo miła i codziennie wieczorem przynosiła mi herbatę kiedy zaczynała się jej zmiana. Wiedziałam,że pielęgniarki nie interesują się tym co mówię do Gregora.Dziś nastał u mnie kompletny kryzys.Wiedziałam,że lekarze dawali Gregorowi jedynie tydzień życia. Minęły już 3 dnia,a krwiak w mózgu Gregora nadal się nie zmniejszał. Za oknem robiło się już ciemno więc musiało być koło 21:00.
-Gregor błagam Cię walcz. Wszyscy tu na Ciebie czekamy. Ja też. Kocham Cię i nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie. Nie możesz mnie zostawić. Daj mi jakiś znak,że wyjdziesz z tego. Błagam Cię- powiedziałam zalewając się łzami.Po chwili poczułam jakby Gregor ścisnął moją dłoń. Nie wiedziałam czy tak było rzeczywiście czy może moja wyobraźnia płata mi figle. 
-Pani Aniu on ścisnął moją dłoń- powiedziałam do pielęgniarki cicho.
-No nareszcie już biegnę po lekarza- powiedziała uradowana.
Nie wiedziałam co to oznacza, czy to oznacza,że Gregor się obudzi? Nie wiem muszę czekać.Musiałam wyjść z sali kiedy lekarz przyszedł.Po chwili zobaczyłam jak wywożą Gregora z sali.
-Niech pani tu zaczeka musimy zrobić tomografię. Za 15 minut będziemy z powrotem z pacjentem-poinformował mnie 
-A czy Gregor się wybudzi?-zapytałam z nadzieją.
-Nie wiem wszystko się okaże po tomografii. Proszę czekać.
Siedziałam pod salą Gregora, a 15 minut dłużyło się niemiłosiernie. W końcu zobaczyłam jak pielęgniarki wiozą łóżko z Gregorem. Lekarz od razu poprosił mnie do swojego gabinetu.Usiadłam na krześle i czekałam co ma  mi do powiedzenia liczyłam na jakieś dobre wieści.
-Mam dla pani dobrą wiadomość. Krwiak znacznie się zmniejszył. Jest bardzo mały i sądzę,że do północy powinien całkiem się wchłonąć.-powiedział, a mi kamień spadł z serca
-Dziękuję. A kiedy  Gregor się obudzi-zapytałam
-Myślę,że może się wybudzić w każdej chwili.
-Nawet pan nie wie jak się cieszę-powiedziałam 
-Niech pani chwilkę poczeka z tą radością na pana Gregora. Może się obudzić w każdej chwili. Tylko proszę się nie przejmować tym jeśli wybudzi się dopiero jutro.
-Ważne,że się wybudzi. Naprawdę panu bardzo dziękuję- powiedziałam wychodząc, na co lekarz posłał mi szczery uśmiech.W mgnieniu oka znalazłam się na moim stałym miejscu, czyli przy łóżku Gregora.
-Tylko proszę mnie nie informować, jakby pan Gregor ruszał ręką, ponieważ może się to zdarzać dość często.-pani Ania puściła do mnie oczko- Proszę mi powiedzieć jeśli zacznie otwierać oczy.
-Oczywiście.
-Niech pani zadzwoni do rodziny pana Gregora żeby się nie martwili.Powiedzmy,że może pani zadzwonić z sali-powiedziała.
-Dziękuję pani Aniu- bardzo byłam zadowolona,że pani Ania była taka wyrozumiała. Przecież nie można używać telefonów na OIOMIE.Po chwili znalazłam Glorię w kontaktach i wcisnęłam zieloną słuchawkę. W jedną ręką trzymałam telefon przy uchu, a druga moja dłoń spoczywała na łóżku i trzymała dłoń Gregora.Po dwóch sygnałach usłyszałam głos Glorii w telefonie.
-Cześć. Coś się stało coś z Gregorem?-zapytała zmartwiona 
-Cześć. Tak to znaczy nie wszystko w porządku. Krwiak się zmniejsza, lekarz powiedział,że do północy nie będzie po nim śladu- powiedziałam radośnie. Usłyszałam głośny pisk w słuchawce.
-Naprawdę.Obudził się już?-zapytała z nadzieją
-Naprawdę, naprawdę. Jeszcze się nie obudził lekarz mówi,że może się w każdej chwili obudzić. Może się obudzić zaraz albo nawet dopiero jutro. Ale to nic poczekam.-powiedziałam radośnie.
-O matko nawet nie wiesz jak się cieszę. Powiem zaraz Lukasowi i rodzicom.Oczywiście kochana ty się nie przejmuj. Nie wparujemy zaraz do szpitala,żeby czekać aż się obudzi.Przyjedziemy jutro po południu. Żebyście mieli czas dla siebie jak się obudzi.-powiedziała.
-Kochana jesteś wiesz.-powiedziałam
-Wiem, wiem. Pa zadzwoń albo chociaż napisz sms'a jak się obudzi.-powiedziała Gloria.
-Jasne pa.-powiedziałam i się rozłączyłam.
Teraz siedziałam sobie spokojnie czekając na powrót Gregora "do żywych". Faktycznie tak jak mówiła pani Ania często czułam,że Gregor porusza ręką.Za każdym razem uśmiechałam się szeroko. Nadal mówiłam do niego. Około 22:00 zobaczyłam jak Gregor zaczyna się budzić. Ścisnęłam mocniej jego dłoń. Po moim policzku powolnie stoczyła się jedna łza.
-Pani Aniu budzi się- powiedziała cicho, z za moment usłyszałam.
-Sophie- usłyszałam cichy głos Gregora.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie.
Gregor powrócił do żywych... :)
Czekam na wsze komentarze jak odbieracie ten rozdział.